Senat brazylijski przyjął poprawkę do konstytucji, która zabrania przez najbliższe 20 lat zwiększania wydatków z kiesy państwowej. Zostaną zamrożone wydatki władz wykonawczych, sądowniczych i ustawodawczych. Poprawkę przeforsował prezydent Michel Temer, uważając, że wyjście z recesji musi prowadzić przez zahamowanie rozrzutności państwa.
To zamrożenie nie jest bezwzględne, lecz wzrost wydatków wyznacza poziom inflacji z poprzedniego roku. Zwycięstwo Temera spotkało się nie tylko z gwałtownym oporem opozycji, głoszącej, że zamrożenie uderzy w warstwy biedniejsze, bowiem będzie godzić w i tak już niedofinansowaną opiekę zdrowotną i oświatę.
Uchwalenie poprawki spotkało się z licznymi demonstracjami w kilkunastu stanach. W niektórych miastach doszło do rozruchów i akcji policji. W stolicy kraju, Brasilli zamaskowani napastnicy podpalili autobus miejski i ruszyli w kierunku redakcji telewizji „O Globo”, którą uważają za poplecznicę Temera, ale powstrzymała ich policja.
Zamrożenie jest odpowiedzią na politykę rozdawnictwa pieniędzy prowadzoną pod patronatem obalonej po zastosowaniu impeachementu prezydent Dilmy Rousseff. Była to jedna z przyczyn popadnięcia kraju w zastój gospodarczy. Inny powód to spadek cen eksportowanych przez Brazylię surowców, zwłaszcza ropy naftowej. Kolejną cegiełkę do kryzysu dołożyły ogromne wydatki na budowę infrastruktury związanej z organizacją Igrzysk Olimpijskich, które odbyły się latem tego roku w Rio de Janeiro.