7 listopada 2024

loader

Kennedy z Florencji

Official portrait of EP President David SASSOLI – 9th Parliamentary term

Zmarł David Sassoli. 65-letni przewodniczący Parlamentu Europejskiego od ponad dwóch tygodni przebywał w szpitalu w Aviano w północnych Włoszech.

Od dziesięciu lat przewodniczący Parlamentu Europejskiego walczył z nowotworem układu krwiotwórczego. Był to już jego kolejny pobyt w szpitalu w ostatnim czasie. Tym razem z powodu poważnego zapalenia płuc. Media od razu zaznaczają, że nie było ono jednak związane z zakażeniem koronawirusem.
Zanim wszedł w politykę realizował się zawodowo, jako dziennikarz. Na początku pracował m.in. w dzienniku „Il Giorno”, a następnie trafił do państwowej telewizji RAI1 (pierwszy kanał telewizji państwowej), w której przez wiele lat prowadził serwis informacyjny TG1 (skrót od „Tele Giornale”, czyli w wolnym tłumaczeniu „Dziennik Telewizyjny”). W 2006 roku został zastępcą dyrektora głównego wydania informacyjnego, a trzy lata później przeszedł do polityki, kandydując do Parlamentu Europejskiego z ramienia centrolewicowej Partii Demokratycznej. W owym czasie jego kandydatura wzbudziła dużo kontrowersji. Teraz taka sytuacja nie wywołałaby tyle dyskusji, ale to były jednak inne czasy, kiedy w Italii uważano, że zadaniem dziennikarza jest demaskowanie polityków, a nie zasiadanie z nimi w jednej ławie. Dodatkowo pojawiły się też sygnały niezadowolenia w samych strukturach Partii Demokratycznej z której startował. Chciały go bojkotować niektóre frakcje, które uznały, że pierwsze miejsce na liście w okręgu, jakim są Centralne Włochy, powierzono osobie spoza partyjnych struktur. Nawiasem mówiąc w wyborach do Europarlamentu jest wyłączenie pięć osobnych okręgów we Włoszech, a za najbardziej prestiżowy dla centrolewicy uważa się właśnie ten „Centralny”, w którym się mieszczą Lacjum, Marche, Toskania, Emilia-Romania i Umbria. Sassoli tak wysoką pozycję startową ponoć zawdzięczał dobrym kontaktom z niektórymi z liderów lewicy – Dario Franceschinim oraz byłym burmistrzem Rzymu Walterem Veltronim, który w owym czasie rozdawała karty.
Mimo tych kilku przeciwieństw Sassoli zdobył ponad 412 tys. i uzyskał mandat bijąc rekord na największą ilość głosów we Włoszech. Tak dobry wynik wyborczy zamknął usta oponentom i dodatkowo doprowadził do otrzymania stanowiska Przewodniczącego Partii Demokratycznej w Brukseli. W udzielonym wywiadzie powiedział, że nie zamierza traktować polityki, jako krótkotrwałego epizodu, tylko chce się jej poświęcić do końca swoich dni. I tak też było. Drugi mandat uzyskał w 2014 r. jednak należy uczciwie przyznać, że przez te wszystkie lata nie wyróżnił się niczym wyjątkowym. Był owszem aktywny na posiedzeniach plenarnych i chwalono go za dobrą znajomość języków obcych, ale mimo to w roli europosła unikał wszelkich spięć i awantur. Obserwując jego karierę i to jak Ja go pamiętam z wieczornych wydań TG1, to mogę uczciwie przyznać, że David Sassoli właśnie taki był. W odróżnieniu od niektórych kolegów po fachu, nigdy nie szukał taniej sensacji, ani też nie usiłował za wszelką cenę siebie promować. Nie podszczypywał swoich gości, ani też nie bawił się w moralizowanie swoich widzów. Zwyczajnie wykonywał swoje zadanie na tyle profesjonalnie na ile mógł. Jeżeli można określić jego dziennikarski styl, to można śmiało stwierdzić, że był on bardzo przyjemny i spokojny.
Żeby była jasność – David Sassoli miał też swoje ambicje. W międzyczasie rozważał powrót do krajowej polityki. W 2012 stanął do prawyborów Partii Demokratycznej, chcąc zostać kandydatem centrolewicy na burmistrza Rzymu. Mimo że pochodził z Florencji, to przez ojca, który również z zawodu był dziennikarzem od najmłodszych lat żył w stolicy półwyspu apenińskiego. W samej stolicy, na niego, w wyborach do Parlamentu Europejskiego zagłosowało ponad 60 tysięcy osób, ale mimo to zajął tylko drugie miejsce, przegrywając z Ignazio Marino (ten sam, który potem zasłynął z różnych kontrowersji przez co został zmuszony złożyć dymisje przed zakończeniem kadencji), ale za to wyprzedził lubianego w kraju byłego ministra i późniejszego premiera Włoch Paolo Gentilioniego. Jak widać Europa go bardziej potrzebowała niż Włochy?
