W trzecim tegorocznym meczu ligowym zespół „Kolejorza” znów wygrał 3:0. Wcześniej z bagażem trzech bramek odprawił Bruk-Bet Termalicę Nieciecza i Piasta Gliwice, a teraz takim wynikiem pokonał na wyjeździe Pogoń Szczecin.
Pogoń w tym sezonie przegrała na swoim stadionie dopiero po raz drugi. Wcześniej straciła komplet punktów 1 sierpnia ubiegłego roku, przegrywając w trzeciej kolejce ligowej 0:2 ze Śląskiem Wrocław. Lech takim wynikiem prowadził już przed przerwą, po dwóch golach znakomicie spisującego się w tym sezonie Dawida Kownackiego. Po zmianie stron przez pierwsze dwadzieścia minut „Portowcy” mocno jednak lechitów przycisnęli i wydawało się, że lada moment doprowadzą do wyrównania, ale wtedy trener „Kolejorza” Nenad Belica wprowadził do gry Marcina Robaka, Mihaia Raduta i Łukasza Trałkę. Ta trójka piłkarzy opanowała sytuację na boisku i Lech znów zaczął groźnie atakować. W 83. minucie „dzieła zniszczenia” dopełnił Robak. Gol byłego napastnika Pogoni odebrał jego dawnym kolegom nadzieję na zmianę wyniku. W najbliższą środę obie drużyny zmierzą się ponownie, tym razem w Poznaniu, w pierwszym meczu półfinału Pucharu Polski.
„Porażka boli, szczególnie taka wysoka, bo chyba na nią nie zasłużyliśmy. Ale taka jest piłka. Po przerwie rozegraliśmy bardzo dobry mecz, stworzyliśmy wiele sytuacji, ale nic nie chciało wpaść do bramki Lecha” – skomentował porażkę swojej drużyny trener „Portowców” Kazimierz Moskal.
W poznańskiej ekipie nastroje były rzecz jasna odmienne, czemu nie można się dziwić, bo przecież lechici w trzech spotkaniach wywalczyli dziewięć punktów i strzelili dziewięć goli nie tracąc żadnego. Jeśli gracze „Kolejorza” utrzymają taką fenomenalną formę, mogą pokusić się nawet o zdobycie podwójnej korony.
Z drużyn liczących się w rywalizacji o mistrzostwo Polski już tylko Lech walczy na dwóch frontach, bo Lechia Gdańsk, Jagiellonia Białystok i Legia Warszawa odpuściły sobie Puchar Polski, a legioniści w miniony czwartek pożegnali się także z Ligą Europy. Gdańszczanie jak na razie nie pozwalają ścigającym ich w tabeli ekipom na zmniejszenie punktowego dystansu. W sobotę Lechia pokonała u siebie Cracovię 4:2 i odskoczyła na cztery punkty od wicelidera Jagiellonii, której łomot 3:1 sprawiła druga z krakowskich drużyn, Wisła. Trzeba przyznać, że „Biała Gwiazda” pod wodzą hiszpańskiego trenera Kiko Ramireza spisuje się nadspodziewanie dobrze. Mile zaskoczyła też swoich fanów Wisła Płock, która pokonała aspirujące do miejsca w czołówce Zagłębie Lubin 2:1.
Wszyscy gracze zespołów z czołówki Lotto Ekstraklasy czekali jednak z niecierpliwością na wynik niedzielnego starcia Legii z Bruk-Betem Termalicą (zakończyło się po zamknięciu wydania).