Dyktator Turcji, prezydent Recep Tayyip Erdogan zdjął białe rękawiczki demokraty, na którego już właściwie przestał pozować i kazał wtrącić za kraty 5 posłów kurdyjskich, w tym dwoje współprzewodniczących kurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP) – Selahattina Demirtasa i Figen Yuksekdag.
Wcześniej w ramach zastraszania opozycji kurdyjskiej, policja dokonała obławy i ujęła w 12 posłów HDP, z których kilku zwolniono, ale objęto kontrolą sądową. Nakaz aresztowania wydano jeszcze wobec dwóch innych posłów kurdyjskich przebywających za granicą. Zarzuty są standardowe: szerzenie propagandy terrorystycznej, wspieranie terroryzmu, itp.
Dlaczego już otwarcie rozbija się HDP, trzecią siłę w parlamencie? Bowiem HDP utrzymała się w parlamencie po ostatnich zmanipulowanych przez Erdogana wyborach i reprezentuje kilkanaście, a może 20, milionów Kurdów. Mało tego, z uwagi na jej program, ma wśród wyborców także ludzi nastawionych lewicowo, liberalnie, obrońców przyrody, praw mniejszości obyczajowych, a nawet pobożnych muzułmanów, którzy maja dość obskurantyzmu rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana.
Dlatego, gdy parę godzin po aresztowaniach posłów, w Diyarbakirze , „stolicy” Kurdów, dokonano kolejnego zamachu terrorystycznego na posterunek policji, premier natychmiast oskarżył o to Partię Pracujących Kurdystanu (PKK), choć niebawem przyznało się do tego Państwo Islamskie. Dla władców Turcji, HDP to po prostu skrzydło polityczne PKK, a PKK to terroryści czystej wody. W maju pod tym pozorem opanowany przez AKP parlament przyjął tymczasową nowelizację konstytucji, która pozbawiła immunitetu 138 posłów, głównie z HDP.
PKK walczy od ponad 40 lat o niepodległość Kurdystanu i jest uznawana przez USA i Unię Europejską za ugrupowanie terrorystyczne. Co nie przeszkadzało Erdoganowi prowadzić w ostatnich latach rozmowy z PKK nad uregulowaniem politycznym. Ale rozmowy te zerwał w zeszłym roku, a PKK przeszła do walki zbrojnej, dokonując zamachów na turecką policję i wojsko.
Przypomnijmy, że od połowy lipca trwa w Turcji brutalna czystka wobec osób nieprawomyślnych, hurtowo oskarżanych o udział w nieudanym zamachu stanu. Aresztowano 35 tys. osób, a postępowania sądowe wszczęto wobec 82 tys. Ponad sto tysięcy urzędników, sędziów, prokuratorów, nauczycieli lub dziennikarzy wyrzucono z pracy lub zawieszono w obowiązkach. Zamknięto ponad 160 redakcji, a ostatnio aresztowano hurtem kierownictwo wielkiego cenionego dziennika „Cumhuriyet”, też jakoby wspierającego terroryzm.
Co na to wszystko USA, Europa zachodnia. W końcu Turcja należy do NATO i ubiega się o członkostwo w UE? Praktycznie nic. USA są „głęboko zaniepokojone” , niemiecki minister spraw zagranicznych „nie będzie milczeć”. Erdogan nic sobie z takich słów nie robi i oskarża Niemcy o wspieranie terrorystów kurdyjskich.