Szefowa policji w francuskim mieście Calais podała w środę, że znajdujące się pod miastem dzikie obozowisko migrantów, znane jako Dżungla, zostało zamknięte dzień przed terminem, bowiem emigranci ją opuścili.
Około 5 tys. z nich zostało zarejestrowanych i umieszczonych w bezpiecznych ośrodkach zakwaterowania tymczasowego. Dżungla opustoszała szybciej dlatego, że przypuszczalnie ok. 2 tys. migrantów porzuciło obozowisko nie chcąc jechać do ośrodków, a na odchodnym urządzili podpalanie obozowiska. Słychać było nawet wybuchy kanistrów z gazem kuchennym. Zdołano aresztować 4 podpalaczy.
Tymczasem wczoraj, organizacje dobroczynne podniosły alarm, że w obozowisku znajduje się wciąż kilkaset osób, w tym grupa może stu nieletnich. Szefowa policji powiedziała, że nie jest rolą Calais przyjmować wszystkich migrantów z Europy i tym nowo przybyłym nakazano, aby się rozeszli.
A więc może jest tak, że na wieść o rozwożeniu migrantów do ośrodków zakwaterowania, do Calais zaczęli ściągać tacy, którzy też chcieliby z tego skorzystać, a dotychczas koczowali gdzie indziej.
Władze miejscowe podają, że nowi migranci tym bardziej nie mogą liczyć na przesiedlenie, ponieważ rozpoczął się nowy etap likwidacji obozowiska, czyli oczyszczanie terenu z wszelkich konstrukcji. Na miejscu pracują spychacze i koparki.
Obozowisko służyło dotychczas migrantom, którzy chcieli się nielegalnie przesiedlić przez Eurotunel do W. Brytanii.
