Tego chyba nikt się nie spodziewał. Skazywany już na degradację z ekstraklasy zespół Ruchu Chorzów nieoczekiwanie wywiózł ze stadionu Legii Warszawa komplet punktów, chociaż od 76. minuty grał w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Adama Pazio. Chorzowianie oddali „czerwoną latarnię” Górnikowi Łęczna.
Legioniści zmarnowali okazję do zmniejszenia dystansu punktowego dzielącego ich od lidera, bo Lechia Gdańsk zremisowała na wyjeździe w kontrowersyjnych okolicznościach z Bruk-Betem Termalicą Nieciecza 1:1. Nic podopiecznych Jacka Magiery nie tłumaczy, bo nawet jeśli czuli w nogach trudy zremisowanego 0:0 czwartkowego meczu z Ajaksem Amsterdam w 1/16 finału Ligi Europy, to przecież nie mogli być aż tak wyczerpani, żeby po 51 minutach gry z outsiderem Lotto Ekstraklasy przegrywać na swoim stadionie aż 0:3.
Ajax wymęczył legionistów
Wypełnione przez ponad 17 tysięcy kibiców Legii trybuny stadionu przy Łazienkowskiej ucichły po raz pierwszy w 14. minucie, gdy piłka po kapitalnym strzale Patryka Lipskiego z rzutu wolnego wylądowała w siatce bramki Arkadiusza Malarza. „W murze stało pięciu moich kolegów i jeszcze doszło trzech, czterech z Ruchu. Nie widziałem kompletnie piłki” – tłumaczył się bramkarz Legii. Prawdziwa konsternacja zapanowała na trybunach jednak dopiero w 42. minucie, kiedy to chorzowianie zdobyli druga bramkę. Tym razem fantastycznym uderzeniem w „okienko” popisał się Maciej Urbańczyk. Obrońcy warszawskiej drużyny zostawili mu zbyt dużo swobody i dali dość czasu na spokojne oddanie strzału.
Po zmianie stron legioniści ostro zaatakowali, ale ich nadzieje na odrobienie strat już w 51. minucie rozwiał Jarosław Niezgoda, który wykończył składną akcję ofensywną „Niebieskich”. Dla działaczy Legii gol tego 21-letniego piłkarza był podwójnie bolesny, bo przecież sami wypożyczyli go do Ruchu.
Skołowani utratą trzech goli gospodarze nie byli już w stanie wykrzesać z siebie dość energii na odrobienie takiej straty. Po czerwonej kartce dla Adama Pazio stać ich było jedynie na zdobycie honorowego gola. Pięć minut przed końcem meczu do siatki gości trafił Miroslav Radović.
Porażka warszawian spowodowała, że tracą cztery punkty do Jagiellonii i pięć do Lechii, natomiast zdołał ich dogonić pędzący jak lokomotywa Lech Poznań. Miejmy nadzieję, że kubeł zimnej wody pomoże legionistom odpowiednio sie zmobilizować przed czwartkowym rewanżem z Ajaksem w Amsterdamie.
A Ruch dzięki trzem „oczkom” awansował na przedostatnie miejsce, spychając na dno Górnika Łęczna. W najbliższej kolejce Legia podejmie Bruk-Bet Termalicę, a „Niebiescy” zagrają ze Śląskiem Wrocław.
W Chorzowie znów zmiany
Dariusz Smagorowicz już nie jest akcjonariuszem Ruchu Chorzów. W poniedziałek były prezes klubu i większościowy udziałowiec 14-krotnych mistrzów Polski przekazał akcje Januszowi Patermanowi, który w sierpniu przez niespełna miesiąc kierował chorzowskim klubem. Stojący obecnie na czele władz Ruchu Aleksander Kurczyk, który jest jednocześnie przewodniczącym rady nadzorczej i prezesem zarządu, opublikował oświadczenie wyjaśniające fanom „Niebieskich” nową sytuację: „W niedzielę wszyscy cieszyliśmy się z wielkiej wiktorii na Łazienkowskiej. Bardzo dziękuję piłkarzom, trenerom i wszystkim, którzy przyczynili się do wygranej, za pełne zaangażowanie, walkę i poświęcenie. To nieodzowne elementy każdego zwycięstwa i sukcesu. Wierzę, że już wkrótce będziemy mieć więcej powodów do satysfakcji, ponieważ idą także lepsze czasy dla Ruchu w kwestiach organizacyjnych. Doszło do dużych zmian w akcjonariacie. Były prezes Dariusz Smagorowicz nie jest już udziałowcem Ruchu. Jego akcje zostały przejęte przez Janusza Patermana. Pozytywnie oceniam takie rozwiązanie. W przeszłości nie zawsze było nam po drodze, ale teraz sytuacja jest zgoła odmienna. Prawdziwe głosowanie ma sens wtedy, gdy głosujesz własnymi pieniędzmi, co teraz będzie miało miejsce. Otwieram się na nowy etap w historii Ruchu. Zachęcam także wszystkich zainteresowanych, którym na sercu leży przyszłość naszego Klubu, do pomocy Ruchowi. Wspólnie będziemy walczyć o dobro czternastokrotnego Mistrza Polski. Wszystkie ręce na pokład!” – napisał w oświadczeniu Kurczyk. Najbliższe tygodnie z pewności zburz spokój na Cichej.
Poważne osłabienie Cracovii
Najlepszy strzelec Cracovii Miroslav Covilo po zderzeniu głową z Jarosławem Fojutem w niedzielnym meczu z Pogonią Szczecin, może już nie zagrać do końca sezonu. Krakowski klub poinformował, że piłkarz z Bośni ma „uraz głowy w tym złamania w obrębie twarzoczaszki”. Do szpitala trafił także Fojut, który po zderzeniu co prawda wrócił jeszcze do gry, ale w 59. minucie poprosił o zmianę z powodu zawrotów głowy. „W wyniku zderzenia zawodnik doznał urazu głowy z raną ciętą czoła” – poinformował klubowy lekarz Pogoni Bartosz Paprota. Fojut opuścił szpital w poniedziałek rano i wrócił do Szczecina.