7 listopada 2024

loader

Piłka ręczna: Polacy bez awansu w MŚ 2021

Węgrzy odebrali naszym szczypiornistom szanse na awans do ćwierćfinału rozgrywanych w Egipcie mistrzostw świata. Biało-czerwoni zagrali w sobotę bardzo słabo i przegrali z nimi 26:30. W poniedziałek czeka ich ostatnie spotkanie w grupie I z zespołem Niemiec, który już czwartek stracił szanse na zajęcie jednego z dwóch czołowych miejsc. W 1/4 finału zagrają ekipy Węgier i Hiszpanii.

Przed meczem wszystko było jasne. Tylko zwycięstwo z Węgrami dawało realne szanse na awans do ćwierćfinału. Teoretycznie Polacy mogli tern cel osiągnąć nawet przy wyniku remisowym, ale potem musieliby mieć mnóstwo szczęścia w ostatniej kolejce. Dlatego najpewniejszą drogą do awansu było zwycięstwo w spotkaniu z niepokonanymi jeszcze w egipskim turnieju Węgrami. Nadzieje na nawiązanie równej walki z Madziarami wcale nie były mrzonkami, tylko jak najbardziej realną oceną potencjału obu zespołów. Biało-czerwoni w czterech poprzednich występach w Egipcie pokazali, że to nie jest już zahukana ekipa dostarczycieli punktów, tylko waleczny i nieźle poukładany taktycznie zespół.
Niestety, do przerwy w meczu z Węgrami nasi szczypiorniści co rusz zadawali kłam dobrym opiniom, jakie wystawiali im znawcy tego sportu. Przeciwnicy wykazali się zdecydowanie większym sprytem, doświadczeniem i lepszą organizacją gry, do tego dopisywało im szczęście zarówno w grze obronnej, jak i w ataku. Swoje trzy grosze, jak zawsze na niekorzyść polskiego zespołu, dołożyli arbitrzy z Bałkanów, tym razem z Chorwacji.
Niestety, podopieczni trenera Patryka Rombla popełnili chyba wszystkie możliwe błędy własne. Niedokładne podania do kontry, piłki, które miały trafiać do obrotowych, lądowały w dłoniach obrońców, irytujące faule w ataku, zmarnowane stuprocentowe okazje rzutowe. Do przerwy momentami przykro było patrzeć, jak Madziarzy momentami wręcz ośmieszali naszych szczypiornistów. I co gorsza, robili to nie tylko najwięksi gwiazdorzy węgierskiej drużyny – Bence Banhidi i Dominik Mathe, ale też Miklos Rosta, a zwłaszcza najskuteczniejszy na boisku Mate Lekai (8 bramek), który z niebywałą łatwością trafiał z gry i zwłaszcza z kontrataków. Bramkarz biało-czerwonych Adam Morawski nie znalazł na niego sposobu, chociaż w kilku innych akcjach odbił kilka ważnych piłek, ale w przekroju całego meczu miała takie okresy w grze, że wpuszczał praktycznie wszystkie rzuty w światło jego bramki.
Rombel w swojej ekipie nie miał gracza pokroju Lekaia, a co najgorsze, po 10 minutach stracił najlepszego rozgrywającego, Michała Olejniczaka, którego fizjoterapeuci doprowadzili do „używalności” dopiero w drugiej połowie spotkania. Zastępujący Olejniczaka Maciej Pilitowski nie podołał zadaniu i drużyna pod jego przewodem nie potrafiła złamać węgierskiej defensywy. Na przerwę nasi szczypiorniści schodzili przy wyniku 10:16 i było już wtedy jasne, że mają praktycznie zerowe szanse na odrobienie tak dużej straty.
Po powrocie Olejniczaka do gry nastąpiła wyraźna jakościowa poprawa w akcjach ofensywnych biało-czerwonych, ale jeszcze na kwadrans przed końcem meczu wciąż mieli stratę sześciu bramek. Wtedy nagle coś w szwankującej do tej pory grze naszego zespołu coś zatrybiło – regularnie zaczął trafiać Szymon Sićko, z trudnej pozycji bramkę zdobył też Maciej Gębala. Było już jednak za późno na złamanie oporu węgierskiej drużyny, która twardo odpowiadała ciosem na cios i dzięki temu utrzymywała korzystny dla siebie wynik.
Biało-czerwonym nie udało się więc odwrócić losów spotkania i przegrali 26:30, co oznaczało, że odpadają z turnieju. Wstydzić się jednak swojego występu w Egipcie nie muszą, wręcz przeciwnie – ta kadra dobrze rokuje na przyszłość. „Szkoda pierwszej połowy, gdy wydawało się, że zaczynamy dobrze, ale po chwili oddaliśmy zbyt wiele łatwych piłek i łatwych bramek. Węgrzy bez większego wysiłku powiększyli przewagę. Zabrakło nam zimnej krwi. W drugiej połowie staraliśmy się jak mogliśmy, do końca walczyliśmy o każdą piłkę, nie oddaliśmy tego meczu” – przekonywał trener biało-czerwonych Patryk Rombel. Nasz zespół wygrał w drugiej połowie 16:14, ale za duże straty poniósł w pierwszej. Miejmy nadzieję, że polscy szczypiorniści wyciągną odpowiednie wnioski i w poniedziałkowym meczu z Niemcami pożegnają się z turniejem w Egipcie zwycięsko. Ekipa naszych zachodnich sąsiadów pewnie pokonała Brazylię 31:24.
W grupie II, która swoje mecze także grała w sobotę, awans do ćwierćfinału zapewnili sobie Duńczycy, którzy po zaciętej walce pokonali Japonię, natomiast na drugie miejsce sensacyjnie wskoczyli Argentyńczycy pokonując 23:19 faworyzowaną Chorwację, lecz w tej grupie szanse na awans z drugiego miejsca oprócz tych dwóch zespołów wciąż ma jeszcze ekipa Kataru.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

48 godzin sport

Następny

Znów zaważył jeden słaby skok

Zostaw komentarz