Szczypiorniści Vive Tauron Kielce nie wygrają drugi raz z rzędu Ligi Mistrzów. W 1/8 finału obecnych rozgrywek kielczanie przegrali oba mecze z Montpellier HB (28:32 i 26:28).
Prezes kieleckiego klubu Bertus Servaas zapowiedział, że nie będzie wyciągał konsekwencji ani wobec trenera Tałanta Dujszebajewa, ani wobec zawodników. „Gdybym widział, że któremuś się nie chciało grać, że ktoś nie walczył i przeszedł, jak to się mówi, obok meczu, to wtedy pewnie bym zareagował. Ale nasi zawodnicy walczyli jak lwy i tego im nie można odmówić” – stwierdził prezes Vive Tauronu. Jego wyrozumiałość jest jednak trochę przesadna, bo jakby nie patrzeć porażka w obu meczach jednak kompromituje obrońców tytułu. Tym bardziej, że w obu spotkaniach podopieczni Dujszebajewa potrafili przez większą część meczu dominować nad rywalami, wypracowując sobie nawet pięciobramkową przewagę, którą jednak w zadziwiająco łatwy sposób trwonili w ostatnich kwadransach gry. „Sam chciałbym wiedzieć, dlaczego tak się stało. Atmosfera w zespole jest dobra, nic złego się w nim nie dzieje. Chyba tylko Pan Bóg wie, dlaczego te mecze przegraliśmy” – stwierdził Bertus Servaas.
Równie skołowany po porażce z Montpellier był też szkoleniowiec kieleckiej drużyny. „Rywale w tych dwóch meczach byli od nas lepsi. To oczywiste, że nie jestem zadowolony z porażek, ale dziękuję moim zawodnikom za walkę. To dla nas kolejna nauczka na przyszłość. Przegraliśmy mecz, w którym w drugiej połowie prowadziliśmy pięcioma bramkami. Podobnie było w Montpellier. Mam nadzieję, że wyciągniemy z tego wnioski i nie popełnimy podobnych błędów w przyszłym sezonie” – powiedział Dujszebajew.
Wygląda na to, że Kirgiz z hiszpańskim paszportem dołuje nie tylko z reprezentacją Polski, ale pod jego wodzą traci moc także nasz najlepszy klubowy zespół.