Justyna Kowalczyk w parze z Eweliną Marcisz zajęła 9. miejsce w finale sprintu drużynowego mistrzostw świata w Lahti. Triumfowała Norwegia, przed Rosją i USA.
Polki wywalczyły awans do finału z dziesiątym czasem i rywalizowały z ekipami Norwegii, Finlandii, Szwajcarii, Włochy, Słowenii, Szwecji, Niemiec, Stanów Zjednoczonych i Rosja. Na medal w takiej silnej stawce nie miały szans, chyba że Marcisz jakimś cudem stałaby sie równorzędna partnerką dla Kowalczyk. Tak jednak nie było, bo co „Królowa zimy” na swoim odcinku nadrobiła, to jej młodsza koleżanka zaraz potem trwoniła. Ostatecznie dzięki ambicji Kowalczyk biało-czerwone zdołały wyprzedzić na mecie Włoszki i zakończyły finałową rywalizację na przedostatniej pozycji. Nasz biegaczki okazały się lepsze od kolegów z kadry, bowiem w finale sprintu mężczyzn Dominik Bury i Maciej Staręga zajęli ostatnie miejsce w stawce dziesięciu drużyn (triumfowali Rosjanie, przed Włochami i Finami).
Występ Kowalczyk napawa jednak optymizmem przed jej wtorkowym startem na 10 km stylem klasycznym. Nasza najlepsza biegaczka na swoich zmianach w sztafecie miała pierwszy, trzeci i piąty czas. Niepokojące jest to, że na ostatniej zaliczyła upadek. Oby we wtorek jej się to nie przydarzyło.