Skompromitowany były prezydent FIFA Sepp Blatter przyznał na łamach szwajcarskiego dziennika „Tages-Anzeiger”: „Przyznanie Katarowi organizacji mundialu 12 lat temu było błędem. Jestem za to odpowiedzialny”.
Katar to maleńkie państwo położone nad Zatoką Perską. Jego powierzchnia jest prawie 30 razy mniejsza niż Polska. A mimo to „upchnęli” aż 8 stadionów gdzie rozgrany zostanie mundial. Według brytyjskiego „The Guardian”, budowa aren Mistrzostw Świata „kosztowała życie” ponad 6500 robotników-niewodlników. Władzom Kataru zarzuca się brak poszanowania praw człowieka i respektowania praw pracowniczych. Oskarżenia o korupcję są wymieniane jednym tchem z nazwą państwa-gospodarza.
Na chwilę przed rozpoczęciem imprezy do pieca dorzuca jeszcze Sepp Blatter, za którego kadencji wybrano Katar na gospodarza mundialu. „Mundial to ogromna impreza, a Katar jest na nią zbyt mały” – stwierdził Szwajcar.
Winę za obecny stan rzeczy Szwajcar zrzuca na Michela Platiniego: „Dzięki czterem głosom Platiniego i federacji UEFA mistrzostwa świata powędrowały do Kataru, a nie do Stanów Zjednoczonych”. Blatter ujawnia, że za Katarem miał lobbować… ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Platini i Sarkozy na tydzień przed głosowaniem gospodarza mundialu, mieli spotkać się z emirem – księciem Kataru. Zdaniem Blattera po tej naradzie Platini zmienił zdanie i był za przyznaniem mundialu Katarowi. Blatter punktuje też obecnego prezydenta FIFA Gianniego Infantino: „Co może powiedzieć FIFA, jeśli jej prezydent jest w tej samej łodzi, co Katar?” – spytał retorycznie.
Świat się bulwersuje, oskarżenia mnożą się, a (prawie) wszyscy i tak usiądą przed telewizorami.