Polskie siatkarki przegrały w amerykańskim Arlington z Chinami 0:3 (18:25, 23:25, 23:25) w półfinale Ligi Narodów.
Niespełna miesiąc temu obie reprezentacje spotkały się podczas turnieju w Hongkongu; wówczas biało-czerwone po znakomitym meczu wygrały 3:0. Półfinałowe starcie obie drużyny zaczęły w tych samych składach, ale jak się okazało, mistrzynie olimpijskie z Rio de Janeiro odrobiły lekcję. Zagrały niemal perfekcyjnie i choć w drugim oraz trzecim secie było trochę emocji, zwyciężyły w pełni zasłużenie.
Chinki postawiły na mocny serwis, co okazało się jednym z kluczy do sukcesu. Biało-czerwone same nie potrafiły zrobić krzywdy rywalkom zagrywką, a do tego miały spore kłopoty ze skończeniem ataku.
Azjatki uwijały się w obronie, podbijając nawet potężne „bomby” Magdaleny Stysiak. Przewaga Chinek rosła z każdą akcją, a trener Stefano Lavarini, po wykorzystaniu dwóch przerw na żądanie, do gry desygnował rezerwowe, m.in. Julię Nowicką, Monikę Gałkowską oraz Joannę Pacak.
Roszady szkoleniowca przyniosły efekt, dwa bloki zanotowała Pacak, a inna środkowa Magdalena Jurczyk kończyła ataki z krótkiej. Biało-czerwone zniwelowały straty do pięciu „oczek” (18:23), jednak w kolejnej akcji Nowicka dotknęła siatki. Rywalki miały sześć setboli, a wykorzystały już pierwszą szansę, blokując Gałkowską.
Mimo dobrej postawy zmienniczek, Lavarini na początek drugiej partii zdecydował zostawić tylko Martyną Czyrniańską, która wcześniej zastąpiła Olivię Różańską. Do połowy seta trwała wyrównana walka, lecz od stanu 11:11 Azjatki wygrały cztery kolejne akcje i Polki znów musiały gonić wynik.
Podopiecznym Lavariniego udało się doprowadzić do emocjonującej końcówki. Stysiak w ataku stanęła na wysokości zadania, ale przy stanie 22:21 zepsuła zagrywkę. W następnej akcji zrehabilitowała się, a Martyna Łukasik zaserwowała asa i był remis 23:23. Atak Li Yingying okazał się nie do obrony, a po chwili Czyrniańska posłała piłkę w aut.
Trzecia odsłona wyglądała dość podobnie. Polki podejmowały ryzyko na zagrywce, ale w całym spotkaniu zepsuły aż 13 serwisów. Chinki praktycznie nie oddawały rywalkom punktów „za darmo” – popełniły tylko siedem błędów w trakcie trzech setów.
Azjatki kontrolowały przebieg spotkania i nawet gdy traciły dwa-trzy punkty z rzędu, trzymały nerwy na wodzy. Biało-czerwone mogły mieć nadzieję na przedłużenie meczu, bowiem w końcówce przegrywały tylko 22:23. Stysiak podjęła ryzyko na zagrywce, ale posłała piłkę daleko za linię boiska. Liderka polskiej reprezentacji skutecznym atakiem obroniła pierwszego setbola, lecz po uderzeniu Li Yingying Polkom nie udało się podbić piłki.
O finał w drugim półfinale walczyły reprezentantki USA i Turcji. Mecz był zacięty tylko w trzeciej i czwartej odsłonie. Turczynki mogły wygrać spotkanie 3:0, ale w trzecim secie nie wykorzystały dwóch meczboli przy prowadzeniu 24:22. W następnej partii wygrywały 24:21 i znów Amerykanki wyszły z opresji broniąc trzy kolejne piłki meczowe, a potem mogły doprowadzić do tie-breaka. Ostatnie słowo należało jednak do Turcji, która podobnie jak Chiny po raz pierwszy w historii Ligi Narodów wystąpi w finale.
Biało-czerwone wciąż mają szansę na zdobycie pierwszego medalu Ligi Narodów. O trzecie miejsce zmierzyły się z gospodyniami turnieju – Amerykankami. Ten mecz zakończył się po zamknięciu tego wydania Dziennika Trybuna.
BN/pap