W naszym lekkoatletycznym „wunderteamie” nagle zrobiło się nieprzyjemnie. Atmosferę zadowolenia z ostatnich sukcesów zepsuła publikacja w „Super Expressie”, że kilku naszych kadrowiczów usunięto z ośrodka treningowego w USA, bo pili piwo.
Według informacji gazety, z hotelu w Chula Vista usunięto siedmioro polskich lekkoatletów i pięciu trenerów. Oficjalnym powodem miało być znalezienie w pokojach zawodników butelek po piwie, a w ośrodku alkohol jest całkowicie zakazany. Według „Super Expressu”, nie chodziło tylko o butelki, ale także o głośną imprezę. Nasi reprezentanci musieli znaleźć zakwaterowanie gdzie indziej. Z publikacji wynikało, że chodziło o Konrada Bukowieckiego, Piotra Liska, Sylwestra Bednarka, Andrzeja Regina, Wojciecha Nowickiego, Kamilę Lićwinko i Joannę Fiodorow.
Sekretarz generalny PZLA Paweł Olszański skomentował całą sprawę ze spokojem. „Regulamin ośrodka w Chula Vista surowo zabrania wnoszenia na jego teren napojów z zawartością alkoholu. Nasi zawodnicy nie zastosowali się do tych przepisów i jak przyznali – mieli w lodówce piwo. Sprawa została jednak polubownie załatwiona z gospodarzami kompleksu, bez żadnych konsekwencji, ale po kilku dniach, nie wiadomo dlaczego, nagle „odżyła”. W konsekwencji zawodników, którzy złamali regulamin, przeniesiono na koszt strony amerykańskiej do pobliskiego hotelu, do którego w geście solidarności przenieśli się też pozostali uczestnicy zgrupowania. Wszyscy zachowali jednak prawo do trenowania w ośrodku. Konieczność przestrzegania regulaminu ośrodka jest poza dyskusją, ale nie przesadzajmy. Wypicie piwa nie jest przecież żadnym przestępstwem, zwłaszcza że nasi lekkoatleci są przyzwyczajeni do tego, że w Polsce można je nabyć w kawiarniach na terenie wszystkich Centralnych Ośrodków Sportowych. W Chula Vista jest to zakazane, co nie znaczy, że powinniśmy ten incydent bez dokładnego wyjaśnienia wyolbrzymiać i posądzać zawodników o jakieś niesłychane zachowania” – powiedział Olszański.
Niektórzy z obecnych w Chula Vista lekkoatletów też zabrali głos w tej sprawie. „Słyszę że robi się jakiś szum. Ponoć jakieś piwo wypiłem. A gdyby nawet, to nie pozostaje mi nic innego, jak powiedzieć – na zdrowie kochani! Pozdrawiam i lecę dalej robić swoje” – żartobliwie napisał na swoim profilu na Facebooku Piotr Lisek. Znacznie poważniej podeszła jednak do sprawy nasza mistrzyni olimpijska w rzucie młotem Anita Włodarczyk, nawiasem mówiąc – od początku znajdująca się poza wszelkimi podejrzeniami, bo mieszkająca z dala od reszty polskiej ekipy. Włodarczyk opublikowała oświadczenie, w którym m.in. czytamy: „W związku z informacjami prasowymi na temat zachowania się polskiej reprezentacji w lekkiej atletyce przebywającej na zgrupowaniu w Chula Vista Elite Athlete Sporting Center oświadczam, iż ja i mój sztab szkoleniowy nie mamy nic wspólnego z incydentem, którego konsekwencją było wydalenie polskiej ekipy z ośrodka. Jako reprezentantka naszego kraju, staram się zawsze godnie reprezentować Polskę na całym świecie”. Za te słowa koleżanki i koledzy raczej na piwo już z nią nie pójdą.