Amerykańscy dziennikarze lubią rozmawiać z Marcinem Gortatem, bo często udaje im się wydębić od niego jakąś kontrowersyjną opinię czy komentarz. W minionym tygodniu polski koszykarz narobił zamieszania uwagami pod adresem swoich kolegów z drużyny.
W tym sezonie ekipie Washington Wizards nie wiedzie się w lidze NBA najlepiej. Z pierwszych dziewięciu meczów tego sezonu stołeczna drużyna wygrała zaledwie dwa. W miniona sobotę Wizards doznali kolejnej porażki w potyczce z Chicago Bulls i właśnie po tym meczu Gortatowi puściły nerwy. Nasz koszykarz w rozmowie z dziennikarzami stwierdził z nieskrywaną złością: „Mamy jedną z najgorszych ławek rezerwowych w lidze i dlatego tak słabo nam idzie”. Jego wypowiedź natychmiast odbiła się szerokim echem i jak nietrudno się domyślić, nie spodobała się skrytykowanym graczom Wizards. Gortat już w trakcie drogi powrotnej do Waszyngtonu połapał się, że palnął głupstwo i zaczął się z niego tłumaczyć. Na swoim profilu na Twitterze napisał: „Przepraszam kolegów za moją frustrację”.
Trener ekipy „Czarodziejów” Scott Brooks nie zamierzał jednak puścić płazem tego wybryku i przed poniedziałkowym treningiem wezwał polskiego gracza na dywanik. Rozmowa raczej przyjemna dla Gortata nie była, ale musiał chyba przyznać rację szkoleniowcowi, bo w szatni stanął przed całą drużyną i wszystkich za swoje słowa przeprosił, szczególnie zaś rezerwowych.
Trener Brooks na łamach „Washington Post” skomentował incydent następująco: „Gdy sam grałem w NBA, zanim stałem się ważnym graczem też byłem rezerwowym, ale nigdy nie lubiłem takiego dzielenia drużyny i nadal tego nie lubię. Nie mamy tu dwóch zespołów, tylko jeden. Rozumiem zdenerwowanie Marcina, ale przecież nie tylko on nie jest szczęśliwy z jakości gry i naszego bilansu. Wyciągniemy wnioski z tego wydarzenia i nie będziemy już do tego wracać, ale nie chcemy też, żeby taka sytuacja się powtórzyła. Każdy ma prawo do błędów, trzeba jednak wyciągać z nich wnioski na przyszłość” – stwierdził Brooks.
Polski koszykarz będzie teraz musiał przez jakiś czas unikać dziennikarzy, w czym zresztą potrafi być nawet skuteczny, co udowodnił choćby w poprzednim sezonie, gdy skonfliktowany zespół „Czarodziejów” przegrywał walkę o play-off. Gortat konsekwentnie wtedy odmawiał pomeczowych komentarzy, żeby „nie palnąć czegoś głupiego”. Trener Brooks urazu do Gortata nie żywi. „Marcin to pozytywnie nastawiony gość, który po prostu popełnił błąd. Nie będziemy tego przeżywać zbyt długo – zapewnił. Ale problemy Wizards pozostał nierozwiązany. W środę ekipa z Waszyngtonu przegrała z outsiderem Konferencji Wschodniej Philadelphią 76ers 102-108. Gortat zdobył 10 punktów i miał 14 zbiórek, ale po meczu wstrzymał się od komentarza.