9 listopada 2024

loader

Gorące derby Krakowa

Prawie 30 tysięcy widzów obejrzało 193. ligowe derby Krakowa. Wisła tylko zremisowała z Cracovią 1:1, ale za to w 19. kolejce ekstraklasy miała najlepszą frekwencję. Jej zarobek pomniejszy jednak spora kara finansowa za skandaliczne wybryki kibiców.

Derby Krakowa przyciągnęły na stadion przy ulicy Reymonta blisko 29 tys. kibiców. Była to najliczniejsza widownia na meczu najbardziej znanych krakowskich klubów od 1982 roku, kiedy to po powrocie Cracovii do ekstraklasy stadionie Wisły „świętą wojnę” obejrzało 34 tysiące widzów. Na nowym obiekcie „Białej Gwiazdy” tyle osób upchnąć się już nie da, zwłaszcza że mimo upływu lat nic się nie zmienia na lepsze w relacjach między kibicami obu drużyn i trzeba ich od siebie oddzielać strefami buforowymi.
Przydałoby się też sporej części z nich zaklejać usta przed wpuszczeniem na stadion, bo chociaż byłoby przez to zapewne ciszej, to przynajmniej normalni widzowie nie musieliby wysłuchiwać przez półtorej godziny tylu plugawych epitetów, którymi oczadziali z nienawiści „ultrasi” z zapałem godnym lepszej sprawy nawzajem się wyzywali. W sobotni wieczór nie popisały się też służby porządkowe, bo obie grupy kiboli zdołały przemycić na trybuny sporą ilość zakazanych przepisami petard i rac, które rzecz jasna podczas meczu bezkarnie odpalali. Nie obyło się też bez palenia szalików i flag w barwach „wrażego klubu”, co skończyło się nawet małym pożarem teoretycznie odpornych na ogień plastikowych krzesełek. Komisja Ligi Ekstraklasy nie zostawi zapewne tych kibolskich wybryków bez kary, więc Wisła zapłaci za nie karę. Niewykluczone, że sankcje spadną także na Cracovię.
Na boisku też było gorąco, chociaż w obu zespołach grało zaledwie trzech rodowitych krakowiaków (Sebastian Steblecki w Cracovii oraz Alan Uryga i Krzysztof Mączyński w Wiśle). Prowadzenie dla „Białej Gwiazdy” uzyskał Chorwat Petar Brlek, strzelając już w 3. minucie spotkania gola z gatunku „stadiony świata”. Wyrównującą bramkę dla „Pasów” 68 minut później zdobył pozyskany przez latem z Zagłębia Lubin za 700 tys. złotych Krzysztof Piątek. Ten piłkarz może mieć jednak kłopoty, bo chwilę wcześniej uderzył obrońcę Wisły Macieja Sadloka. Warszawski arbiter Tomasz Kwiatkowski tego incydentu nie zauważył lub nie chciał zauważyć, ale chamskie zachowanie Piątka nie uszło uwadze innych graczy „Białej Gwiazdy”. Doszło do karczemnej awantury, bo na pomoc koledze ruszyli natychmiast znajdujący sie w pobliżu zawodnicy Cracovii. Remis jest jednak wynikiem sprawiedliwym, ale korzystnym chyba tylko dla trenera Jacka Zielińskiego, który jako szkoleniowiec „Pasów” jeszcze w derbach nie przegrał (wcześniej wygrał z Wisłą dwa razy).

trybuna.info

Poprzedni

Stańcie do szeregu…

Następny

13-tego w Strasburgu…