Narastający konflikt w środkowej Nigerii może stać się dla prezydenta Buhariego tym, czym była sprawa Boko Haram dla jego poprzednika.
Według oficjalnych danych w wyniku rajdu przeprowadzonego w sobotę przez uzbrojonych pasterzy z grupy etnicznej Fulani zginęło 86 osób. W rzeczywistości ofiar mogło być znacznie więcej – nieoficjalnie mówi się nawet o 200 zabitych, a sprawa pochówków ciał w zbiorowych grobach wywołała kontrowersje w lokalnych społecznościach, które zostały zaatakowane. Zrodziło to przypuszczenie, że liczba ofiar została zaniżona przez policję aby pomniejszyć skalę konfliktu między migrującymi pasterzami a osiadłymi rolnikami i nie podgrzewać nastrojów.
Prezydent Nigerii Muhammadu Buhari zapowiedział, że sprawcy mordów w stanie Plateau staną przed obliczem sprawiedliwości. Z kolei zrzeszająca hodowców bydła organizacja Miyetti Allah Cattle Breeders Association of Nigeria (MACBAN) stara się tłumaczyć, że napaść była sprowokowana przez rolników, którzy wcześniej zabili trzysta krów należących do jej członków.
Konflikt między pasterzami a rolnikami w środkowej Nigerii nie jest nowym zjawiskiem, niemniej jednak przybiera na sile i intensywności pochłaniając setki ofiar i tworząc atmosferę zagrożenia. Ma na to wpływ łatwy dostęp do broni w całym regionie Afryki Zachodniej po wojnie domowej w Libii. Uważa się nawet, że w konflikt włączają się dawni członkowie zbrojnych milicji wyszkoleni w Libii za czasów Muammara Kadafiego. Drugą przyczyną jest narastający konflikt o zasoby – w tym przypadku przede wszystkim dostęp do wody – wywołany postępującym pustynnieniem Sahelu. Zdaniem prezydenta Buhariego należy jeszcze zwrócić uwagę na jeden aspekt – konflikt między pasterzami a rolnikami jest brutalnie rozgrywany przez polityków przed zaplanowanymi na 2019 rok wyborami powszechnymi i jego eskalacja ma przeszkodzić mu w reelekcji.