7 listopada 2024

loader

Skargi Natalii Maliszewskiej

Natalia Maliszewska zakończyła dziś swój udział na tegorocznych igrzyskach olimpijskich. Polka na antenie „TVP Sport” w szczerych słowach podsumowała pechowe dla niej występy w Pekinie.

Maliszewską w Pekinie prześladowały różnorakie problemy. Najpierw z powodu pozytywnych wyników testów koronawirusa nie mogła wystartować na swoim koronnym dystansie, czyli short tracku na 500 metrów. Z rywalizacji na 1000 metrów Maliszewska odpadła po tym, jak przewróciła się na ostatnim okrążeniu. Dziś po ćwierćfinale pożegnała się z zawodami na dystansie 1500 metrów. – Psychiczne zmęczenie jest tym cięższym i trudniejszym, bo wmawiałam sobie, że wszystko jest ok. Wiem, jak bardzo głowa wpływa na to, co się dzieje z naszym ciałem – podkreśliła Maliszewska.
Zawodniczka zdradziła, że usłyszała wiele ciepłych słów, które miały jej pomóc w momencie, gdy została pozbawiona szansy na start w zawodach na swoim ulubionym dystansie 500 m. „Żadne słowa nie zwrócą mi tych chwil. Wiedziałam o tym, że mogę wytrzymać dużo, bo pracowałam nad tym. Miałam w głowie dużo różnych scenariuszy, ale myślę, że z jakim psychologiem bym nie pracowała, to nikt by mnie nie nastawił na to, że będą musiała przeżyć to, co przeżyłam teraz. Wiem, że jest dużo rzeczy, które cały czas wracają i z którymi już nie daję rady. Jestem na lodzie i przychodzą do mnie takie myśli, czy na pewno będę musiała czekać kolejne cztery lata na taki bieg, kim ja będę za cztery lata, jak będę się starzeć. Na przyszłych igrzyskach będę miała już 30 lat i kiedy o tym myślę, to zaczynam się śmiać” – przyznała Maliszewska.
A na koniec dodała: „Ale może nigdy nie jest za późno, żeby łapać swoje marzenia. Koniec końców, to co się dzieje ze mną i z moją głową, to zabrzmi bardzo źle, ale to jest druga rzecz, która mnie tak bardzo uderzyła, po śmierci mamy. I to nie jest łatwe. Ale mam nadzieję, że się z tego wykaraskam. Wiem, że będę jednak potrzebowała pomocy. Kiedy nie jestem w stanie kontrolować swojego płaczu, to zaczyna mnie to martwić”.

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Szczypiorniści Łomży Vive wreszcie zdobyli Flensburg

Następny

Dyskwalifikacja Boruca