Łukasz Teodorczyk w ostatniej tegorocznej kolejce belgijskiej ekstraklasy znów strzelił gola. Było to jego 16. ligowe trafienie w tym sezonie. Nasz piłkarz jest liderem klasyfikacji strzelców.
Były napastnik Polonii Warszawa i Lecha Poznań obecnie występuje w Anderlechcie Bruksela, do którego trafił latem tego roku z Dynama Kijów, gdzie przez półtora roku nie zdołał przebić się do podstawowego składu. Ukraiński klub nie stawiał Teodorczykowi przeszkód w poszukiwaniach innego pracodawcy, ale nie miał też zamiaru pozbywać się go za „czapkę śliwek”. Nie było jednak chętnych na wyłożenie pięciu milionów euro za 25-letniego polskiego napastnika, dlatego gdy Anderlecht Bruksela złożył propozycję rocznego wypożyczenia Teodorczyka, działacze oraz trener drużyny Serhij Rebrow zgodzili się bez wahania.
Belgijski klub zwyczajowo zagwarantował sobie w umowie prawo pierwokupu polskiego piłkarza po zakończeniu okresu wypożyczenia, ale chyba jego szefowie nie zamierzali tego robić, bo nawet nie targowali się gdy kijowianie wpisywali kwotę odstępnego. Latem 2016 roku nikt w Europie nie uważał, że Teodorczyk jest wart pięć milionów euro. A dzisiaj? Dzisiaj coraz więcej osób w Europie uważa, że jest on wart co najmniej dwukrotnie, a może już nawet trzykrotnie więcej.
W rozegranej w święta 21. kolejce belgijskiej Jupiler Pro League Anderlecht wygrał na wyjeździe 2:0 z Royal Charleroi. Teodorczyk strzelił pierwszego gola dla „Fiołków”, a przy drugim zaliczył asystę. Było to jego 16. trafienie w belgijskiej ekstraklasie, w której nasz piłkarz, okrzyczany już przez fanów brukselskiej drużyny przydomkiem „TeoGOLczyk”, dość zdecydowanie prowadzi w klasyfikacji strzelców. Kolejny w zestawieniu zawodnik traci do niego pięć goli. Teodorczyk w barwach Anderlechtu imponuje też skutecznością w rozgrywkach Ligi Europy, w których zdobył już siedem bramek, jedno trafienie zaliczył też w Pucharze Belgii.
Trudno na razie powiedzieć czy ta niespodziewana kanonada w wykonaniu naszego piłkarza to efekt zadziałania w jednym czasie kilku czynników (zmiany otoczenia, dopasowania stylu gry Teodorczyka do taktyki Anderlechtu, życzliwe przyjęcie przez kolegów z zespołu, zaufanie ze strony trenera, sympatia kibiców)), czy też jednorazowa erupcja formy.
Na razie „Teo” nie zwalnia tempa i powiększa swój bramkowy dorobek, dzięki czemu już wie, że nie będzie po tym sezonie musiał wracać do Kijowa, bo działacze Anderlechtu już kilka tygodni temu ogłosili, że skorzystają z opcji pierwokupu. Ukraińcy rzecz jasna są wściekli, bo Belgowie już dostają oferty z mocniejszych od nich finansowo klubów i wszystko wskazuje na to, że latem przyszłego roku na polskim napastniku mogą nieźle zarobić.