Lewis Hamilton przerwał passę zwycięstw holenderskiego kierowcy zespołu Red Bull Racing Maxa Verstappena i w minioną niedzielę kar i dyskwalifikacji wygrał wyścig o Grand Prix Sao Paolo. Jeżdżący w barwach ekipy Mercedesa Brytyjczyk dzięki zwycięstwu na brazylijskim torze wciąż ma szansę na obronę mistrzowskiego tytułu.
Wyścigowy weekend Formuły 1 w Sao Paulo na początku nie układał się po myśli Hamiltona. Na Brytyjczyka z powodu wymiany przez ekipę Mercedesa w jego bolidzie jednostki napędowej nałożono karę cofnięcia o pięć pól startowych, a jeszcze został zdyskwalifikowany podczas piątkowych kwalifikacji za nieregulaminową odległość między belkami w tylnym skrzydle przy otwarciu system DRS – przekraczały limit 85 mm. Jak się okazało, kształt tylnego skrzydła w bolidzie Mercedesa od pewnego czasu interesował szefów Red Bull Racing. Max Verstappen po kwalifikacjach do GP Sao Paulo dotykał tylnego skrzydła w bolidzie Mercedesa, aby sprawdzić jak bardzo się wygina. Holender za naruszenie przepisów F1 dotyczących parku zamkniętego otrzymał za to 50 tys. euro kary. Christian Horner, szef Red Bulla, nie ukrywał, że przyczynił się do kontroli tylnego skrzydła w bolidzie Mercedesa. „Mieliśmy ich tylne skrzydło na radarze od pewnego czasu, ale wszystko zależy od FIA i sędziów”. Zdaniem inżynierów Red Bulla, Mercedes dzięki manewrom z tylnym skrzydłem zyskuje zwłaszcza na prostych, gdzie może osiągnąć większe prędkości. „Regulamin jest dość konkretny, przepisy bardzo restrykcyjne. Lewisa na prostej był szybszy o 27 km/h , a to jest już inna liga w Formule 1” – stwierdził Horner. Co ciekawe, Red Bull na początku sezonu 2021 sam stosował elastyczne tylne skrzydło, które pod wpływem wiatru oraz prędkości uginało się i pomagało osiągnąć większą prędkość na prostych. Mercedes zgłosił to wtedy sędziom, którzy wydali dyrektywę techniczną zakazującą stosowania giętkich elementów. Szef zespołu Mercedesa
Toto Wolff lekceważy więc groźby Red Bulla i sam konkurentów ostrzega: „Przyjrzymy się każdemu kawałkowi taśmy, który odpadnie z ich bolidu. Mogę obiecać, że w następnych wyścigach będziemy zadawać im dużo pytań” – stwierdził.
Sankcje podziałały na siedmiokrotnego mistrza świata motywująco. Hamilton do niedzielnego wyścigu wystartował z 10. pola startowego. Dobry start i skuteczna jazda umożliwiły mu szybki awans do czołówki. Verstappen ruszył z drugiej pozycji, ale już na pierwszym okrążeniu wyprzedził Valtteriego Bottasa z Mercedesa i utrzymywał prowadzenie w wyścigu. Ciekawie na torze zrobiło się dopiero wówczas, gdy za jego plecami pojawił się Hamilton. Ich rywalizacja od razu zrobiła się ostra. Verstappenowi początkowo udawało się odpierać ataki Brytyjczyka, ale na 49. okrążeniu obaj kierowcy walczyli już koło w koło, czego efektem był wyjazd obu poza tor. Jednak Hamilton po kilku okrążeniach takiej wściekłej rywalizacji dopiął celu i wyprzedził Verstappena. Dokonał tego w bezdyskusyjny sposób i już prowadzenia nie oddał sobie odebrać do końca wyścigu.
Hamilton swoje szóste w tym sezonie zwycięstwo w Formule 1 zadedykował ojcu – Anthony’emu Hamiltonowi. „Mój tata przypomniał mi rok 2004, kiedy startowałem w Formule 3 w Bahrajnie. Wystartowałem ostatni i finiszowałem dziesiąty, później wygrałem. Zrobiłem to teraz dla niego” – zapewniał na mecie 36-letni brytyjski kierowca. Sytuacja dla Verstappena i całego zespołu Red Bulla jest wciąż korzystna. Drugie miejsce nie przekreśla jego szans w walce o mistrzowski tytuł. Kierowca nie jest zawiedziony, bo zdawał sobie sprawę z osiągów Mercedesa i potencjału niemieckiej ekipy. „Nie jestem zbyt rozczarowany, ponieważ myślę, że to dość realistyczny rezultat. Mieliśmy też trochę radości z walki” – podkreślił 24-letni pretendent do mistrzowskiego tytułu.
W klasyfikacji generalnej liderem wciąż jest Verstappen, który ma w tej chwili na koncie 332,5 pkt i o 14 punktów wyprzedza Hamiltona (318,5). Trzecią lokatę w stawce z dorobkiem 203 pkt zajmuje Fin Valtteri Bottas, drugi z kierowców ekipy Mercedesa, a czwartą Meksykanin Sergio Perez (178 pkt), drugi z jeźdźców Red Bulla, kolejne miejsca w czołowej dziesiątce zajmują: 5. Lando Norris (W. Brytania, McLaren) – 151 pkt, 6. Charles Leclerc (Monako, Ferrari) – 148 pkt, 7. Carlos Sainz (Hiszpania, Ferrari) – 139,5 pkt, 8. Daniel Ricciardo (Australia, McLaren) – 105 pkt, 9. Pierre Gasly (Francja, Alpha Tauri) – 92 pkt i 10. Fernando Alonso (Hiszpania, Alpine) – 62 pkt.
Kolejny wyścig F1 odbędzie się 21 listopada w Katarze na torze Losail.