9 listopada 2024

loader

Ona nie kaszlała, on pociągał nosem

Niektórzy liczyli, że ta 69-letnia kobieta będzie kaszleć podczas debaty, lecząc resztki zapalenia płuc. Tymczasem nosem stale pociągał on, starszy mężczyzna, lat 70.

Tymczasem Hillary Clinton, kandydatka demokratów na prezydenta USA wyglądała krzepko, promieniowała nieustannym uśmiechem i mówiła gładko, a kandydat republikanów, Donald Trump, taki zwykle wygadany, czasem gubił się nieco w argumentacji.
Telewizja CNN, która transmitowała starcie, przepytała niezwłocznie po jego zakończeniu reprezentatywna próbkę widzów, a ci orzekli, że Clinton wygrała, zgarniając nieco ponad 62 proc. poparć, zaś Trump ledwie 26 proc. (reszta niezdecydowana).
Według sondażu, 56 proc. pytanych uważa, że Clinton prezentowała się od Trumpa „lepiej jako przywódca”; ten dostał 39 proc. Lepiej wypadła jako kandydat „potrafiący uspokoić wyborców niepewnych pełnienia przez nią/niego roli prezydenta” (57:35). A największą niespodzianką było uznanie jej za „bardziej szczerą i autentyczną” (53:40). Clinton „lepiej rozumiała kwestie, o których rozmawiano” (68:27) i „jaśniej wyrażała poglądy” (66:27).
Trump postawił na atakowanie Hillary Clinton, powtarzanie tego, co już o niej mówił. Po raz kolejny twierdził, że brakuje jej „wytrzymałości” potrzebnej do rządzenia krajem. Była na to przygotowana i odpaliła, że „będzie mógł jej mówić o wytrzymałości, kiedy odwiedzi 112 krajów świata i będzie negocjował porozumienia pokojowe”. I dodała, że „wytrzymałość” zastąpiła mu słowo „wygląd” – że Clinton „nie wygląda jak prezydent Stanów Zjednoczonych”. Tymczasem dla widzów na ogół emanowała wizerunkiem prezydenckim.
Clinton wbiła też Trumpowi dotkliwą szpilę, kiedy przypomniała, że o kobietach mawiał „świnie, lenie, psy” i głosił, że „będą zarabiać tyle, co mężczyźni, jeżeli będą tak samo dobrze pracować”.
Acha, czy była jakaś rzeczowa debata? Jakby to powiedzieć: w dobie telewizji, do której Amerykanie są przyklejeni jeszcze bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, bardziej liczyła się forma niż treść. Clinton pytała Trumpa, kiedy opublikuje oświadczenie majątkowe, ponieważ „nie ma publicznej wiedzy o finansowaniu jego niektórych przedsięwzięć”. Trump na to, że nie zrobi tego, dopóki ona nie pokaże e-maili, które wysyłała z prywatnej skrzynki. Jego kłopot w tym, że e-maile są objęte tajemnicą państwową.
Clinton oskarżyła Trumpa o „wychwalanie Władimira Putina” i „publiczne zaproszenie go do hakowania Ameryki”, odnosząc się do niedawnych ataków najprawdopodobniej przestępców powiązanych z Kremlem (co twierdzi FBI ) na serwery Komitetu Krajowego Partii Demokratycznej. Trump stwierdził, że „dowodów na to, że to Rosja nie ma” i „mogły być to Chiny lub jeden 200-kilowy haker siedzący w domu”. Gdy Clinton zapytała publiczność, czy byłaby w stanie powierzyć Trumpowi kody do arsenałów broni jądrowej, ten bronił się, że „ta śpiewka robi się już nudna”. Ale to akurat obchodzi wielu Amerykanów.
Clinton zarzuciła Trumpowi nieuczciwość w interesach. Powiedziała, że w sali zasiada „architekt, któremu nigdy nie zapłacił za wykonaną pracę”, na co ten stwierdził, że „może ten jej dobrze nie wykonał” – co zabrzmiało kiepsko. Clinton zarzuciła Trumpowi, że jest „wrogiem pracujących” i to m.in. jego inwestycje na rynku budowlanym doprowadziły do „załamania i kryzysu” w 2008 r. Na co Trump znów mało przekonująco, że „tak się po prostu robi interesy”.
Pierwszą debatę wygrała Clinton, ale przed kandydatami jeszcze dwie i może być różnie.

trybuna.info

Poprzedni

Licha ta ekstraklasa

Następny

Powołani przez Nawałkę