1 grudnia 2024

loader

Wirtualne trybuny w Aarhus

Tak wyglądały wirtualne trybuny na stadionie w Aarhus

W duńskim Aarhus wypróbowano nowatorskie rozwiązanie. Po raz pierwszy w dziejach futbolu kibice mogli kibicować w meczu wirtualnie, za pośrednictwem komunikatora internetowego Zoom. Z tej możliwości skorzystało aż 10 tysięcy fanów zespołów Aarhus GF i Randers FC (1:1) oraz zaciekawionych eksperymentem internautów z całego świata.

W 25. kolejce duńskiej ekstraklasy wielkie derby Półwyspu Jutlandzkiego zakończyły się remisem 1:1, ale na świecie sensację wzbudził właśnie ten wirtualny eksperyment. Zdjęcia wirtualnych trybun na stadionie w Aarhus obiegły cały świat. W meczu derbowym Półwyspy Jutlandzkiego z Randers FC wzdłuż linii boiska ustawiono olbrzymi ekran o długości czterdziestu i szerokości trzech metrów. Ten wyświetlał transmitowane na żywo za pośrednictwem Zomma projekcje wideo wysyłane przez fanów ekipy gospodarzy, a dodatkowo dwa mniejsze przeznaczone były na projekcje fanów zespołu gości oraz widzów neutralnych.
„Pomysł zrodził się zaraz na początku pandemii, gdy wszyscy siedzieliśmy już zamknięci w domach i kontaktowaliśmy się z innymi ludźmi na platformie Zoom. Pomyślałem wtedy, że może da się wykorzystać technologię do stworzenia iluzjo obecności kibiców na stadionie. Nie sądziłem, że będzie w tym chciało uczestniczyć ponad 10 tysięcy ludzi, zakładałem raczej skromniejszą liczbę zainteresowanych” – przyznaje rzecznik prasowy Aarhus GF Soren Carlsen. Jedynym problemem technicznym był dźwięk, bo tysiące mikrofonów na raz powodowało jazgot, więc głosy kibiców trzeba było wyciszyć. Od razu trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to błąd producentów, lecz wynika z ograniczeń technicznych tego typu transmisji. Ale gdy piłkarz zespołu gospodarzy Patrick Mortensen wyrównał w doliczonym czasie gry na 1:1, jednoczesna reakcja kibiców sprawiła wrażenie, jakby cały stadion wiwatował, chociaż fani fetowali bramkę w swoich domach i przez to każda projekcja miała inną aranżację.
Od strony technicznej operacja była dużym wyzwaniem. Do udziału w wydarzeniu zarejestrowało się ponad 10 tysięcy osób. Zoom tego dnia stworzył 556 wideokonferencji obsługiwanych przez 50 moderatorów. System działał rotacyjnie i jednocześnie pokazywał na monitorach 200 twarzy. Oprócz kibiców duńskich mecz na wirtualnej widowni oglądali także kibice z Detroit, Amsterdamu, Newcastle i Sztokholmu. „Przed meczem trochę się obawialiśmy, bo podczas ostatnich derbów jeden facet wbiegł na murawę i ściągnął spodnie, ale na wirtualnej widowni takich zachowań na szczęście nie było. Nasz trener, Peter Nielsen, powiedział po meczu, że piłkarze czuli wsparcie i byli zadowoleni, że nie grają w głuszy, tylko są śledzeni przez tysiące par oczu. Mamy świadomość, że takie akcje nie zastąpią kibiców na trybunach, ale póki nie mogą wrócić, to warto dać im coś w zastępstwie” – dodaje Soren Carlsen.
Na razie nie wiadomo, czy w kolejnych meczach Aarhus GF ponownie stworzy wirtualną widownię. Nie słychać też o naśladowcach, ale pomysł się spodobał. Czas pandemii sprzyja nowatorskim pomysłom, co widać po prezentacjach firm z tego technologicznego sektora.
Rysuje się coraz mocniejszy trend do łączenia realnej rywalizacji sportowej z możliwościami jej śledzenia w wirtualnym świecie. Eksperci z tej branży przekonują, że w niedalekiej przyszłości kibice nie będą musieli chodzić na mecze, bo wszystkie stadionowe doznania zaserwuje mu rzeczywistość rozszerzona (AR). Amerykańska firma OZ już teraz pokazuje, że jest to możliwe. Widz za pomocą specjalnych okularów może przenieść się w wirtualny świat, gdzie sportowcy są prawdziwi, ale już całość dookoła, w tym pełne trybuny, to tylko stworzona przez programistów iluzja.
Jakie to może stworzyć możliwości, zauważył jeszcze przed wybuchem pandemii dyrektor generalny Liverpoolu Peter Moore. W wywiadzie dla magazynu „Forbes” przekonywał, że właśnie rzeczywistość wirtualna i rozszerzona będą wkrótce przyszłością futbolu. „Możemy na naszym stadionie pomieścić 54 tysięcy fanów, a chętnych mamy 150 tysięcy. Być może w przyszłości będzie istnieć możliwość, by za pomocą technologii wirtualnego przekazu pomieścić ich wszystkich? Kibic może założyć słuchawki i okulary, a potem usiąść na The Kop i posłuchać „You’ll Never Walk Alone”. To już staje się realne” – twierdzi Moore.
Udany eksperyment z wirtualnymi trybunami w Aarhus zyskał globalny rozgłos, więc być może będzie jak ziarno, które właśnie zostało rzucone na podatny grunt…

Jan T. Kowalski

Poprzedni

Nie będzie finału LM w Stambule?

Następny

Dla nich 25 procent widowni to za mało

Zostaw komentarz