Ruch Chorzów po trzech z rzędu degradacjach zleciał z ekstraklasy aż na czwarty poziom rozgrywkowy w Polsce. W poprzednim sezonie „Niebiescy” przerwali złą passę i utrzymali się w trzeciej lidze, a w obecnych rozgrywkach zespół po 13. kolejkach jest liderem 3. grupy III ligi z dorobkiem 29 punktów i ma jeden mecz zaległy do rozegrania. Rywale chorzowskiego klubu twierdzą jednak, że jest on faworyzowany przez sędziów.
Konkretnie z pretensjami wystąpiła wrocławska Ślęza, która w tabeli 3. grupy zajmuje drugą lokatę ze stratą dwóch punktów do Ruchu, ale rozegrała jeden mecz więcej. W miniony weekend chorzowianie wygrali u siebie ze Stalą Brzeg 3:2, natomiast piłkarze 1KS Ślęzy na swoim boisku tylko zremisowali z Lechią Zielona Góra 1:1. Inna sprawa, że od 11. minuty grali w osłabieniu, bo w takim krótkim czasie sędzia Robert Kowalczyk z Częstochowy zdążył dwukrotnie ukarać żółtą kartką obrońcę wrocławskiej drużyny Macieja Tomaszewskiego za mocno dyskusyjne faule na napastniku gości Szymonie Kobusińskim.
Po tym spotkaniu na stronie internetowej Ślęzy w relacji napisano: „Po dzisiejszym meczu zastanawiamy się, czy końcowa kolejność w tabeli III ligi nie została już ustalona i czy nie możemy jednemu z zespołów pogratulować awansu. Być może się mylimy, ale po tym co wydarzyło się w ostatnich dniach, trudno, by takie myśli nie przechodziły przez głowę. No bo jak ocenić sytuację, gdy przedstawia się zwolnienia lekarskie 11 ważnych piłkarzy, a prowadzący rozgrywki związek nie zgadza się na przełożenie meczu, chociaż wcześniej czynił tak nawet w przypadku jednego pozytywnego wyniku koronowirusa w innych drużynach, co wielu klubom grać nie przeszkadzało. Być może komuś się nie podobało, że Ślęza zdobyła już tyle punktów i trzeba ten zespół zastopować. To co wydarzyło się w naszych dwóch ostatnich meczach tylko te przypuszczenia potwierdza”.
Na zarzuty te krótko odpowiedział na łamach „Dziennika Zachodniego” rzecznik prasowy Ruchu Tomasz Ferens: „Przez Ślęzę przemawia frustracja. Nie będziemy się do tego odnosić. W naszych spotkaniach sędziowie również popełniają błędy, choćby w ostatnim sędzia uznał bramkę dla Stali strzeloną ręką”.
Afery pewnie z tego nie będzie, ale ta pyskówka pokazuje, że 14 tytułów mistrza Polski na koncie Ruchu nie zapewnia mu tej chwili respektu nawet w trzeciej lidze.