Polak pokonał pierwszą rakietę świata Daniiła Miedwiediewa! Hurkacz w finale nie dał żadnych szans Rosjaninowi, pokonując go w dwóch setach: 6:1, 6:4. Tym samym triumfował w tenisowym turnieju ATP na trawiastych kortach w Halle. To jego piąty singlowy tytuł w karierze, ale pierwszy w tym roku i pierwszy na tej nawierzchni.
„To jedno z największych zwycięstw w mojej karierze. Trzeba zagrać perfekcyjny mecz, żeby pokonać tak dobrego zawodnika jak Daniił, który aktualnie jest liderem światowego rankingu” – przyznał 25-letni wrocławianin, który po raz pierwszy w karierze wygrał z tenisistą prowadzącym w klasyfikacji ATP.
„Długo czekałem na pierwszy triumf w tym roku, ale warto było. Zyskałem wiele pewności siebie przed Wimbledonem” – dodał Polak, który odniósł piąte turniejowe zwycięstwo w karierze i utrzymał miano niepokonanego w decydujących spotkaniach.
Polak po raz pierwszy triumfował też na trawie. Wszystkie wcześniejsze zwycięstwa odnotował na twardej nawierzchni: w 2019 roku w amerykańskim Winston-Salem, a w poprzednim sezonie ponownie w USA w Delray Beach i Miami oraz w hali we francuskim Metz.
W Halle, gdzie dwa wcześniejsze występy zakończył na pierwszej rundzie, Hurkacz w drodze do finału toczył wyrównane boje, m.in. w sobotnim półfinale pokonał Australijczyka Nicka Kyrgiosa po ponaddwugodzinnym pojedynku. Miedwiediew z kolei szedł jak burza, nie stracił ani jednego seta.
Finał z perspektywy obu graczy wyglądał całkiem inaczej. Polak wygrał już pierwszego gema serwisowego Rosjanina, przy własnym podaniu też pewnie zwyciężał i szybko zrobiło się 5:0. Wtedy Miedwiediew zdobył jedynego gema w pierwszej partii, która zakończyła się po 28 minutach. Hurkacz posłał pięć asów, oddał rywalowi ledwie osiem punktów przy własnym serwisie, w tym cztery w gemie otwarcia. Grał pewnie, praktycznie nie mylił się z głębi kortu, był skuteczny przy siatce.
„Dobrze wszedłem w mecz serwisem, wstrzeliłem się też z returnem i szybko zyskałem przewagę” – skomentował Polak.
Drugi set rozpoczął się od kolejnego przełamania na jego korzyść. Wtedy – po kolejnym wybuchu złości swojego podopiecznego i słowach skierowanych do własnego obozu, trybuny opuścił trener Miedwiediewa Gilles Cervara. Podobny manewr w ubiegłym roku przyniósł Rosjaninowi powodzenie i udało mu się wygrać mecz z Filipem Krajinovicem w Australian Open, ale w niedzielę brak szkoleniowca nie sprawił, że 26-latek z Moskwy odwrócił losy spotkania.
Choć w końcówce grał już nieco lepiej i wyżej zawiesił poprzeczkę Polakowi, to ten kontrolował wydarzenia na korcie i trener Craig Boynton mógł spokojnie gładzić imponujących rozmiarów brodę, którą podobno po triumfie swojego zawodnika straci, a siostra Nika, która także wspierała go z boksu, bicie brawa przeplatała z uśmiechami zadowolenia.
Mocne „strzały” z głębi kortu Hurkacz przeplatał technicznymi zagraniami, skutecznie wykonywał akcje typu serve-and-volley, dalej świetnie podawał. Posłał łącznie dziewięć asów, wobec trzech przeciwnika, miał imponujący bilans uderzeń wygrywających w stosunku do niewymuszonych błędów: 21-9. U Rosjanina to zestawienie było na poziomie 18-15. Polak w trwającym ledwie 64 minuty pojedynku zdobył 60 ze 101 rozegranych punktów.
Dzięki wygranej Hurkacz zyskał 500 punktów do rankingu ATP, co zaowocuje powrotem na 10. miejsce w poniedziałkowym notowaniu, oraz zarobił niemal 400 tys. euro.
Poprawił też bilans bezpośrednich meczów z Miedwiediewem na 3-2. Wszystkie rozegrali w ostatnich 12 miesiącach. Polak zaczął od zwycięstwa w 1/8 finału ubiegłorocznego Wimbledonu, później przegrał w ćwierćfinale w Toronto i w fazie grupowej kończącego sezon turnieju Masters w Turynie, a w tym sezonie uporał się z Rosjaninem w ćwierćfinale w Miami.
Miedwiediew pogratulował Hurkaczowi zwycięstwa.
„Zagrał wspaniały mecz, pokazał po raz kolejny, że jest zdolny do największych wyczynów” – powiedział o Polaku Rosjanin, który przeprosił też kibiców, że finałowy pojedynek nie był ani długi, ani zacięty.
Lider rankingu tenisistów po raz drugi z rzędu zagrał w finale imprezy na trawie. Przed tygodniem w s’Hertogenbosch uległ niespodziewanie Holendrowi Timowi van Rijthovenowi i wciąż czeka na pierwsze turniejowe zwycięstwo w tym roku. W Wimbledonie, ze względu na decyzję organizatorów dot. zawodników z Rosji i Białorusi po inwazji zbrojnej tych krajów na Ukrainę, nie będzie mógł wystąpić.
Rosjanin po raz 25. dotarł do finału. W jego dorobku jest 13 tytułów, w tym jeden na trawie – przed rokiem na Majorce. Tam poleci prosto z Niemiec, by bronić tytułu w rozpoczętym w niedzielę turnieju. Pierwotnie zgłoszony był do niego również Hurkacz, ale po dobrej grze w Halle wycofał się i skupi się na ostatnich przygotowaniach do startującego 27 czerwca Wimbledonu.
Impreza w Halle jest jedną z dwóch największych przygotowujących tenisistów do wielkoszlemowego występu na londyńskiej trawie. W przeszłości 10 razy wygrał ją słynny Szwajcar Roger Federer.
bnn/pap