4 grudnia 2024

loader

Nigdy nie odłożyła pióra

Wspomnienie o Pani Profesor Yi Lijun – tłumaczce literatury polskiej.

7 lutego 2022r., siódmego dnia pierwszego miesiąca roku księżycowego, cały dzień siedziałam w katedrze polonistyki Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych, pracując nad przekładem „Ostatnich historii„ Olgi Tokarczuk. O osiemnastej, kiedy wróciłam do domu, spojrzałam odruchowo na swój telefon i zobaczyłam nieodebrane połączenia od profesora Zhao Ganga. Tknięta złym przeczuciem, oddzwoniłam. Czekała na mnie hiobowa wieść, której nie chciałam dopuścić do swojej świadomości. Pani Profesor Yi Lijun odeszła…Rozpłakałam się rzewnie, czułam się bezradna i nie potrafiłam zrozumieć tego komunikatu, słyszałam głoski, które nie układały się w żaden sens. To było jak obco brzmiący język, którego znaczenia nie pojmuję i nie chcę pojąć.
Pierwszego dnia roku księżycowego, kiedy odwiedziłam Panią Profesor z życzeniami noworocznymi, zmartwiłam się, bo nie wyglądała zbyt dobrze. Jednakże, kiedy usłyszała, że obecnie tłumaczę powieść Tokarczuk na jej twarzy od razu zagościł uśmiech. Obiecałam jej, że będzie pierwszą czytelniczką mojego przekładu, który ma ukazać się w lecie. To przecież nie kto inny, jak Pani Profesor i jej ukochany mąż Yuan Hanrong byli pierwszymi tłumaczami, którzy przełożyli utwory Olgi Tokarczuk na chiński. Ich przekłady „Prawiek i inne czasy” oraz „Dom dzienny, dom nocny” wywołują ogromne zaciekawienie wśród czytelników.
W czasach, gdy zacni małżonkowie siedzieli nad tłumaczeniem pierwszych powieści Tokarczuk, jeszcze studiowałam, nie miałam wówczas większego pojęcia o tłumaczeniu literackim. Czytając ich przekłady, cieszyłam duszę tym wyrafinowanym stylem i baśniową niemalże historią. Marzyłam wówczas, że pewnego dnia ja także spróbuję wznieść się na wyżyny tłumaczenia i sięgnę po pracę nad przekładem literatury polskiej. Pani Profesor zainspirowała mnie do podjęcia szczegółowych badań nad twórczością Tokarczuk, to właśnie Jej zawdzięczam moje naukowe inklinacje nad pisarstwem Polek. Już jako dorosła kobieta sięgnęłam po „Opowiadania bizarne”, które przełożyłam na chiński.
Po śmierci Pani Profesor, zadawałam sobie kilkakrotnie pytanie – dlaczego musiała odejść czy to prawda, czy tylko zły sen? Miałam przed oczyma nasze pierwsze spotkanie z roku milenijnego. Wciąż pamiętam zimę 2000 roku, kiedy jako studentka I roku polonistyki w Pekinie, jechałam wraz z kolegami z grupy do Ambasady RP na pokaz filmowy. Pamiętam tę pierwszą dłuższą rozmowę, gdy Pani Profesor opowiadała mi w autobusie o literaturze i kulturze polskiej. Najbardziej utkwiło w mojej pamięci zdanie: „ucz się pilnie języka polskiego, abyś mogła tłumaczyć literaturę polską na chiński. Jest jeszcze wiele do zrobienia, wiele wybitnych dzieł czeka na przekład”. Dziś, wspominając pracowitość Pani Profesor, zdaję sobie sprawę, że moja Mistrzyni właśnie poświęciła swoje całe życie realizowaniu tego zadania.
