Żołnierze amerykańskiej brygady pancernej, której znaczna część ma być rozmieszczona w Polsce, zaczęli prace nad przerzutem broni i sprzętu do Europy. Żołnierze brygady będą pełnić „dyżury” rotacyjnie – po 9 miesięcy. Będą ćwiczyć, grupować i przemieszczać się przez Europę, doskonalić umiejętności manewrowania jednostką pancerną w państwach NATO.
Czy przyszły prezydent USA, Donald Trump, co zgłaszał w kampanii wątpliwości, co do wartości łożenia przez USA na obronę Europejczyków, zechce honorować dotychczasowe plany? Ponieważ urząd prezydenta obejmie 20 stycznia, wyjazdu brygady już nie zatrzyma. Ale może ją wycofać po pierwszej rotacji.
Brygada liczy ok. 4 tys. żołnierzy wyposażonych w ogromną ilość broni i sprzętu bojowego. Jest to duże przedsięwzięcie logistyczne, jakiego nie praktykowano od czasu rozpadu ZSRR w 1991 r., a wcześniej też nie było od lat potrzeby, bowiem wojska USA w Europie liczyły setki tysięcy żołnierzy i przerzucano pojedyncze bataliony.
Szykowanie transportu odbywa się w bazie Fort Carson w stanie Colorado, ponad tysiąc kilometrów od najbliższego portu. Z Fort Carson do nieznanego jeszcze portu wyjedzie ok. 2 tys. wagonów wyposażenia, które ma dotrzeć do niemieckiego portu Bremerhaven w styczniu.
Tam zostanie załadowane na wagony i rozesłane do 6 państw, na których terytorium brygada będzie stacjonować. Największa jej część znajdzie się w Giżycku i na pobliskim poligonie Orzysz.