W piątek w Belgradzie rozpoczynają się 34. halowe mistrzostwach Europy w lekkiej atletyce. PZLA wystawił w tej imprezie 34-osobową reprezentację i szacuje, że ma ona co najmniej osiem medalowych szans.
Przed dwoma laty w Pradze biało-czerwoni wywalczyli siedem medali, w tym tylko jeden złoty. W stolicy Czech na najwyższym stopniu podium stanął Marcin Lewandowski, który wygrał bieg na 800 m. W tegorocznych mistrzostwach w Belgradzie ten zawodnik wystartuje na dystansie 1500 m, a na 800 m pobiegnie Adam Kszczot, dwukrotny mistrz Europy pod dachem (Paryż 2011, Goeteborg 2013). 34. edycja halowych mistrzostw naszego kontynentu odbędzie się w Kombank Arena – wielofunkcyjnej hali, znanej polskim kibicom choćby z meczów Ligi Światowej siatkarzy. Belgrad jest po raz drugi gospodarzem zmagań lekkoatletów pod dachem. Poprzednio, jeszcze jako stolica Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii, organizował zawody tej rangi w 1969 roku (wówczas pod nazwą Europejskie Igrzyska Halowe). 48 lat temu Polska z dorobkiem dziewięciu krążków (w tym sześciu złotych) zajęła pierwsze miejsce w klasyfikacji medalowej, wyprzedzając ówczesne sportowe potęgi – ZSRR i NRD.
Prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki Henryk Olszewski jest optymistą w ocenie szans medalowych naszej ekipy. „Sezon zimowy jest krótki, ale intensywny. Mimo że nie startują w nim specjaliści od rzutów, którzy stanowią mocny punkt polskiej lekkoatletyki, są powody do optymizmu. Moim zdaniem mamy osiem szans medalowych. Jeśli wykorzystamy połowę, to start ekipy można będzie uznać za udany. Jestem zadowolony, że w naszej reprezentacji oprócz doświadczonych zawodników, którzy udowodnili już swoją klasę w międzynarodowych imprezach, znaleźli się też młodzi, utalentowani sportowcy: 20-letnia sprinterka Ewa Swoboda, biegająca średnie dystanse 21-letnia Sofia Ennaoui, 20-letni ośmiusetmetrowiec Mateusz Borkowski czy także 20-letni kulomiot Konrad Bukowiecki.
Którzy z naszych lekkoatletów mogą pokusi się w Belgradzie o medale? Na pewno wspomniani już wcześniej średniodystansowcy Kszczot i Lewandowski, choć ten pierwszy asekuruje się twierdząc, że biegi w hali to zawsze wielka loteria i czasem drobny błąd na starcie może zaważyć na końcowym wyniku. Być może mile nas zaskoczą Swoboda i Ennaoui, ale na pewno powinniśmy oczekiwać dobrego występu Kamili Lićwinko w skoku wzwyż i jej kolegi po fachu Sylwestra Bednarka. Mimo ostatnich kłopotów z łamiącymi się tyczkami szanse na medal ma Piotr Lisek i nie mniejsze drugi z tyczkarzy Paweł Wojciechowski. Może też coś zwojują nasi kulomioci, których w Belgradzie wystartuje trzech.