W 1954 roku Profesor Yi Lijun otrzymała stypendium rządu chińskiego i rozpoczęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Warszawskim. W późniejszych czasach Pani Profesor wielokroć wspominała o tej chwili i swoich doświadczeniach związanych z pobytem w Polsce. Mówiła wówczas, że wysłanie studentów za granicę w ówczesnych Chinach nie było wcale takie proste. Roczne zarobki wielu rolników pokrywały koszty utrzymania jednego studenta. Snując swoją opowieść Pani Profesor, wspominała: „Takie poczucie misji sprawiało, że musieliśmy się pilnie uczyć i ciężko pracować, by odwdzięczyć się za tę szansę. Na językowym kursie przygotowawczym spędziłam tylko rok, od drugiego roku zaczęłam już studiować polonistykę wraz z Polakami. Przez pierwsze dwa lata intensywnie uczyłam się, aby zrozumieć i zapamiętać bogate dzieje literatury polskiej. Początkowo pożyczałam notatki od polskich studentów, ale już na trzecim roku, to oni pożyczali je ode mnie. W chwilach, gdy nie potrafiłam znaleźć miejsca na naukę, szłam do kościoła i tam w tylnych ławach czytałam klasykę polską, utwory jeden po drugim”. To właśnie dzięki swojej determinacji i ogromnej sile woli Pani Profesor wzbiła się na wyżyny, osiągając doskonałe wyniki na egzaminach w warszawskiej Alma Mater i uzyskując – od takich autorytetów – jak profesor Janina Kulczycka – Saloni ogromną wiedzę na temat twórczości Polaków. Ta wiedza była źródłem, z którego Pani Profesor czerpała najpiękniejsze wartości, ukazując je w swojej pracy pedagogicznej, a nade wszystko – wrażliwości – która była fundamentem Jej dorobku translatorskiego.
W 1960 r. Pani Profesor obroniła pracę magisterską w Warszawie, po powrocie do Chin pracowała jako redaktorka i dziennikarka w departamencie Europy Wschodniej i ZSRR w Państwowej Administracji Radia, w 1962 roku została zatrudniona w Katedrze Języka Polskiego na Wydziale Języków Wschodnioeuropejskich (obecnie Wydział Języków i Kultur Europejskich) na Pekińskiej Akademii Języków Obcych (obecnie Pekiński Uniwersytet Języków Obcych), pracując tu do czasów przejścia na zasłużoną emeryturę. Z całego serca poświęciła się misji edukacyjnej, w sumie prowadziła ponad 10 przedmiotów dla licencjatów, magistrantów i doktorantów, stworzyła pierwsze programy nauczania języka polskiego w Chinach.
Ucząc, a w zasadzie opowiadając swoimi słowami o literaturze polskiej, Pani Profesor przemawiała z głębi serca i z ogromną wrażliwością o zawiłościach historii i meandrach życia literackiego w Polsce. Jej zajęcia były dla nas intelektualną wędrówką oraz wielkim przeżyciem duchowym. Dzięki swoim postawom i wartościom wykształciła kilka pokoleń polonistów chińskich, a wśród nich wielu dyplomatów, propagatorów kultury, nauczycieli akademickich, dziennikarzy. W 1995 r. i 2007 r. Pani Profesor została uhonorowana tytułem „Najlepszego Nauczyciela Roku”.
Pani Profesor stała się doskonałym wzorem dla wszystkich polonistów, wielokrotnie podkreślała zasadę„ aby osiągnąć cele naukowe, najpierw należy wykształcić w sobie kryteria moralne”. Od zawsze skromna, stroniąca od sławy i blasku fleszy, medialnego rozgłosu pokazywała swoim życiem, czym jest cnota umiaru i szlachetności.
