Irena Szewińska została przez prezydenta Andrzeja Dudę odznaczona orderem Orła Białego. Siedmiokrotna medalistka olimpijska jest pierwszą przedstawicielką ze świata sportu uhonorowana tym najwyższym państwowym odznaczeniem.
Uroczystość wręczenia orderów Orła Białego odbyła się we wtorek na Zamku Królewskim. Oprócz Ireny Szewińska ordery Orła Białego z rąk prezydenta Andrzeja Dudy otrzymali też: Michał Kleiber, były prezes Polskiej Akademii Nauk (mąż wybitnej przed laty lekkoatletki Teresy Sukniewicz), Michał Lorenc, kompozytor, twórca muzyki do wielu filmów, profesor Wanda Półtawska, specjalistka w dziedzinie psychiatrii, była więźniarka niemieckiego obozu koncentracyjnego w Ravensbrueck oraz prawicowi dziennikarze Irena Zofia Romaszewska i Bronisław Wildstein.
W kapitule Orła Białego prezydent Duda jest raczej osamotniony, bo dawni członkowie podziękowali za zaszczyt, a nowych powołać jeszcze nie zdążył, więc nie miał z kim podyskutować nad złożonością losów osób przedstawionych do odznaczeń i różnic jakie je dzielą. Pewnie dlatego w okolicznościowym przemówieniu wszystkim dziękował hurtowo za „wybitne życie z punktu widzenia państwa polskiego, a także służby dla polskiego społeczeństwa. Służby często w bardzo trudnych czasach. Służby odważnej bez obawy, nie tak jak dzisiaj, tylko o krytykę, ale bez obawy często o prześladowanie, czasem więzienie”. Dziękował też za rozświetlanie przez wiele lat mroków PRL-u swoją działalnością, radością, satysfakcją, wiarą, a także za działalność późniejszą dla polskiego państwa, dla budowania jego wielkości, nowoczesności, dla sprawienia radości i satysfakcji rodakom, a wreszcie dla prawdy i dla obrony praw słabszych, pokrzywdzonych, często pozostających w głębokim poczuciu niesprawiedliwego, nieuczciwego traktowania”. Z lekkim zdziwieniem zauważył, że wręczając ordery od odznaczanych słyszał najczęściej „nie zasłużyłam”, „nie zasłużyłem”. „Jeżeli państwo uważacie, że nie zasłużyliście, to tym bardziej znaczy o waszej wielkości i o zasłudze, a skromność świadczy tylko o człowieku” – skwitował modestię nagradzanych prezydent.
Irena Szewińska, z domu Kirszenstein, wyróżnienie przyjęła bez komentarza, choć pewnie w kwestii „rozświetlania mroków PRL-u” mia zgoła inny pogląd niż Andrzej Duda. Gdy wybitna lekkoatletka kończyła sportową karierę złotym medalem na igrzyskach w Moskwie w 1980 roku, obecny prezydent RP miał osiem lat.
Szewińska po zejściu z bieżni została działaczką sportową. Od 1980 do 2009 roku zasiadała w Zarządzie Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, którego w latach 1997– 2009 była też prezesem. W 1984 roku znalazła się we władzach Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF), w latach 90. XX wieku została członkiem Polskiego Komitetu Olimpijskiego, a od 1998 roku także Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, w ramach którego była między innymi członkiem komisji sprawdzającej stan przygotowań do igrzysk olimpijskich w Atenach (2004), Londynie (2012), a teraz Tokio (2020).
W światowym sporcie pani Irena jest postacią powszechnie rozpoznawalną i darzoną ogromnym szacunkiem. Nie dziwi zatem, że tak znaną i powszechnie szanowana osobistość w świecie sportu próbowano w różnych politycznych epokach zagospodarować też politycznie. W latach 1982-1989 Szewińska była członkiem Patriotycznego Ruchu Odrodzenia Narodowego, w 2005 roku członkiem wyborczego komitetu Lecha Kaczyńskiego, a w 2015 członkiem komitetu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Od 1981 znajduje się też w International Jewish Sports Hall of Fame – międzynarodowej galerii sław sportowców pochodzenia żydowskiego.