Nie będzie pomników, popiersi Fidela Castro, ani instytucji, czy ulic jego imienia, zapowiedział w sobotę jego brat, prezydent Kuby, Raul Castro. W ten sposób zostanie wypełniona wolna zmarłego, którego spopielone ciało pochowano na cmentarzu Ifigenia w Santiago de Cuba, gdzie spoczywają prochy José Martiego, ojca niepodległości Kuby.
W obecności dziesiątków tysięcy żałobników zgromadzonych na głównym placu miasta, Raul Castro, w mundurze polowym generała, zapowiedział, że nie będzie odwrotu z drogi budowania socjalizmu, a „wszelkie przeszkody, chaos i zagrożenie” zostaną pokonane.
Obecni byli przywódcy licznych państw Ameryki Łacińskiej, w tym prezydenci Wenezueli, Nicolas Maduro, Boliwii, Evo Morales oraz byli prezydenci Brazylii, Luiz Inacio Lula da Silva i Dilma Rousseff. Prezydenta Francji reprezentowała trzecia osoba w rządzie, minister Ségolène Royal, która o zmarłym wyraziła się jako o „pomniku historii”. Był też piłkarz argentyński, Diego Maradona, który o Fidelu mówił „mój drugi ojciec”.
Cedrową urnę z prochami Fidela Castro, owiniętą flagą narodową,wieziono przez 3 dni z Hawany do Santiago de Cuba, kolebki powstania narodowego José Martiego i gdzie drogę do władzy rozpoczęła grupa „brodaczy” Fidela Castro. Wzdłuż liczącej ok. tysiąca kilometrów drogi gromadzili się salutujący ludzie z flagami narodowymi, skandujący imię wodza Rewolucji, albo „Jestem Fidelem”. Tak samo było w Santiago de Cuba.
Sama ceremonia umieszczenia urny w grobie obok mauzoleum Martiego, miała charakter uroczystości prywatnej z udziałem krewnych i niewielu zaproszonych osób.