Reprezentacja Polski koszykarzy przegrała w Berlinie z Niemcami 69:82 (14:19, 9:17, 26:18, 20:28) w meczu o brąz 41. mistrzostw Europy. Był to pierwszy od 1971 roku występ biało-czerwonych w najlepszej czwórce Eurobasketu. Mistrzami Europy zostali Hiszpanie, którzy w finale Eurobasketu pokonali Francję 88:76.
Polacy, w stałej wyjściowej piątce (A.J. Slaughter, kapitan Mateusz Ponitka, Aaron Cel, Michał Sokołowski i Aleksander Balcerowski), prowadzili w pierwszej połowie tylko raz, 2:0, po rzucie Balcerowskiego. W kolejnych minutach gospodarze mieli najpierw kilku, potem kilkunastopunktową przewagę. A.J. Slaughter był pilnowany przez gwiazdę Niemiec, zawodnika LA Lakers Dennisa Schroedera, co sprawiało, że biało-czerwonym trudno przychodziło nie tylko konstruowanie akcji, ale i zdobywanie punktów (Slaughter trafił tylko raz w pierwszej połowie).
W 4. minucie był remis 6:6, ale w końcówce tej kwarty akcje Schroedera, a wcześniej rzuty z dystansu wysokich graczy spowodowały, że Niemcy prowadzili 19:12.
Podopieczni trenera Milicica bardzo słabo wykonywali też rzuty wolne – trafili 5 z 11 i to wszystko powodowało, że po 20 minutach zespół kanadyjskiego trenera Gordona Herberta, wspierany przez licznych kibiców (na trybunach zasiadł prawie komplet – 12 913 widzów) prowadzili 36:23.
Trzecią część od rzutu za trzy punkty rozpoczął Sokołowski, lider drużyny w tym meczu. Ale w kolejnej akcji faulowany przy rzucie zza linii 6,75 m Andreas Obst wykorzystał trzy rzuty wolne. Słabiej niż w poprzednich spotkaniach spisywał się Ponitka, który miał kłopoty z przebiciem się przez obronę rywali.
Już w 22. minucie popełnił czwarty faul i sztab trenerski od razu posadził go na ławce. Bez kapitana biało-czerwoni radzili sobie jednak coraz lepiej – za trzy w końcu trafiać zaczęli Slaughter, który pod nieobecność Schroedera miał więcej swobody (trafił dwa razy) i etatowy zdobywca punktów z dystansu – Jakub Garbacz. Bardzo dobrze radzili sobie zmiennicy – Aleksander Dziewa i Kolenda i Polacy systematycznie zmniejszali straty. Po 30 minutach przewaga gospodarzy stopniała do pięciu punktów (54:49).
W decydującej dla losów spotkania części za trzy nie przestał trafiać Garbacz , do gry wrócił Ponitka i to sprawiło, że w 33. minucie był remis 59:59. Rywale także trafiali zza linii 6,75 m. Dwukrotnie w ten sposób „skarcił” polską defensywę środkowy Voigtmann. Co prawda takim samym trafieniem odpowiedział także Cel, ale to Niemcy w połowie tej kwarty prowadzili 68:64.
Główną rolę, podobnie jak w lipcu w Bremie, w meczu eliminacji MŚ (przegranym przez Polaków 83:93) odegrał ponownie Schroeder. Rozgrywający LA trafił dwa razy za trzy punkty, potrafił też długo przetrzymywać piłkę, co korzystne było dla gospodarzy.
To Polakom się spieszyło, ale ponownie zawodziła ich skuteczność. Mniej siły w walce pod koszami miał Balcerowski, ale i jego koledzy, którzy często faulami przerywali akcje Niemców. Ci byli jednak skuteczni na linii rzutów wolnych. Na 2 minuty 46 sekund przed końcem po rzucie Schroedera gospodarze prowadzili 76:66. W kolejnej akcji Voigtmann zablokował wchodzącego pod kosz Ponitkę i losy spotkania były rozstrzygnięte.
Niemcy trafili 15 razy zza linii 6,75 m (Polacy 10 razy) potwierdzając, że są jednym z najlepiej punktujących drużyn ME w tym elemencie. Wygrali też walkę pod tablicami 37:29 i mieli więcej asyst – 23, zaś Polacy 21, z czego 10 A.J. Slaughter. 35-letni Amerykanin miał double-double – 10 punktów i 10 asyst.
Niemcy dobyli trzeci medal ME, po złocie w 1993 i srebrze w 2005.
