9 listopada 2024

loader

Czekanie na Manuela Vallsa

Najpierw czekano na odpowiedź, czy prezydent Francois Hollande będzie walczyć we własnej Partii Socjalistycznej (PS) o nominację prezydencką w wyborach wiosennych. Jeszcze nie było tak w czasach V Republiki francuskiej, czyli od 1958 r., by urzędujący prezydent nie ubiegał się o drugi mandat.

Ale 1 grudnia, tj. pierwszego dnia zgłaszania kandydatur w prawyborach partyjnych (22 i 29 stycznia) Hollande ogłosił, że nie wystartuje. Było to jednak ogromnym zaskoczeniem dla opinii publicznej, która raczej spodziewała się, że mimo bardzo kiepskich notowań sondażowych po prostu nie ogłosi, że znika ze sceny politycznej – bo takie są konsekwencje poddania się bez walki.
I wtedy zaczęło się oczekiwanie, że do walki po nominację partyjną ruszy od razu premier Manuel Valls, który przecież nie dalej, niż w niedzielę, 27 listopada, dał jasno do zrozumienia w wywiadzie prasowym, że rzuci rękawicę Hollande’owi. Kandydaturę miał podobno zgłosić na sobotniej konwencji lewicy Belle Alliance w Paryżu.
Ale nie przybył. Valls ma czas do 15 grudnia, kiedy lista chętnych zostanie zamknięta. Wydaje się, że postanowił stworzyć stan zawieszenia i skupienia się uwagi opinii publicznej na swojej decyzji. Po drugie, trzeba rozstrzygnąć, czy ustąpi z urzędu, czyli nie będzie wykorzystywać w kampanii prawyborczej pozycji premiera – a tego domaga się konkurencja polityczna, nie tylko w PS.
Gdyby miał ustąpić, to kto zostałby nowym premierem? Krążą 3 nazwiska. Minister spraw zagranicznych Jean Marc Ayrault. Był premierem od maja 2012 r. do końca marca 2014 r. i Hollande zastąpił go Valllsem. Więc chyba nie. Raczej więcej szans mają ministrowie spraw wewnętrznych i obrony – Bernard Cazeneuve lub Jean Ives Le Drian.
Z kim Valls miałby konkurować? Stara gwardia PS nie kwapi się. Nie słychać, by chciały wystartować Martine Aubry, która przegrała z Hollandem nominację w 2012 r., ani Sygolene Royale, kóra przegrała w 2007 r. prezydenturę z Nicolasem Sarkozym, a w 2012 r. w prawyborach nie liczyła się zupełnie.
Z nowych bardzo żwawo wystartował Arnaud Montebourg, który w 2012 r. przegrał z Hollandem i Aubry. Ma 54 lata i wiele ambicji. Był ministrem gospodarki w rządzie Ayraulta, ale do rządu Vallsa już nie wszedł. Chce VI Republiki – przeniesienia ośrodka władzy z urzędu prezydenta do urzędu premiera, wzmocnienia roli państwa i protekcjonizmu w gospodarce, pogłębienia zdobyczy socjalistycznych dla świata pracy. Na tych polach nastąpiłoby jego czołowe zderzenie z Vallsem.
W blokach startowych jest już Jean Luc Melenchon, lat 65, znany od dawna jako „lewica lewicy”, wieloletni senator, minister oświaty w latach 2000-2002. Choć nigdy w partii komunistycznej nie był, przystawałby do niej dobrze poglądami na gospodarkę i społeczeństwo. Pojawią się jeszcze inni kandydaci socjalistyczni, ale Valls powinien z nimi wygrać.
Sondaże jednak nie wróżą nic dobrego kandydatowi socjalistycznemu w wyborach prezydenckich, gdzie w pierwszej turze ma przegrać z przedstawicielem centroprawicy (Francois Fillon) i nacjonalistów (Marine Le Pen). Lecz Valls to nowa jakość, co prawda jeszcze niesprawdzona, ale Fillon też miał nie mieć w prawyborach szans z Sarkozym i Alainem Juppem, a wygrał koncertowo.
Los Vallsa będzie w dużym stopniu zależeć od jego odcięcia się od nader błędnej polityki gospodarczej Holande’a przy jednoczesnym zaproponowaniu alternatywy wciąż socjalistycznej. Nie będzie to proste, bowiem Valls był spadkobiercą 2-letniego premierostwa Ayraulta, kiedy cofnięto podwyższenie wieku emerytalnego z 62 do 60 lat, zachowano 35-godzinny tydzień pracy, a bezrobocie rzędu 2,9 mln, zamiast spaść ogarnęło 3,5 mln osób.

trybuna.info

Poprzedni

Zieliński jak Lewandowski

Następny

Walczą o złote rękawice