W rocznicę pogromu Żydów w miastach Rzeszy Niemieckiej przeprowadzonego w nocy z 9. na 10. listopada 1938 r., prawicowi ekstremiści z partii Die Rechte zorganizowali kilkusetosobowy marsz. Przeciwko nim wyszło ponad 15 tys. ludzi.
Protestowali antyfaszyści i lewicowcy, ale też ludzie, którzy nie potrafią jednoznacznie określić swojej politycznej afiliacji. Opinia publiczna w RFN jest oburzona nie tylko tupetem radykalnej prawicy, ale również decyzją urzędników, którzy udzielili wszelkich niezbędnych formalnych zezwoleń.
Zarówno sam marsz ultraprawicy jak i duża kontrmanifestacja odbyły się 9 listopada w Bielefeld, ważnym ośrodku miejskim w Nadrenii – Północnej Westfalii, w północno-zachodnich Niemczech.
Organizatorem wydarzania, jest partia Die Rechte – Partei für Volksabstimmung, Souveränität und Heimatschutz, co w tłumaczeniu na polski oznacza: prawica – partia na rzecz referendum, suwerenności i obrony ojczyzny. Utworzona została w 2012 r. przez cokolwiek znanego neonazistę Christina Worcha. Treść jego politycznej działalności od lat 70. minionego wieku to głównie dewastacje żydowskich cmentarzy, fizyczne napaści na lewicowców i obcokrajowców oraz upowszechnianie banialuk zaprzeczających zagładzie Żydów podczas II wś. Wraz z grupą akolitów powołał Die Rechte dziewięć lat temu, gdy jego natenczas macierzysta organizacja Deutsche Volksunion (niem. niemiecki związek ludowy) postanowiła zjednoczyć się z inną ekstremistyczną partią – Nationaldemokratische Partei Deutschlands (niem. narodowodemokratyczna partia Niemiec). Ta była dla niego bowiem niedostatecznie ekstremistyczna.
Oficjalnym pretekstem dzisiejszego marszu było wezwanie do uwolnienia niejakiej Ursuli Hedwig Meta Haverbeck-Wetzel – zgoła niepoczciwej dziewięćdziesięciolatki, którą prawicowa chuliganeria określa mianem więźniarki politycznej. W 2015 i 2016 r. została kilkukrotnie skazana za tzw. kłamstwo oświęcimskie, co jest potoczną nazwą upowszechniania informacji, komentarzy i opinii, które zaprzeczają faktyczności masowej zagłady Żydów zorganizowanej przez państwo niemieckie pod wodzą Adolfa Hitlera i NSDAP. W Niemczech jest to surowo zakazane i stanowi przestępstwo w rozumieniu tamtejszego prawa. Haverbeck-Wetzel znana jest swoistą maskotką i rzec można babcią ideową wielu neonazistowskich niemieckich ugrupowań.
Haverbeck-Wetzel, podobnie jak jej polscy naśladowcy, łączy ekstremistyczne prawicowe poglądy ze zjawiskami charakterystycznymi dla lewicowców i progresywistów. Mowę nienawiści i historyczne kłamstwa dot. hitlerowskich Niemiec wiąże np. z kwestiami ekologicznymi.
Niemiecka opinia publiczna nie niuansuje tego rodzaju poglądów, lecz jednoznacznie klasyfikuje je jako kryminalne. Dlatego też naprzeciwko ok. 230 prawicowych łobuzów stanęło aż 15 tys. obywatelek i obywateli. Demonstrujący utworzyli żywy łańcuch wokół synagogi w Bielefeld i prowadzili czuwanie w trakcie gdy neohitlerowcy maszerowali przez miasto.
Policja interweniowała kilkunastokrotnie.