Norman Hunter zostawi też swój ślad w polskim futbolu
W miniony piątek w wyniku zarażenia korowanwirusem zmarł w wieku 76 lat były reprezentant Anglii Norman Hunter. Starsze pokolenie polskich kibiców pamięta go z pamiętnego meczu Anglia – Polska na Wembley z 1973 roku. To właśnie Hunter w tym spotkaniu stracił piłkę w starciu z Grzegorzem Lato, który następnie zainicjował akcję zakończoną golem Jana Domarskiego.
Urodzony 29 października 1943 roku Hunter profesjonalną karierę piłkarską zaczął w 1962 roku w Leeds United. W tym klubie występował przez 14 lat, do 1976 roku, rozgrywając w jego barwach 726 meczów we wszystkich rozgrywkach. W historii Leeds tylko trzech piłkarzy ma na koncie więcej spotkań – Jack Charlton, Billy Bremner i Paul Reaney. Z ekipą „Pawi” świętował też największe sukcesy – dwukrotnie zdobył z tym zespołem mistrzostwo Anglii, dwa razy Puchar Miast Targowych i raz Puchar Anglii. Hunter grał na pozycji środkowego obrońcy i w Leeds przez dziesięć sezonów był partnerem w środku defensywy Jacka Charltona, lecz w reprezentacji Anglii jej trener, słynny Alf Ramsey, stawiał na duet Charltona z Bobby’m Moore’m.
W 1966 roku w rozgrywanych w Wielkiej Brytanii mistrzostwach świata współpraca tych dwóch stoperów była wzorcowa, przez co Hunter cały turniej spędził w roli rezerwowego. Z tego powodu, chociaż do kadry „Synów Albionu” był powoływany od 1965 do 1974 roku, przez ten czas zaliczył jedynie 28 reprezentacyjnych występów. Ale pojechał też w 1970 roku na mistrzostwa świata w Meksu, gdzie angielski zespół nie zdołał obronić tytułu po porażce w ćwierćfinale 2:3 z RFN. Gdy po tym turnieju z kadrą pożegnał się Jack Charlton, wtedy Ramsey zaczął częściej wystawiać do gry Huntera.
W eliminacjach do kolejnego światowego czempionatu Anglicy trafili w grupie na Polskę i Walię, więc byli pewni awansu. W pierwszym meczu z Polakami, w Chorzowie, przegranym przez ekipę Ramseya 0:2, Hunter nie zagrał, Ale przy drugiej bramce dla biało-czerwonych, zdobytej przez Włodzimierza Lubańskiego, nie popisał się Bobby Moore i w konsekwencji stracił miejsce w reprezentacji. W rewanżu na Wembley na środku obrony zastąpił go właśnie Hunter.
Do przerwy ten słynący z twardej gry obrońca nie miał wiele pracy, bo zepchnięty do rozpaczliwej obrony polski zespół rzadko przekraczał środkową linie boiska. Po zmianie stron obraz gry niewiele się zmienił, ale wyraźnie rozzuchwaleni przytłaczającą przewagą angielscy piłkarze zaczęli już wręcz ostentacyjnie lekceważyć rywali. I w 57. minucie zostali za to surowo ukarani, gdy Hunter wdał się w indywidualny pojedynek z Grzegorzem Lato. Późniejszy król strzelców mistrzostw świata był nie tylko młodszy od angielskiego stopera o sześć lat, ale też znacznie od niego szybszy. Gdy już odebrał mu piłkę, popędził na bramkę Petera Shiltona zostawiając zdumionego Huntera za plecami, a następnie podał futbolówkę do wychodzącego na czystą pozycję Jana Domarskiego.
Co było dalej, chyba każdy polski kibic piłki nożnej zna z wielokrotnych powtórek tego legendarnego meczu. Kopnięta przez Domarskiego piłka prześliznęła się pod rękami spóźnionego w reakcji Shiltona i wpadła do bramki. Drużyna Kazimierza Górskiego objęła prowadzenie 1:0. Nie cieszyła się nim długo, bo już w 63. minucie belgijski arbiter Vital Loraux podytował rzut karny dla ekipy gospodarzy, którego na wyrównującego gola zamienił Alan Clarke.
Hunter tuż po meczu niepotrzebnie powiedział do dziennikarzy, że to on ponosi winę za straconą bramkę, bo jego słowa poszły w świat i rywale Leeds do końca jego gry w tym klubie złośliwie przypominali mu o wpadce w meczu z Polakami. Dla Anglików on stał się winnym tej wpadki, w Polsce natomiast w tej roli do dzisiaj funkcjonuje raczej Peter Shilton. Dla nas ma to znaczenie o tyle, że błędy tych dwóch graczy plus umiejętności naszych piłkarzy zapewniły sukces, który rozpoczął wielką erę w historii polskiego futbolu.
W 1976 roku przeszedł do znacznie słabszego zespołu Bristol City, a z niego w 1979 roku do Barnsley. Zawiesił buty na kołku dopiero w 1982 roku w wieku 39 lat, ale jeszcze jako czynny zawodnik był jednocześnie trenerem tego zespołu. Potem jeszcze jako szkoleniowiec prowadził zespoły West Bromwich Albion i Leeds United, lecz gdy w swoim macierzystym klubie zwolniono go z tej posady, rzucił futbol i zajął się sprzedażą sprzętu sportowego oraz ubezpieczeń. Ostatnie lata zawodowej aktywności spędził jednak w roli cenionego komentatora BBC, a w 2004 wydał swoją autobiografię.
Do szpitala Hunter trafił na tydzień przed śmiercią. Jego stan lekarze od razu zdiagnozowali jako bardzo ciężki. „Ta śmierć to ogromna strata dla rodziny Leeds United. Ale dziedzictwo Normana nigdy nie zostanie zapomniane. Nasze myśli są z jego rodziną i przyjaciółmi” – napisano w pożegnalnym komunikacie angielskiego klubu.