Porażka i remis w spotkaniach z Białorusią przekreśliły szanse polskiej reprezentacji piłkarzy ręcznych na awans do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Selekcjoner biało-czerwonych Tałant Dujszebajew złożył dymisję, której jednak ZPRP nie chce przyjąć.
Pochodzący z Kirgizji, ale mający również obywatelstwo hiszpańskie trener prowadził reprezentację Polski przez 14 miesięcy, ale miał kontrakt do igrzysk olimpijskich w Tokio. Po meczu w z Białorusią w Płocku (27:27) nieoczekiwanie postanowił złożyć dymisję. Tą decyzją zaskoczył nie tylko zawodników, ale przede wszystkim władze Związku Piłki Ręcznej w Polsce, szczególnie zaś prezesa związku Andrzeja Kraśnickiego, który był największym zwolennikiem zatrudnienia Kirgiza. Ale nie jedynym, bo decyzja o powierzeniu mu kadry zapadła głosami wszystkich członków zarządu ZPRP.
Nic zatem dziwnego, że Kraśnicki wstrzymał się od jednoznacznych deklaracji. „Nie mam w zwyczaju podejmować tak istotnych decyzji, ani przyjmować tego typu oświadczeń w pomeczowych emocjach. Trener po meczu podszedł do mnie i powiedział, że nie wytrzymuje już presji, ale nie chciałem z nim rozmawiać na korytarzu na tak poważny temat. Potem dotarły do mnie wieści, że na konferencji prasowej ogłosił dymisję, ale zanim zapadną w tej kwestii jakieś decyzje, będę chciał się z nim spotkać i na spokojnie z nim porozmawiać” – powiedział prezes Kraśnicki.
Nie można zatem wykluczyć, że Dujszebajew pozostanie na stanowisku i poprowadzi kadrę Polski co najmniej do zakończenia tak nieudanych jak dotąd dla biało-czerwonych eliminacji do przyszłorocznych mistrzostw Europy. Z drugiej jednak strony taki niestabilny emocjonalnie trener to chyba nie jest najlepsza opcja dla kadry szczypiornistów. Nie to jednak jest problemem, tylko brak wyników i jakiegokolwiek postępu. Za kadencji Michaela Bieglera było sporo pretensji do gry ofensywnej Polaków. Pod wodzą Dujszebajewa nasi szczypiorniści w ataku zawodzili jeszcze bardziej. Dowodzą tego choćby ostatnie sekundy drugiego meczu z Białorusią, kiedy biało-czerwonym nie udało się oddać nawet rzutu, nie mówiąc nawet że skutecznego. Próba niekonwencjonalnego podanie zakończyło się stratą piłki i szansy na zwycięstwo.
Biegler był jednak przynajmniej gwarantem solidnej gry w obronie, czego nie da się niestety powiedzieć o Dujszebajewie. W eliminacjach mistrzostw Europy rywale nie mieli większych problemów ze zdobywaniem bramek. Reprezentacja traciła odpowiednio 37, 28, 32 i 27 goli. Może więc nie ma co żałować Kirgiza?
Naturalnym kandydatem na nowego szkoleniowca kadry wydaje się być Piotr Przybecki, który przed rokiem był najpoważniejszym konkurentem Dujszebajewa. Znów mielibyśmy jednak trenera łączącego pracę w klubie z pracą w reprezentacji. Taki model, choć w światowej piłce ręcznej dość powszechny, nie wszędzie się sprawdza, a u nas to już wiadomo, że na pewno się nie sprawdzi.