9 grudnia 2024

loader

Koniec wspaniałej serii

fot. Iga Świątek - Facebook

Iga Świątek odpadła w trzeciej rundzie wielkoszlemowego Wimbledonu. Liderka światowego rankingu tenisistek przegrała w sobotę z Francuzką Alize Cornet 4:6, 2:6. Tym samym na 37 zatrzymała się seria kolejnych wygranych meczów Świątek.

Do Londynu Świątek przyjechała po serii 35 wygranych meczów i sześciu turniejów – w Dausze, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie oraz wielkoszlemowy French Open w Paryżu. Podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego wimbledońskich zmagań nie poprzedziła żadną imprezą na kortach trawiastych, a jedynie treningami w Polsce.

21-latka od początku turnieju grała dobrze. Ale pokonanie pierwszych rywalek – 252. w rankingu Chorwatki Jany Fett oraz 138. Holenderki Lesley Pattinama Kerkhove – nie wymagało wspinania się na wyżyny umiejętności.

Na świetnie dysponowaną w sobotę 11 lat starszą Cornet Świątek kompletnie jednak zabrakło argumentów. Francuzka doskonale weszła w mecz i po dwóch przełamaniach prowadziła 3:0. Polka jedno przełamanie zdołała odrobić, ale ostatecznie pierwszą partię przegrała 4:6.

Drugi set zaczął się od prowadzenia Świątek 2:0. Mogło się wydawać, że niepokonana od 16 lutego tenisistka złapała wreszcie właściwy rytm. To jednak był dzień Cornet. Francuzce na korcie wychodziło niemal wszystko. Skutecznie broniła się nawet w bardzo trudnych sytuacjach.

W trzecim gemie odrobiła breaka, a potem nic już nie było w stanie jej zatrzymać. Cornet z coraz większą łatwością wygrywała kolejne gemy. Francuzka popełniła tylko siedem niewymuszonych błędów, a Świątek aż 33.

Dzieląc liczbę zepsutych zagrań przez liczbę gemów można stwierdzić, że 21-letnia liderka światowego rankingu w każdej takiej rozgrywce popełniła prawie dwa takie błędy. Przy 69 zdobytych łącznie punktach przez Francuzkę niemal połowę dostała ona od Polki „w prezencie”.

Ostatecznie awans do 1/8 finału wywalczyła po godzinie i 33 minutach.

Tym samym seria zwycięstw zatrzymała się na 37. Po 1990 roku żadna tenisistka nie miała dłuższej, a również 37 wygranych w 1997 zanotowała Szwajcarka Martina Hingis.

„Ta seria przerosła wszelkie moje oczekiwania i nadzieje. Już kilka razy czułam, że koniec jest blisko, więc to pozwalało mi się z tym pogodzić. Może gdybym nie grała teraz na trawie, to seria byłaby dłuższa. Taki jest jednak tenis, że zmieniamy nawierzchnię. Najlepsi potrafią się dostosować, ja jeszcze nie potrafię. Zobaczymy, co będzie w przyszłym roku” – powiedziała.

„Nie czułam się zbyt dobrze, zwłaszcza tenisowo. Ona jako doświadczona zawodniczka to wykorzystała. Na trawie gra mi się gorzej i nie potrafiłam znaleźć nic, co dawałoby efekt. Moja agresywna gra, na której opierałam grę cały sezon, przynosiła negatywne skutki. Robiłam błędy. Nie jestem też tutaj w stanie wykorzystać moich defensywnych zagrań. Czułam, że nie mam narzędzi” – przyznała Świątek.

To było pierwsze spotkanie tych tenisistek. Kolejną rywalką Cornet będzie Ajla Tomljanovic. Australijka wygrała z rozstawioną z numerem 13. Czeszką Barborą Krejcikovą 2:6, 6:4, 6:3.

„Brakuje mi słów. Wróciły wspomnienia, kiedy dokładnie na tym samym korcie osiem lat temu pokonałam Serenę Williams. Dla takich meczów żyję i trenuję każdego dnia. Jestem jak dobre wino. We Francji dobre wina starzeją się dobrze” – powiedziała Cornet na korcie.

Gdy w 2014 roku pokonała słynną Amerykankę, ta wówczas również była liderką rankingu.

Świątek udział w wielkoszlemowym turnieju przed czwartą rundą zakończyła po raz pierwszy od US Open 2020.

„Nie wiem kiedy nauczę się grać na trawie. Stawiam, że w końcu mi się uda, że z roku na rok będzie łatwiej. Fizycznie już lepiej się czułam, ale tenisowo i taktycznie jeszcze nie” – podsumowała. Porażka Świątek, która przed rokiem odpadła w czwartej rundzie Wimbledonu, oznacza, że w grze pojedynczej nie ma już reprezentanta Polski. Wcześniej w sobotę Magdalena Fręch przegrała z rozstawioną z numerem 16. Rumunką Simoną Halep 4:6, 1:6.

bnn/pap

Redakcja

Poprzedni

Nominacje Angelusa

Następny

Australijczycy: jeden pokorny, drugi niesforny