W 2007 r. Uniwersytet Gdański przyznał Profesor Yi Lijun tytuł doktora honoris causa za „jej wybitne osiągnięcie w dziedzinie przekładu literatury polskiej, ciężką pracę dydaktyczną oraz wzorcowe działanie we współpracy z polskimi instytucjami badawczymi”. Jako najmłodsza lektorka w katedrze języka polskiego, towarzyszyłam Pani Profesor w jej podróży do Polski, aby odebrać nagrodę. Po raz pierwszy zobaczyłam na własne oczy, jakim ogromnym szacunkiem darzą Ją absolwenci polonistyki PUJO pracujący wówczas w Konsulacie Generalnym ChRL w Gdańsku. Jaką estymą cieszy się wśród absolwentów pracujących w Chipolbroku i innych instytucjach. To było niezapomniane przeżycie. Dało mi ono impuls do wzmożonej pracy oraz determinację, by kiedyś spróbować zbliżyć się do ideału mojej Mistrzyni. Później już wiele razy towarzyszyłam Pani Profesor i Jej mężowi w uroczystościach, ceremoniach wręczania nagród i odznaczeń. Żartowałam wówczas z kolegami, że towarzysząc Pani Profesor, nigdy nie odczuję głodu.
Pani Profesor wyróżniała się szerokimi horyzontami, dbając o rozwój polonistyki pekińskiej, ale także o propagowanie polszczyzny w całych Chinach. Kiedy w 2009 roku otwarto drugą polonistykę w Państwie Środka, w Harbinie, Pani Profesor bez wahania pojechała tam, by uczestniczyć w ceremonii otwarcia, dzieląc się z młodym ośrodkiem swym bogatym doświadczeniem i życiowym dorobkiem. To również Pani Profesor wypromowała doktorat Mao Yinhui, która w 2014 roku założyła polonistykę w Kantonie. Żartowała wówczas, że polonistyka kantońska jest kontynuacją dzieła polonistyki PUJO. W zasadzie żart i uśmiech towarzyszyły Pani Profesor przez całe życie, jej barwne anegdoty, dowcipne, acz pełne filozoficznej głębi słowa po dziś dzień wzruszają polonistów krajowych i zagranicznych.
Naczelny redaktor „Literatury Światowej” Gao Xing powiedział kiedyś, „jeśli przenalizujemy historię przekładu literatury polskiej pióra Yi Lijun, to zobaczymy całą panoramę historii literatury polskiej w soczewce.” Jego komentarz w pełni oddaje wielkie zasługi Pani Profesor. Przetłumaczyła Ona kilkadziesiąt polskich utworów literackich z różnych epok, łącząc z pasją wybitnych poetów – wieszcza Adama Mickiewicza z dorobkiem pisarza tworzącego „ku pokrzepieniu serc” – Henryka Sienkiewicza. Tłumacząc poezję polskich noblistów – Miłosza i Szymborskiej, szukała najodpowiedniejszych słów, aby „język giętki, powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. Tłumacząc prozę Tokarczuk, wędrowała z jej narratorem po zakamarkach mityczności oraz uniwersalności. Przełożone przez Nią opowiadanie Iwaszkiewicza „Poziomka” znalazło się w wielu czasopismach o literaturze, a nawet w podręcznikach gimnazjalnych. Późniejsi studenci polonistyki mawiali – „mamy ogromne szczęście, że dane nam jest spotkać Mistrzynię przekładu literatury polskiej”.
Pani Profesor jest autorką naukowych opracowań „Literatury Polskiej”, „Zarysu powojennej literatury polskiej” i „Poezji polskiej w XX wieku”, monografie te po dziś dzień są źródłem wiedzy dla polonistów w całych Chinach oraz badaczy literatury polskiej.
W 20008 r. Pani Profesor została uhonorowana tytułem „Wielki Ambasador Polszczyzny” przez Radę Języka Polskiego przy prezydium Polskiej Akademii Nauk. Miałam szczęście, że mogłam towarzyszyć Pani Profesor i Jej mężowi w podróży do Polski, aby odebrać tę nagrodę. Wciąż mam w pamięci pewną anegdotę. Otóż podczas oglądania wystawy polskich strojów rycerskich oraz broni, małżonkowie zatrzymali się pod jedną z gablot i zaczęli ożywioną wymianę zdań. Pani Profesor zwróciła się do męża – „ a jednak to ta broń, właśnie