Kłótnia między polskimi lekkoatletami do jakiej doszło w marcu w amerykańskim ośrodku olimpijskim w Chula Vista przeobraził się w konflikt władz PZLA z Anitą Włodarczyk i jej trenerem Krzysztofem Kaliszewskim.
Przeciek do mediów o tym, że grupa polskich lekkoatletów została karnie usunięta z ośrodka w Chula Vista, bo w jej pokojach znaleziono surowo zakazany alkohol, spowodował lawinę wypowiedzi posądzonych o niesportowe prowadzenie zawodników. Najbardziej bezkompromisowa w wyrażeniu swojej opinii w tej sprawie okazała się młociarka Joanna Fiodorow, która nie tylko wylała swoje żale pod adresem bardziej utytułowanej koleżanki z reprezentacji Anity Włodarczyk, ale jeszcze ujawniła kilka tajemnic skrywanych przez ekipę złotej medalistki olimpijskiej i rekordzistki świata. Jedną z nich był donos, że trener Włodarczyk, Krzysztof Kaliszewski, potajemnie trenuje także dwóch młociarzy z Kataru, korzystając w Chula Vista z obiektów opłaconych przez PZLA.
Ta informacja najbardziej chyba zbulwersowała działaczy lekko atletycznej centrali, bo jak się okazało trener Kaliszewski wciąż nie ma jeszcze podpisanego kontraktu z PZLA. Dlaczego? Bo w umowie jest punkt zakazujący mu pracy zagranicznymi zawodnikami. A tu jeszcze wyszło na jaw, że Kaliszewski zaplanował w kwietniu zgrupowanie w… Katarze. Natychmiast cofnięto na nie zgodę, co z kolei wywołało ostry sprzeciw Anity Włodarczyk i sprowokowało ją do publicznych wypowiedzi, w których próbowała dać odpór stawianym jej przez koleżanki i kolegów z kadry zarzutów, ale też dawała do zrozumienia, że jako mistrzyni oczekuje od władz związku specjalnego traktowania.
Konflikt zaostrzył się więc niebezpiecznie. W minioną środę próbował go rozwiązać minister sportu Witold Bańka, były lekkoatleta i jeszcze całkiem niedawno czynny zawodnik, ale wyznaczeni przez niego resortowi mediatorzy nie wywiązali się z zadania i obie skonfliktowane strony rozeszły się nie osiągając porozumienia. Negocjacje wznowiono jednak następnego dnia w siedzibie PZLA, ale do zamknięcia tego wydania nie podano żadnego oficjalnego komunikatu o wyniku rozmów. Skądinąd jednak wiadomo, że z tego starcia zwycięsko wyjdą Włodarczyk i Kaliszewski, choć może w imię większych korzyści w przyszłości zrezygnują ze spornego wypadu do Kataru. W ten sposób władze PZLA zachowają twarz, choć z drugiej strony takie pozorowane zwycięstwa autorytetu u innych lekkoatletów im nie przysporzą, bo Włodarczyk i tak po staremu będzie mieć pierwszeństwo. „Jeśli mistrzyni olimpijska chce trenować w określonych godzinach, to ma prawo i wszyscy zawodnicy to też podkreślają” – stwierdził przecież sekretarz PZLA Paweł Olszewski.