Brazylijczycy szykują się do piątkowej ceremonii otwarcia igrzysk olimpijskich, ale przybywający coraz tłumniej do Rio de Janeiro sportowcy zazwyczaj zaczynają swój pobyt w wiosce olimpijskiej od narzekania na bałagan.
W obecności trzech tysięcy zaproszonych gości odbyła się próba generalna ceremonii otwarcia igrzysk w Rio de Janeiro. Mimo próśb organizatorów o zachowanie dyskrecji i nie robienie zdjęć, do mediów natychmiast przeciekły niektóre szczegóły planowanej na piątek uroczystości. Między innymi inscenizacja napadu rabunkowego z udziałem słynnej brazylijskiej modelki Gisele Bundchen. Ma to być odniesienie do niebezpiecznej strony życia w Brazylii, w której uliczne napaści są codzienną zmorą jej mieszkańców. Według przecieków Bundchan spaceruje po scenie przy piosence „Dziewczyna z Ipanemy” i nagle podbiega do niej napastnik, wyrywa jej torebkę i ucieka. Za złodziejem ruszają w pościg policjanci i dopadają złoczyńcę, ale piękna Gisele mu wybacza napaść, bo w tej scenie głównym przesłaniem mają być „tolerancja i zrozumienie, które są filarami pokoju na świecie”.
Podczas ceremonii za pomocą muzyki, tańca, scenek i projektów 3D pokazana zostanie historia Brazylii. Udział w tym spektaklu weźmie 300 profesjonalnych tancerzy i 5000 wolontariuszy, a w niebo zostaną wystrzelone trzy tony fajerwerków. Na scenie ma się też pojawić słynna brytyjska aktorka Judi Dench, która wspólnie z brazylijską aktorką Fernandą Montenegro odczyta wiersz o problemach współczesnego świata. Trudno przewidzieć czy te fragmenty przedstawienia faktycznie znajdą się w programie ceremonii otwarcia igrzysk.
Na razie jednak światowe media znacznie więcej uwagi poświęcają niedociągnięciom organizatorów, zwłaszcza w wiosce olimpijskiej. Szczególny pech w tym miejscu prześladuje ekipę Australii. Jej sportowcy od pierwszego dnia narzekali na fatalne warunki mieszkaniowe, skarżąc się na zapchane toalety, niezabezpieczone przewody, przeciekające rury i ogólny bałagan w pokojach. Kierownictwo australijskiej reprezentacji zagroziło nawet wyprowadzką z wioski do hotelu, ale organizatorzy zmobilizowali tysiąc wolontariuszy, którzy uprzątnęli bałagan. Ledwie ekipa Australii zdołała się zakwaterować, w piwnicach budynku wybuchł pożar i musiała w trybie alarmowym opuści swoje apartamenty. Po powrocie okazało się, że dwa z nich zostały okradzione. Zniknął między innymi laptop oraz sportowa odzież.
Na wciąż istniejący bałagan w wiosce olimpijskiej skarżą się też sportowcy innych ekip, także naszej. Na portalach społecznościowych pojawia si mnóstwo narzekań dokumentowanych zdjęciami. Ale od piątku cały świat będzie się interesował już tylko sportowymi zmaganiami.