ją dokładnie opisałam, a więc nie pomyliłam się w przekładzie”. Polscy koledzy, którzy nam towarzyszyli byli nieco zdezorientowani, nie wiedzieli, o co chodzi. Pani Profesor spokojnie wyjaśniła, że w trakcie tłumaczenia „Krzyżaków” na chiński, zawsze dyskutowała z mężem nad najlepszym odpowiednikiem słownym dla pewnej broni czy strojów, które przecież są nieznane w Państwie Środka. Tego typu dyskusje także występowały podczas tłumaczenia innych utworów, m.in. „Ferdydurke”. Można powiedzieć, że szereg wybitnych przekładów pióra Yi Lijun i jej męża, Yuan Hanronga, jest efektem takich dyskusji i wymiany zdań.
W 2018 r. Pani Profesor otrzymała nagrodę za całokształt twórczości translatorskiej, przyznaną przez Chińskie Stowarzyszenie Tłumaczy. Jest to najwyższe wyróżnienie dla chińskich tłumaczy w pełni oddające zasługi Pani Profesor, Jej trud oraz poświęcenie. Nie sposób przy tej okazji nie wspomnieć o „Dziadach”, które zostały metaforycznie określone „pierwszą jaskółką entuzjastycznie zwiastującą wiosnę odwilży politycznej”. Było to pierwsze zagraniczne dzieło literackie, które ukazało się w Chinach po rewolucji kulturalnej. Pani Profesor tłumaczyła Dziady w materialnie trudnych czasach, gdy uczelnia została przeniesiona do Shayangu w prowincji Hubei. Nocą, przy blasku lampy naftowej, w jakimś lichym szałasie, przekładała sceny dramatu Mickiewicza. W lecie, gdy wnętrze opanowały komary, siedziała na łóżku pokrytym moskitierami. To właśnie w takich warunkach zrodziło się pierwsze tłumaczenie cz. III „Dziadów”. Już po powrocie do Pekinu sprawdziła jakość tego przekładu, przenalizowała wszystkie repliki dialogowe powtórnie, aby rozwiać wszelkie wątpliwości.
W 2009 roku Pani Profesor wzięła udział w Międzynarodowej Konferencji Naukowej “Literatura polska na świecie” zorganizowanej przez Uniwersytet Śląski w Katowicach. Jak zawsze, towarzyszyłam Jej w tej podróży. W swoim przemówieniu przytoczyła właśnie tę genezę przekładu „Dziadów” i powiedziała, „moja era dobiegnie końca, liczę teraz na młode pokolenie polonistek chińskich, Wu Lan i Li Yinan”. Mam nadzieję, że one dziedziczą moje pióro i będą godnie kontynuowały pracę nad przekładami literatury polskiej.” Dziś, w o wiele lepszych warunkach, gdy przypominam sobie te słowa, trudno mi opanować łzy.
Pani Profesor jest niegasnącą pochodnią w dziedzinie tłumaczenia literatury polskiej, do swoich ostatnich chwil nie odłożyła pióra, na którym wciąż lśni atrament Jej ostatnich przekładów. Już jako osoba sędziwa przetłumaczyła „Pana Wołodyjowskiego” (we współpracy z Yuan Hanrongiem), „Martwą naturę z wędzidłem”, „Słonia” (we współpracy z Mao Yinhui). W ostatnich dniach życia wciąż rozmawiała z Zhao Gangiem o przekładacie „Doliny Issy”.
Pani Profesor traktowała przekłady jako swoistą misję, chcąc przekazać pałeczkę tłumaczy nowemu pokoleniu chińskich polonistów. Osobiście wykształciła troje doktorantów: Zhao Ganga, Wu Lan i Mao Yinhui. To dzięki Jej motywacji weszli oni na drogę tłumaczy literatury polskiej. Mam również w pamięci zachęty Pani Profesor pod moim adresem. Prosiła mnie, abym w Jej imieniu uczestniczyła w spotkaniu czytelników i podzieliła się z nimi moimi uwagami na temat literatury polskiej oraz interpretacją „Opowiadań bizarnych” Olgi Tokarczuk.
