Ten rok będzie dla Anity Włodarczyk wyjątkowy. Nasza wybitna lekkoatletka w sierpniu wywalczyła w Rio de Janeiro złoty medal olimpijski, a niespełna dwa miesiące później MKOl przyznał jej złoty krążek także za występ w igrzyskach w Londynie.
Cztery lata temu rywalizacji w konkursie rzutu motem kobiet wygrała Rosjanka Tatiana Łysenko wynikiem 78,18 m. Srebrny medal w Londynie wywalczyła wtedy Anita Włodarczyk, która uzyskała odległość 77,60 m. Na najniższym stopniu podium po brązowy krążek stanęła Niemka Betty Heidler. Teraz kolejność na podium wygląda już inaczej. Międzynarodowy Komitet Olimpijski poinformował, że podczas ponownego badania, w próbce pobranej od Łysenko podczas igrzysk w Londynie wykryto zakazany środek o nazwie turinabol, który służy do maskowania innych środków dopingujących. Ponieważ była to druga dopingowa wpadka w karierze rosyjskiej zawodniczki (wcześniej z tego powodu musiała odcierpieć dyskwalifikację w latach 2007-2009), konsekwencje były łatwe do przewidzenia. Tym bardziej, że Łysenko nie reagowała na przesyłane do niej w tej sprawie wiadomości. Ale gdy MKOl poinformował ją o pozytywnym wyniku testu, w końcu odpisała, ale w raczej nieoczekiwanym przez olimpijskich urzędników stylu: „Nie wyraziłam zgody na badanie próbki B, dla mnie olimpijski występ w Londynie jest sprawą definitywnie zamkniętą, a wyniki rywalizacji oczywiste. W przyszłości proszę mnie więcej nie niepokoić. Mam małe dziecko i czasu na osobiste stawienie się przed komisją, ani też możliwości aby oddelegować swojego przedstawiciela” – napisała Łysenko w odpowiedzi na propozycję MKOl dającą jej możliwość obrony osobiście lub poprzez pełnomocnika.
Przy takim podejściu decyzja nie mogła być dla Rosjanki korzystna i MKOl zwrócił się do IAAF z wnioskiem o korektę wyników konkursu olimpijskiego z Londynu. Decyzja o pozbawieniu Łysenko medalu jest prawomocna i natychmiast wchodzi w życie – napisano w komunikacje MKOl. Tym samym Anita Włodarczyk jest już oficjalnie dwukrotną złotą medalistką olimpijską, choć na razie nie wiadomo kiedy i w jaki sposób trofeum zostanie jej przekazane. Nie wie też co ma zrobić ze srebrnym krążkiem wywalczonym w Londynie, który teraz de facto należy się Niemce Betty Heidler.
Takie mocno spóźnione decyzje wprowadzają mnóstwo zamieszania, bo teraz Włodarczyk ma przecież prawo upomnieć się w Polskim Komitecie Olimpijskim i polskim resorcie sportu o należne jej za zdobycie złotego medalu premie finansowe. Ta sprawa zostanie zapewne załatwiona po myśli naszej wybitnej lekkoatletki, ale ceremonii wręczenia medali MKOl przecież już nie powtórzy, a medal przysłany pocztą czy wręczonych gdzieś na lotnisku przez urzędnika w ogóle nie cieszy.