Zwycięstwo w Pekinie było 20. turniejowym triumfem Agnieszki Radwańskiej, ale dzięki zdobytej w stolicy Chin premii w wysokości 1,1 mln dolarów nasza najlepsza tenisistka przekroczyła granicę 25 mln dolarów zarobionych na korcie.
Tenis jest chyba najbardziej transparentną dyscypliną sportową na świecie, bo jednym z kryteriów wyznaczających pozycję zawodniczek i zawodników w stawce są zarobione na korcie pieniądze. Wypada zatem odnotować, że po triumfie w pekińskim turnieju Premier Mandatory Agnieszka Radwańska znalazła się w elitarnym gronie tenisowych krezusów. W zestawieniu nie uwzględniającym podziału na płeć Polka z dorobkiem 25 034 008 dolarów awansowała do czołowej piętnastki wszech czasów, natomiast wśród pań zajmuje obecnie piątą pozycję.
Przed nią są tylko Amerykanka Serena Williams (81 758 451), Rosjanka Maria Szarapowa (36 484 486), druga z amerykańskich sióstr Venus Williams (34 410 895) i Białorusinka Wiktoria Azarenka (28 244 443). Nie mniejsze wrażenie budzą jednak nazwiska zawodniczek, które Radwańska właśnie wyprzedziła. Za nią są bowiem Belgijka Kim Clijsters (24 442 340), Szwajcarka Martina Hingis (23 068 281), Amerykanka Lindsay Davenport (22 166 338), Dunka Karolina Woźniacka (21 974 508), Niemka Steffi Graf (21 895 277), Czeszka Petra Kvitova (21 784 876) i Amerykanka Martina Navratilova (21 626 089). W tym gronie tylko Radwańska i Woźniacka nie mają jak na razie w sportowym dorobku choćby jednego triumfu w turniejach Wielkiego Szlema, ale duńska tenisistka przynajmniej przez blisko dwa lata były numerem 1 w rankingu WTA.
Nie ma co jednak wybrzydzać, bo mnóstwo tenisistek może Polce tylko zazdrościć. Nie zapominajmy, że Radwańska utrzymuje się w światowej czołówce już od blisko dekady, obecnie w rankingu WTA jest trzecia, a za dwa tygodnie w równie prestiżowym jak Wielki Szlem turnieju mistrzyń w Singapurze będzie bronić wywalczonego tam przed rokiem tytułu. A sądząc po prezentowanej obecnie formie nie jest bez szans na drugie z rzędu zwycięstwo, nawet jeśli w imprezie weźmie udział Serena Williams.
W Pekinie krakowianka nie straciła nawet seta, a w drodze do finału pokonała przecież kilka świetnych zawodniczek – Rosjankę Jekaterinę Makarową, Karolinę Woźniacką, reprezentantkę Kazachstanu Jarosławę Szwiedową oraz Ukrainkę Elinę Switolinę. W decydującym pojedynku o tytuł przeciwniczką Radwańskiej była znakomicie ostatnio grająca Brytyjka Johanna Konta (w najnowszym rankingu WTA awansuje do czołowej dziesiątki), ale nawet ona nie była w stanie wydrzeć Polce drugiego w karierze zwycięstwa na twardych kortach olimpijskiego kompleksu tenisowego w Pekinie i przegrała 4:6, 2:6.