Dziś chciałabym przyrzec Pani Profesor, że zrobię wszystko, aby mój przekład „Ostatnich historii” odpowiadał Jej wzorcom i ideałom. Dedukują go pamięci Pani Profesor, wierząc, że gdzieś w zaświatach, będzie cieszyła się lekturą tego tekstu.
W lutym powietrze w Pekinie jest szczególnie czyste i mroźne, przypomniałam sobie jedną scenę, kiedy Pani Profesor siedziała w swoim domu mieszczącym się na zachodnim kampusie uniwersyteckim, opowiadając nam historię literatury polskiej. Po zakończeniu studiów licencjackich w 2004 r., podjęłam studia magisterskie u Pani Profesor. Jednak po rozpoczęciu nowego semestru, budynek główny na wschodnim kampusie pełniący funkcję dydaktyczną nadal był w remoncie, zatem Pani Profesor zaczęła prowadzić lekcje w swoim gabinecie w domu. Pani Profesor po chińsku zawsze mówiła z silnym akcentem z prowincji Hubei, a jednocześnie jej polski był doskonały. Opowiadała nam o wzruszającym cyklu Kochanowskiego „Trenach”, o romantycznym duchu „Dziadów „Adama Mickiewicza. Na przerwie dzieliła się swoimi doświadczeniami z młodości, wspominając między innymi drogę do Polski koleją, a z okien pociągu niezapomniany widok Bajkału(…). W tym gabinecie, oprócz przestarzałego komputera, którego Pani Profesor nigdy nie zdążyła użyć oraz prostej kanapy, pozostało wiele książek wypełniających puste ściany. Czasem siedzieliśmy razem w pokoju stołowym, widziałam przed sobą wielką ścianę z małym telewizorem, różne nagrody i medale, które wypełniały pustą przestrzeń tej ściany. W jesieni życia Pani Profesor wciąż była życzliwa, skromna i otwarta, prowadziła niezmiennie prosty, acz przejrzysty styl życia. Nie interesowała się marną stroną życia, uciechami świata tego, sławą i rozgłosem. Każdego wspierała ciepłym, życzliwym słowem, dodawała otuchy wątpiącym, mając w sobie tyle siły i niespożytych pokładów optymizmu. Obdzielała nim innych, często zapominając o samej sobie. Zawsze, gdy byłam zagubiona, niepewna, jaką decyzję mam podjąć, mogłam liczyć w każdej chwili i niemal o każdej porze na Panią Profesor. W tym ascetycznym pokoju, Pani Profesor rozwiązała moje wątpliwości w kilku słowach i inspirowała mnie do dalszego działania. Pamiętam wszystkie rady tak wyraziście, jakby udzielała mi ich wczoraj.
Pani Profesor odeszła od nas, jednakże Jej dorobek z nami zostaje, zachwyca i będzie zachwycać kolejne pokolenia miłośników literatury polskiej. Non omnis moriar (Nie wszystek umrę). Te słowa Horacego najpełniej oddają wielkość Jej ponadczasowej pracy, trud oraz poświęcenie dla innych. Za to wszystko jesteśmy Pani Profesor wdzięczni na wieki!
Wybitne osiągnięcia Pani Profesor są najcenniejszym kluczem do wrót wymiany kulturalnej między Chinami i Polską. A Ona sama jest niedoścignionym autorytetem, wspaniałą postacią, która dzięki swojej pracy „wybudowała sobie pomniek trwalszy niż ze spiżu”.
My, młodsi poloniści jeszcze mamy daleką drogę przed sobą. Podążając śladami Pani Profesor, z godnością i determinacją idziemy naprzód, aby spełnić oczekiwania pokładane w nas przez Panią Profesor.

Autorka – prof. nadzw. dr Li Yinan jest ,Kierownikiem Katedry Języka Polskiego Pekińskiego Uniwersytetu Języków Obcych.

Redakcja

Poprzedni

Fejk niusy

Następny

48 godzin sport