Krzysztof Piątek (w środku) zachwycił kibiców AC Milan już w swoim drugim występie w barwach tego zespołu
Polski napastnik podbił serca kibiców AC Milan już w swoim drugim występie w barwach mediolańskiej drużyny. Nic dziwnego, Krzysztof Piątek strzelił oba gole w wygranym 2:0 meczu ćwierćfinałowym Pucharu Włoch z SSC Napoli.
O takim starcie w nowym klubie marzy każdy piłkarz. Piątek wprowadził się do nowego zespołu w sposób najbardziej dla napastnika spektakularny – strzelił gole po indywidualnych akcjach. Trener AC Milan Gennaro Gattuso wyciągnął wnioski z rozegranego kilka dni wcześniej ligowego meczu z SSC Napoli, zakończonego bezbramkowym remisem, w którym wypuścił Piątka na boisko dopiero na ostan 20 minut. Polak nie zagrał źle i być może dlatego w spotkaniu pucharowym szkoleniowiec postanowił dać mu szansę od pierwszej minuty. I to była bardzo dobra decyzja, bo reprezentant Polski już w siódmej minucie strzelił groźnie z pierwszej piłki z linii pola karnego. Nie trafił, ale szybkość z jaką to zrobił powinna zapalić w głowach obrońców Napoli czerwone światełka. Nie zapaliła jednak i dziesięć minut później mediolańczycy prowadzili już 1:0 po tym razem celnym uderzeniu polskiego napastnika. Jeszcze bardziej upokorzył obu środkowych obrońców przy drugim golu, a warto wiedzieć, że Kalidou Koulibaly jest uważany za jednego z najlepszych obrońców nie tylko w Serie A, ale na świecie. Tymczasem Piątek ograł go w polu karnym z dziecinna łatwością i mocnym uderzeniem z 10 metrów wpakował piłkę do siatki. trafił do siatki.
Te dwa gole zapewnią Piątkowi pierwszy indywidualny sukces we Włoszech, bo łącznie s golami strzelonymi w Pucharze Włoch w barwach Genoi, nasz piłkarz ma teraz na koncie osiem trafień i praktycznie tytuł króla strzelców tych rozgrywek w kieszeni.
Trener SSC Napoli Carlo Ancelotti, który przecież spędził na San Siro długie lata i triumfował z Milanem w Serie A i Lidze Mistrzów, z niedowierzaniem obserwował popisy Piątka, którego możliwości wcześniej chyba trochę lekceważył. Przed sobotni meczem ligowym, gdy już transfer polskiego napastnika został sfinalizowany, Ancelotti stwierdził kurtuazyjnie, że „Piątek dostarczy kibicom Milanu wiele radości, ale my mamy Milika”.
Udany występ byłego napastnika Zagłębia Lubin i Cracovii rzecz jasna jeszcze nie przesądza, że stanie się on napastnikiem dorównującym klasą wspomnianemu Milikowi czy Robertowi Lewandowskiemu. Nie daje też Piątkowi pewności, że dostanie miejsce w reprezentacji Polski. Przed nim jeszcze daleka droga do statusu piłkarskiej gwiazdy, ale chyba już dzisiaj można chyba stwierdzić, że obrał prawidłowy kierunek do zdobycia sławy.