Wojciech Szczęsny jest mocnym punktem zespołu Juventusu Turyn
Bramkarz Juventusu Turyn i reprezentacji Polski Wojciech Szczęsny chyba tylko we Włoszech jest należycie doceniany. Zauważyli to niedawno dziennikarze „La Gazzetta dello Sport”, gdy dokonali analizy boiskowych dokonań golkiperów w najsilniejszych ligach europejskich. Z ich wyliczeń wyszło, że Polak broni 80 procent strzałów oddawanych na jego bramkę. Pod tym względem lepszy od niego jest tylko brazylijski bramkarz Liverpoolu Alisson Becker.
Włoska „La Gazzetta dello Sport” podaje, że Szczęsny zanotował w tym sezonie aż 79,8 procent skutecznych interwencji. Minimalnie lepszy od Polaka jest pod tym względem tylko golkiper Liverpoolu Alisson Becker, który zatrzymał 80,4 procent strzałów zmierzających do jego bramki. W czołówce znaleźli się także: Predrag Rajković z francuskiego Reims (79,1 procent), Hugo Lloris z Tottenhamu (78,1) i broniący barw Lazio Thomas Strakosha (77,9). „Postawa Szczęsnego musi cieszyć nie tylko trenera Maurizio Sarriego, ale i jego kolegów z zespołu. To szalenie inteligentny człowiek, zawsze skory do żartów, ale w szatni zawsze miły i koleżeński. To prawdopodobnie najbardziej niedoceniany piłkarz Juventusu, chociaż na boisku prawie nigdy nie zawodzi. W tym sezonie miał może dwa, może trzy słabsze występy, ale słabsze nie znaczy, że słabe” – podkreślono w komentarzu „La Gazzetta dello Sport”. W obecnych rozgrywkach reprezentant Polski zaliczył w barwach Juventusu 26 występów, w których wpuścił 25 goli, ale w 10 z nich zachował czyste konto.
Trudno zatem zrozumieć dlaczego Szczęsny, chociaż prezentuje znakomitą formę już kolejny sezon z rzędu, w różnych bramkarskich rankingach nie jest umieszczany nie tylko w ich czołówce, ale często w ogóle nie jest nawet w nich uwzględniany. Ostatnim przykładem takiej ewidentnie niesprawiedliwej oceny jest ranking dziesięciu najlepszych bramkarzy w Europie opublikowany przez angielski branżowy portal piłkarski „Squawka”. Wedle niego na miejsce w Top 10 Polak nie zasłużył, chociaż ma lepsze meczowe statystyki od większości sklasyfikowanych w nim bramkarzy. Mimo to w zestawieniu znalazł się węgierski golkiper RB Lipsk Peter Gulacsi, chociaż jego procent skutecznych obron wynosi 72,09 (przypomnijmy, że Szczęsny 79,8).
Liderem rankingu wg. Squawka” jest słoweński bramkarz Atletico Madryt Jan Oblak, który też ma gorszy procent skuteczności niż polski bramkarz, ale on przynajmniej ma chociaż więcej meczów z czystym kontem (11). Drugie miejsce w zestawieniu przyznano Alissonowi Beckerowi, a gwoli przypomnienia Brazylijczyk według „La Gazzetta dello Sport” ma największy procent obronionych strzałów, co jest w przypadku bramkarza kluczowym kryterium.
Spójrzmy jednak, jakich to innych jeszcze golkiperów angielscy spece postawili wyżej nad Szczęsnego. Trzecie miejsce w ich rankingu zajął Thibaut Courtois (Real Madryt), a kolejne: Marc-Andre Ter Stegen (FC Barcelona), Keylor Navas (Paris Saint-Germain), Manuel Neuer (Bayern Monachium), Peter Gulacsi (RB Lipsk), Samir Handanovic (Inter Mediolan), David de Gea (Manchester United) i Ederson (Manchester City).
Szczęsny na jego szczęście nie musi przejmować się opiniami angielskich portali, bo do 2024 roku będzie graczem Juventusu i wiele wskazuje, że już do angielskiej ligi nie wróci. „Jestem zdecydowanie bardziej zadowolony, kiedy wykonuję pozornie łatwą interwencję. Kiedy mogę złapać piłkę zamiast ją wybijać, oznacza to, że dobrze się ustawiłem, wyczułem idealny moment i technicznie zrobiłem wszystko bez zarzutu. W 90 procentach tych tak zwanych cudownych interwencjach chodzi o to, że wcześniej nie przygotowałeś się do nich idealnie” – tłumaczył w wywiadzie dla klubowej telewizji Juve. Szczęsny ostatnio stał się też specem od bronienia rzutów karnych. W ostatnich dwóch sezonach obronił pięć strzałów z jedenastu metrów przy sześciu wpuszczonych, m.in. Gonzalo Higuaina i Ciro Immobile. To świetny wynik. W Serie A Polak zachował czyste konto w 28 z rozegranych dotąd 61 ligowych meczów (46 procent). To najlepszy współczynnik we włoskiej ekstraklasie. Poza tym wpuszcza średnio 0,7 gola na mecz, co również jest najlepszym wynikiem w Serie A. Przedłużenie kontraktu z turyńskim potentatem oznaczało dla reprezentanta Polski prawie dwukrotną podwyżkę wynagrodzenia. Wedle nieoficjalnych informacji nowa umowa gwarantuje mu siedem milionów euro rocznie plus premie, co awansuje go do grona najlepiej opłacanych graczy w Serie A. Włosi nie mają wątpliwości, że na to zasługuje.
Mimo to co jakiś czas pojawiają się medialne spekulacje, że Juventus rozważa sprowadzenie nowego bramkarza. Nie zawsze dodaje się w nich, że turyński klub szuka zawodnika na miejsce Gianluigiego Buffona, który w tej chwili pełni rolę zmiennika Szczęsnego. Ale na personalnej karuzeli bramkarzy, którymi rzekomo interesuje się Juventus, zawsze pojawiają się „poważne” nazwiska. Problem w tym, że dzisiaj kluby już nie są skłonne na wydawanie wielkich pieniędzy na golkiperów. Nauczył ich tego przykład najdroższego aktualnie bramkarza na świecie, Hiszpana Kepy Arrizabalagi, którego Chelsea Londyn półtora roku temu wykupiła z Athletic Bilbao za 80 mln euro. Dzisiaj hiszpański bramkarz należy do najsłabszych w Premier League i londyński klub rozważa wystawienie go na listę transferową.