Wygrywając 5:0 na Allianz Arenie z VfL Wolfsburg Bayern Monachium odzyskał prowadzenie w tabeli Bundesligi, bo RB Lipsk niespodziewanie przegrał z Ingolstadt 0:1. Robert Lewandowski zdobył dwie bramki i ma już na koncie 11 ligowych trafień.
Lewandowski zmniejszył tym samym dystans do prowadzącego w klasyfikacji strzelców Bundesligi Pierre’a-Emericka Aubameyanga, który strzelił dotąd 15 goli. Napastnik Borussii Dortmund w sobotę bramki nie zdobył, podobnie zajmujący z dorobkiem 12 trafień drugą pozycję w zestawieniu Anthony Modeste z 1.FC Koeln. Kapitan reprezentacji Polski na liście najskuteczniejszych graczy zajmuje trzecią lokatę za Gabończykiem i Francuzem, ale od pewnego czasu zaczął intensywnie odrabiać straty. Przed tygodniem zdobył dwie bramki w meczu z FC Mainz (3:1), teraz także dwukrotnie trafił w spotkaniu z VfL Wolfsburg, a po drodze strzelił jeszcze gola w Lidze Mistrzów w kończącej fazę grupową potyczkę z Atletico Madryt (1:0). „Lewy” będzie miał w tym roku jeszcze tylko dwie okazje do poprawienia swojego strzeleckiego dorobku – 18 grudnia Bayern zagra z zamykającym tabelę Darmstadt, a trzy dni później w hicie Bundesligi zmierzy się z wiceliderem RB Lipsk.
Lewandowski odzyskał skuteczność w dobrym momencie. Gdyby w dwóch ostatnich występach zdobył cztery bramki, zakończyłby rok 2016 z łącznym dorobkiem 50 goli, a jeszcze nigdy w karierze nie udało mu się osiągnąć granicy 50 trafień w jednym roku. Do tej pory najbliżej tego celu był dwa lata temu, kiedy to udawał się na zimową przerwę z dorobkiem 49 goli. Poprzedni rok kończył z niewiele gorszym „urobkiem” 46 trafień, a w obecnym w najgorszym przypadku powtórzy ten wynik.
Innym polskim piłkarzom występującym w klubach Bundesligi nie powiodło się w miniony weekend tak dobrze jak „Lewemu”. W fatalnym nastroju musiał być Jakub Błaszczykowski, który co prawda wyszedł na mecz z Bayernem w podstawowym składzie VfB Wolfsburg, ale znów nie zagrał zgodnie z oczekiwaniami trenera „Wilków” i przed końcem spotkania został zmieniony.
Powodów do zadowolenia nie ma też obrońca Borussii Dortmund Łukasz Piszczek, bo musiał opuścić boisko już po półgodzinie gry z powodu kontuzji i nie mógł pomóc swojej drużynie w uzyskaniu lepszego wyniku w meczu z FC Kolen (1:1). Ekipa z Dortmundu w Bundeslidze radzi sobie ostatnio nie najlepiej i zajmuje dopiero szóste miejsce.
Szczęśliwy była natomiast z całą pewnością grający z FC Koeln Paweł Olkowski, który po tygodniach spędzonych na ławce rezerwowych wreszcie zagrał cały mecz i został nawet pochwalony przez trenera.