W Hawanie trwają uroczystości związane z oddaniem ostatnich hołdów pamięci Fidela Castro, zmarłego twórcy współczesnego państwa kubańskiego. Z własnej nieprzymuszonej woli tysiące ludzi czekały w kolejce na ogromnym Placu Rewolucji, żeby pokłonić się zmarłemu przy trzech wielkich jego biało-czarnych portretach.
To tu, gdzie Castro wygłaszał, zwłaszcza w latach 60-ych, wielogodzinne przemówienia, zebrały się setki tysięcy ludzi, wielu niosło jego portrety. Tygodniowy ciąg ceremonii żegnania rozpoczęło oddanie 21 salw armatnich. Na czas 9-dniowej żałoby narodowej zawieszono wszystkie działania i imprezy publiczne. Pogrzeb odbędzie się w niedzielę.
Zgodnie z życzeniem zmarłego, jego ciało spopielono. Po dwóch dniach obchodów w stolicy, urna z prochami Castro ruszyła w kondukcie żałobnym do miasta Santiago de Cuba, kolebki Rewolucji. Oczekuje się, że w wielkim pochodzie, który pokona tysiąc kilometrów, od dziś do soboty wezmą udział miliony ludzi.
Choć Castro był już tylko emerytem i nie obowiązuje dyplomatyczny obyczaj udziału w jego pogrzebie szefów innych państw, oczekuje się, że przybędzie ich wielu, zwłaszcza z Ameryki Łacińskiej i krajów Trzeciego Świata. Wiadomo, że nie będzie prezydenta Rosji, Władimira Putina, „Ma napięty plan pracy”, podał rzecznik Kremla. Nie będzie też premiera Kanady, Justina Trudeau, który ciepło wyraził się o zasługach Castro, a potem przestraszył się własnych słów o „legendarnym rewolucjoniście, który znacząco poprawił system oświaty i opieki zdrowotnej na Kubie”, gdy z USA nadeszły wrogie pomruki.
W pogrzebie nie weźmie udziału prezydent USA, Barack Obama (ani wiceprezydent Joe Biden), który doprowadził do przywrócenia w zeszłym roku stosunków dyplomatycznych. Jednocześnie Biały Dom ostrzegł prezydenta elekta, Donalda Trumpa przed ponownym zrywaniem z Kubą. Trump napisał na Twitterze, że „jeżeli Kuba nie zechce przedstawić lepszej umowy z własnymi obywatelami, Amerykanami pochodzenia kubańskiego i Stanami Zjednoczonymi jako całości, to unieważnię to porozumienie”.
Na pogrzebie nie zjawi się też mieszkająca na Florydzie siostra Fidela Castro, 83-letnia Juanita. Prasie przekazała, że liczy, iż jego odejście „będzie punktem zwrotnym dla Kubańczyków”. Śmierć Fidela, tak jak śmierć starszego rodzeństwa, Ramona i Angelity, napawa ją głębokim smutkiem, ale nie wróciła na Kubę odkąd z niej uciekła 51 lat temu i opowiedziała się po stronie emigrantów „i nie zamierza zrobić tego teraz” – podkreśliła.