Po meczu powiedzieli:
Trener reprezentacji Polski Igor Milicic: „Popełniliśmy błędy w pierwszej połowie, niektórzy zawodnicy dostali za dużo wolnego miejsca. W ataku nie znaleźliśmy odpowiednich rzutów. W drugiej połowie dobrze dzieliliśmy się piłką. W ważnych momentach wiedzieliśmy, że zagrożenia idzie m.in. od Voightmanna i że będzie trafiał. Gratulujemy Niemcom brązu. Ale gratuluję też moim zawodnikom – są dla mnie bohaterami. Są gwiazdami. To, co pokazali przez cały turniej, było niesamowite,
czapki z głów. ”.
Mateusz Ponitka (kapitan reprezentacji): „Jest smutek po tym meczu, bo myślę, że byliśmy dosyć blisko i była szansa, by zdobyć upragniony medal. Byliśmy uczuleni, że Voigtman może odpalić w trzeciej, czwartej kwarcie, gdy losy meczu będą się ważyły. Niestety, widzieliśmy, co się wydarzyło. Trafił ważne rzuty, swoje dołożył Schroeder i Niemcy odjechali. Ale ogólnie za dwa, trzy dni, gdy emocje opadną, myślę, że zrozumiemy, że był to dla nas świetny turniej. Jestem dumny z moich kolegów i wszystkich ze sztabu. Co tu dużo mówić. Jesteśmy czwartym zespołem Europy”.
Hiszpania mistrzem Europy
Zaraz po meczu o 3. miejsce pogromcy Polaków z półfinału – Francuzi mierzyli się z Hiszpanami. I to gracze z Półwyspu Iberyjskiego po raz czwarty w historii zdobyli mistrzostwo Europy. W finale 41. Eurobasketu w Berlinie mistrzowie świata (2019) pokonali wicemistrzów olimpijskich Francuzów 88:76 (23:14, 24:23, 19:20, 22:19).
Hiszpanie, mistrzowie świata (2019) i trzykrotni złoci medaliści turniejów na Starym Kontynencie (2009, 2011, 2015) po raz kolejny potwierdzili, że mimo zmiany pokoleń potrafią przygotować się pod okiem Sergio Scariolo do najważniejszych imprez globu. Podopieczni Scariolo, który pracuje z drużyną od 2009 r. (z przerwą 2013-2014) rozpoczeli od dynamicznych ataków i twardej defensywy. W połowie kwarty prowadzili 14:5, a pod jej koniec 18:9 po rzucie zza linii 6,75 m najbardziej doświadczonego w zespole Rudy’ego Fernandeza.
Szokiem dla Francuzów, wicemistrzów olimpijskich, był początek drugiej odsłony. W niej akcje 20-letniego Usmana Garuby, który w największym gączczu obrońców „Trójkolorowych” potrafił znaleźć Juancho Hernangomeza – a ten trafiał za trzy punkty jak na zawołanie. W drugiej kwarcie uczynił to pięciokrotnie i dzięki temu mistrzowie świata prowadzili 32:16 w 13. minucie, 35:16, a w połowie kwarty 41:22.
Hiszpanie dyktowali rywalom warunki gry, niewidoczni byli środkowi Rudy Gobert i Moustapha Fall, a Guerschon Yabusele nie trafiał tak jak w spotkaniu półfinałowym z polskim zespołem.Po trzech kwartach Hiszpanie prowadzili 66:57.
W ostatniej części ponownie z dystansu trafił Juancho Hernangomez, a wicemistrzów olimpijskich kolejną „trójką” dobił Alberto Diaz i na 100 sekund przed końcem mistrzowie globu wygrywali 85:70. Oprócz Juancho Hernangomeza – 27 pkt (w tym 7 z 9 za trzy punkty) liderem zwycięzców był Lorenzo Brown, naturalizowany Amerykanin uzyskał double-double – 14 pkt i 11 asyst.
MVP
Mistrz Europy Hiszpan Willy Hernangomez (New Orleans Pelicans) został wybrany najlepszym (MVP) zawodnikiem 41. mistrzostw Europy koszykarzy. Wyboru dokonali akredytowani dziennikarze. Miał średnio 19,4 punktów i 7,8 zbiórek.
Jego młodszy brat Juancho (Toronto Raptors) został MVP finału, w którym uzyskał 27 punktów (w tym 7 z 9 rzutów za trzy punkty) i pięć zbiórek.
Nagrodę dla MVP turnieju wręczył słynny niemiecki koszykarz, mistrz NBA Dirk Nowitzki.
Do pierwszej piątki turnieju zostali wybrani: Hiszpanie Lorenzo Brown i Willy Hernangomez, Francuz Rudy Gobert, Niemiec Dennis Schroeder oraz Grek Giannis Antetokounmpo.
bnn/pap