Tam błędne wyniki sondaży w wyborach amerykańskich. Sondaże we francuskich prawyborach w partii Republikanie dopiero szerzyły śmieszne wróżby. I do ostatniej chwili zapowiadały wyrównany pojedynek trzech pretendentów: byłego prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego i byłych premierów, Allaina Juppego i Francois Fillona; mieli zgromadzić po ok. 30 proc. głosów.
A tymczasem Fillon zgarnął 44,2 proc. głosów, Juppe 28,4 proc. i Sarkozy 20,7 proc. Juppe mógłby właściwie już nie stawać do dogrywki, zwłaszcza, że Fillona poparł Sarkozy oraz Bruno Le Maire ze swoimi 2,5 proc. głosów. Co prawda Natalie Kosciusko-Morizet (2,1 proc.) woli Juppego, ale tylko cud mógłby dać mu w najbliższą niedzielę zwycięstwo w drugiej turze i potem w wyborach wiosennych, kiedy – znowu według sondaży – miałby zmierzyć się z przywódczynią Frontu Narodowego, Marine Le Pen i odnieść głośne zwycięstwo.
Pewnym usprawiedliwieniem dla sondażowni w USA i Francji było odpowiadanie na źle postawione pytanie. W USA liczono głosy obywateli i przewidywania nie były takie złe. Hillary Clinton zdobyła o 1,6 mln głosów więcej, niż Donald Trump. Ale w USA króluje ordynacja wyborcza z czasów, kiedy stany zjednoczyły się, gdzie liczy się dodana liczba elektorów z poszczególnych stanów, a w każdym jest inna. I na tym dobrze wyszedł Trump.
Sondaże francuskie mówiły o poparciu ogólnokrajowym dla kandydatów Republikanów, a prawybory były partyjne. I Republikanie urządzali je po raz pierwszy. I nikt nie wiedział, ilu wyborców partyjnych pofatyguje się do ponad 10 tys. lokali, a było ich prawie 4 mln.
A więc prezydentem Francji zostanie człowiek centroprawicy o poglądach gospodarczo-społecznych zbliżonych do Margaret Thatcher, zupełnie nie podzielający ideałów polityki otwartych drzwi kanclerz Niemiec, Angeli Merkel, uważający najazd migrantów muzułmańskich za zagrożenie. Z drugiej strony nie ukrywa poparcia dla „dyplomacji” prezydenta Rosji, Władimira Putina, u którego bywał prywatnie na daczy. W Rosji widzi sojusznika dla rozbicia Państwa Islamskiego i innych zbrojnych ruchów islamistycznych. Dlatego chce zniesienia sankcji (w praktyce uznania aneksji Krymu).
Mało tego, dla Fillona pożądanym sojusznikiem jest reżim syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. I ma porównanie: trzeba z nim współpracować, jak ongiś ze Stalinem dla pokonania hitleryzmu. Odrzuca też nienaruszalność prawa powrotu do kraju tych obywateli Francji, którzy wyjechali walczyć w dżihadzie w Syrii, czy gdzie indziej w świecie islamu. Jest przeciw ich powrotowi.
Prezydent Francji to nie honorowa głowa państwa, jak w Niemczech, a dysponent silnej władzy wykonawczej. Warto zauważyć, że Fillon krytykował prezydenta USA, Baracka Obamy za poparcie „rozmieszczenia rakiet na granicy z Rosją” , czyli w Rumunii i naszym Redzikowie. Stanowczo opowiadał się też za „wyodrębnieniem eurolandu z UE”, czyli za umocnieniem jądra Unii i zostawienie samym sobie krajów odcinających się od waluty euro, jak Polska.
Już zrobiono z Fillona prezydenta, a czasy nietypowe. Nieograniczona wolność słowa, czyli świętość w demokracji liberalnej pokazała, że należy obiecywać wszystko, co ludziom zamarzy się, owinąć to w postprawdę, czyli kłamstwa i wygrywa się referendum brexitowe w W. Brytanii, czy prezydenturę w USA (jeden z dziennikarzy obliczył, że Trump w ostatnich tygodniach kampanii rzucał przeciętnie 25 kłamstw dziennie). I jeśli Marine Le Pen należycie wykorzysta tę naukę…
Kto to jest Francois Fillon? Posłem został mając 27 lat, pierwsze stanowisko ministerialne objął w wieku 39 lat. A potem kolejne. Noga pośliznęła mu się w 2005 r., kiedy po przegranym referendum nad konstytucją europejską, prezydent Jacques Chirac znalazł w nim kozła ofiarnego i usunął z rządu. Ale wtedy rękę wyciągnął do niego Nicolas Sarkozy, który ograł nowego premiera Dominique’a Villepina, faworyta Chiraca do następstwa po sobie, został kandydatem partii na prezydenta, wgrał wybory w 2007 r. i Fillona dobrał na 5 lat na premiera.
Po przegranej Sarkozy’ego w 2012 r. z socjalistą Francois Hollandem, drogi Sarkozy’ego i Fillona rozeszły się i teraz skrzyżowały się ponownie. Przegrany Sarkozy ogłosił, że zakończył życie polityczne.