Przed rokiem Turniej Czterech Skoczni wygrał Słoweniec Peter Prevc, przełamując siedmioletnią dominację Austriaków. Obecną edycję tej prestiżowej imprezy może wygrać Kamil Stoch. Po dwóch konkursach Polak prowadzi w klasyfikacji generalnej.
Przed rozpoczęciem rywalizacji w TCS bukmacherzy największe szanse na zwycięstwo dawali Domenowi Prevcovi, który zdominował pierwszą część sezonu i prowadzi w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Kurs na wygraną 17-letniego Słoweńca ustalono na 3:1. Zwycięstwo Kamila Stocha lub Norwega Daniela-Andre Tandego obstawiano na 5:1, na Austriaka Michaela Hayboecka 8:1, a na jego rodaka Stefana Krafta, triumfatora TCS z 2015 roku, 10:1. Szanse Macieja Kota oszacowano na 19:1, a Piotra Żyły na 67:1. Te prognozy nie do końca okazały się trafione.
Nietrafione typy bukmacherów
Lider klasyfikacji generalnej Pucharu Świata Domen Prevc zajął dopiero 26. lokatę tracąc do najlepszych ponad 50 punktów, co w praktyce oznaczało, że już w pierwszym konkursie pogrzebał swoje szanse na triumf w 65. edycji Turnieju Czterech Skoczni.
Kamil Stoch startuje w TCS po raz dwunasty, a w Oberstdorfie dopiero drugi raz w karierze znalazł się w czołowej „10”. W piątek swoje najlepsze wyniki uzyskali tam również Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki i Stefan Hula. To był najlepszy dowód, że podopieczni austriackiego trenera Stefana Horngachera są w tym sezonie naprawdę w wielkiej formie. Stoch przegrał ze Stefanem Kraftem zaledwie 2,8 pkt, ale wyprzedził trzeciego na podium Michaelem Hayboecka o dziesięć „oczek”.
Nasz najlepszy obecnie skoczek wytrzymał presję jak na mistrza przystało. W swych poprzednich startach w Oberstdorfie zajmował miejsca: 49., 29., 22., przepadł w kwalifikacjach, następnie był 25., 23., 13., jeszcze raz 13., czwarty i 23.. Nawet w sezonach, w których zdobywał mistrzostwo świata w Val di Fiemme czy złote medale olimpijskie w Soczi, na Schattenbergschanze nie potrafił przebić się do pierwszej „10” (dwie 13. pozycje). Prawie zawsze już na starcie tracił szanse na dobre wyniki w całym turnieju.
Tym razem zaczął bardzo dobrze i znakomicie wytrzymał presję w każdym z sześciu oddanych skoków. W sesjach treningowych był trzeci i pierwszy, w kwalifikacjach drugi, w serii próbnej przed konkursem pierwszy na spółkę z Kraftem, po pierwszej serii zawodów był drugi, a w finałowej próbie znów miał drugą notę (lepszy o 0,7 pkt był od niego tylko Daniel Andre Tande).
Polacy zadziwiają rywali
Taka regularność, utrzymana do końca zmagań, może liderowi naszej kadry przynieść zwycięstwo. Ale znakomitą formą zaimponowali w Oberstdorfie także inni nasi skoczkowie. Piotr Żyła zajął znakomite siódme miejsce, Maciej Kot był 12., Dawid Kubacki 16. , a Stefan Hula 18. Pięciu Polaków w czołowej „20” konkursu to niebywałe osiągnięcie, zwłaszcza że w przeszłości naszym zawodnikom nie wiodło się tu najlepiej. Na Schattenbergschanze Żyła najwyżej plasował sie na 24. miejscu, Kot na 28., Kubacki punktował tu tylko raz, zajmując 26. miejsce, a Hula również raz, gdy zajął 21. pozycję. W miniony piątek każdy z naszych reprezentantów poprawił w Oberstdorfie swoje życiowe osiągnięcia. Nic zatem dziwnego, że z ogromnymi nadziejami czekaliśmy na niedzielny konkurs w Garmisch-Partenkirchen.
Polacy bardzo dobrze wypadli w kwalifikacjach, bo tylko Klemens Murańka nie zdołał awansować, natomiast pozostała szóstka nie zawiodła. W serii próbnej nasi zawodnicy nie szarżowali, jakby chcieli wszystkie siły zachować na konkurs. Stefan Hula i Dawid Kubacki pewnie wygrali w swoich parach. Pierwszy z nich uplasował się na 15. miejscu, a drugi na 24. Gorzej spisał się Jan Ziobro, który nie doleciał nawet do punktu konstrukcyjnego. Najlepsi w naszej kadrze szybko zatarli ten nieciekawy epizod. Piotr Żyła poszybował na odległość 137 metrów, co ostatecznie dało mu trzecie miejsce po pierwszej serii. Znakomicie usposobiony w tych zawodach „Wewiór” uplasował się tuż za plecami Daniela Andre Tande i Stefana Krafta. Do prowadzącego Norwega tracił 3,1 punktu. Przez chwilę bezpośrednio za plecami Żyły byli Kamil Stoch i Maciej Kot, którzy skakali po 135,5 metra. Na koniec do tego grona dołączył Markus Eisenbichler, wskakując na czwarte miejsce.
Druga seria zaczęła się dla Polaków świetnie. Najpierw Kubacki poleciał na 132. metr i poprawił się dzięki temu o kilka pozycji i wywalczył ostatecznie 20. miejsce. Potem Stefan Hula skoczył 131,5 m i ten wynik dał mu znakomita 16. lokatę. A potem zaczęły się loty najlepszych. Ósmy po pierwszej serii Domen Prevc poszybował na odległość 139 metrów, o cztery metry dalej od Macieja Kota, ale też o cztery metry bliżej od Kamila Stocha, któremu zabrakło tylko pół metra do wyrównania rekordu skoczni ustanowionego przez Szwajcara Simona Ammanna. Markus Eisenbichler (139,5 m), Piotr Żyła (137 m) i Stefan Kraft (140 m) nie dali rady wyprzedzić naszego podwójnego mistrza olimpijskiego, ale prowadzący po pierwszej serii Daniel Andre Tande „wycisnął” 142 m i taka odległość zapewniła mu zwycięstwo w konkursie.
Ale Stoch nie miał powodów do smutku, bo w łącznej klasyfikacji TCS skoczni wyszedł na prowadzenie, wyprzedzając drugiego Stefana Krafta o 0,8 punktu. Przed nami jeszcze dwa konkursy i mnóstwo emocji.