Należał do centrolewicowego Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów – drugiego, co do wielkości ugrupowania w Parlamencie Europejskim. Po ostatnich wyborach lewicowe grupy zawarły umowę, zgodnie, z którą zobowiązały się do wyboru kandydata Socjalistów i Demokratów na przewodniczącego Parlamentu Europejskiego w pierwszej połowie kadencji oraz kandydata z grupy Europejskiej Partii Ludowej – w drugiej połowie. I tak 3 lipca 2019 roku Sassoli został wybrany na stanowisko szefa Parlamentu Europejskiego, jako siódmy Włoch objął stanowisko, uzyskując 345 głosów w drugim głosowaniu.
Jego smierć została uznana za duża stratę dla europejskiej polityki. Niestety w czasach, kiedy śmierć polityka powinna nawołać do refleksji, to u niektórych wzbudziła niespodziewane reakcje, które można wręcz nazwać szokujące. Jednym z pierwszych, który rzucił kamieniem był Paolo Becchi, wykładowca filozofii na Uniwersytecie w Genui, niegdyś związany z Ruchem 5 Gwiazd, a ostatnio bardziej z Ligą Matteo Salviniego. W mediach społecznościowych zadał retoryczne pytanie: „Czy Sassoli umarł po przyjęciu trzeciej dawki? Nie ma żadnego związku? Zmuszacie ludzi do szczepienia się i umierania. Budujecie nieznaną w historii tyranię sanitarną”.
Za ten wpis na Becchiego spadła lawina krytyki ze strony wielu polityków, a od spekulacji profesora odciął się zatrudniający go uniwersytet, ale nie powstrzymało to już fali komentarzy w internecie ze strony antyszczepionkowców. I tak pojawiły się wpisy jak: „Bóg jest sprawiedliwy” w wykonaniu Nicola Franzoniego, przywódcy ruchu antyszczepionkowego w Toskanii, bardzo znany z głoszenia haseł antysemickich, szerzenia spiskowych teorii dotyczących epidemii, w przeszłości skazany za apologię faszyzmu. Swoją drogą widać na tym przykładzie, że nie tylko w Polsce antyszczepionkowcy i neofaszyści mają bardzo wiele wspólnego. Do „chóru zachwyconych” śmiercią polityka dołączył europarlamentarzysta Nicolaus Fest z Alternatywy dla Niemiec, pisząc do kolegów na komunikatorze: „Wreszcie odszedł ten bydlak”. Trzeba przypomnieć, że bliskimi kolegami niemieckiej Alternatywy w europarlamencie są deputowani Ligi Matteo Salviniego (razem tworzą grupę Tożsamość i Demokracja), którzy jednak ostro skrytykowali te słowa. Oburzenia zachowanie włoskich antyszczepionkowców nie krył włoski dziennikarz Enrico Montana, wydawca wiadomości w kanale telewizyjnym LA7: „Nigdy nie spotkałem się z tak zdziczałą, obmierzłą podłością. Cieszą się z czyjejś śmierci z entuzjazmem kibiców reagujących na gola”. Podobnie wypowiadał się również inny włoski publicysta, który był bliskim znajomym Sassoliego – Gad Lerner.
Jeden z włoskich dziennikarzy wspomniał jak kiedyś były korespondent niemieckiej prasy Oliver Meiler, nadał kiedyś Sassoliemu pseudonim “Kennedy z Florencji” lub “przystojniak z lewicy” mając na uwadze jego niebieskie oczy i spokojny tryb prowadzenia polityki. To fakt, miał on swojego rodzaju urok osobisty i to w połączeniu z jego podejściem do polityki, szukania kompromisów za wszelką cenę jednocześnie mając na uwadze politykę dialogu dawało człowieka naprawdę wyważonego, który potrafił oczarować nie tylko otoczenie centrolewicowego elektoratu.
15 grudnia na mniej niż miesiąc przed zakończeniem kadencji ogłosił, że nie będzie ponownie kandydował na stanowisko Szefa PE, mimo że wielu mu sugerowało żeby wbrew wcześniejszym ustaleniom jednak spróbował, bo miał spore szanse ponownie zostać wybranym, jednak Sassoli stwierdził, że „nie chce podzielić proeuropejskiej większości”. Odszedł dokładnie na tydzień przed zakończeniem swojej kadencji.
Po jego śmierci w mediach społecznościowych można było przeczytać kilka cytatów europejskich polityków mówiących, że odszedł „Wielki Europejczyk i dumny Włoch”, „przyjaciel całej europejskiej rodziny”, „Orędownik zjednoczonej Europy” oraz „Europa płacze”. Jeden z lewicowych polityków napisał, że „dzisiaj, gdy tak bardzo potrzebujemy demokratycznych liderów, wierzących w zjednoczoną Europę, odchodzi jeden z nich…” Niestety coś w tym jest. W taki niełatwych czasach, kiedy zdaje się dominować polityka populistyczna, takie postacie jak David Sassoli są dosłownie na wagę złota.

Redakcja

Poprzedni

Fantazja antykatolicka

Następny

Czarny Styczeń