6 listopada 2024

loader

Brazylia. Socjalista wygrywa pierwszą turę 

fot. wikicommons

„Nie mamy przerwy. Będziemy ciężko pracować. I mamy jeszcze 28 dni.” – powiedział Lula. W pierwszej turze wyborów prezydenckich w Brazylii zwyciężył były lewicowy prezydent tego kraju w latach 2003-2011, 76-letni Luiz Inacio Lula da Silva, zdobywając po przeliczeniu 98,8 proc. głosów poparcie 48,1 proc. uczestników wyborów. Jego rywal, urzędujący prezydent Jair Bolsonaro o radykalnie prawicowych poglądach zajął drugie miejsce z poparciem 43,5 proc. głosujących.

Rywalizacja wyborcza między kandydatami na najwyższe stanowisko w państwie byłaby rozstrzygnięta, gdyby już w pierwszej turze glosowania jeden z kandydatów zdobył 50 procent głosów. Szef państwa, który prowadził w pierwszej fazie liczenia głosów dzięki większemu poparciu, jakim cieszy się wśród wyborców w północnych, rolniczych stanach Brazylii, zmierzy się ponownie z cieszącym się większym poparciem w pozostałych regionach Brazylii eksprezydentem Lulą, przywódcą Partii Pracujących, 30 października w drugiej turze wyborów. Zadecyduje ona o tym, kto zasiądzie w Pałacu Prezydenckim Planalto w stolicy Brazylii.

„Powstać z popiołów, jak właśnie powstaliśmy, jest dla nas motywem do wielkiej radości” – oświadczył były prezydent, który spędził w latach 2018-2019 aż 580 dni w więzieniu, ponieważ został uznany winnym korupcji, ale następnie wyrok został anulowany przez Sąd Najwyższy, a Lula uniewinniony.

Zgodnie z brazylijskim prawem wyborczym w drugiej turze wyborów wezmą udział dwaj kandydaci spośród dziewięciorga, którzy uczestniczyli w pierwszej turze i zdobyli największe poparcie wyborców. Według brazylijskiej Konstytucji udział w wyborach jest obowiązkowy dla ogromnej większości obywateli tego kraju, liczącego ponad 213 milionów mieszkańców, z których 156 milionów ma pełne prawa wyborcze. Ci, którzy ukończyli 70 lat lub są w wieku 16-17 lat, mogą brać udział w głosowaniu zależnie od własnej decyzji.

Dalsze napięcia

Napięcia i obawy przed dalszą przemocą polityczną w Brazylii prawdopodobnie utrzymają się na wysokim poziomie w ciągu następnych czterech tygodni poprzedzających kolejną rundę głosowania, a Bolsonaro będzie kontynuował – i prawdopodobnie nawet nasili – swoje ataki na integralność procesu wyborczego w kraju i retorykę, którą wywołał obawy o ewentualną próbę wojskowego zamachu stanu w przypadku jego przegranej.

Wpływowy portal informacyjny Estadao, komentując na gorąco wyniki pierwszej tury wyborów, napisał: „Nawet jeśli Luiz Inacio Lula da Silva wygrałby wybory prezydenckie, jego rząd będzie musiał współistnieć z Kongresem, który jest dziś jeszcze bardziej po stronie prezydenta Bolsonaro niż wtedy, gdy przywódca skrajnej prawicy obejmował w roku 2018 stanowisko szefa państwa”. Jak donosi Reuters , sojusznicy Bolsonaro „zdobyli 19 z 27 mandatów w Senacie.

***

Lula wygrał w 14 brazylijskich stanach, Bolsonaro w 12. A przebieg wyborów prezydenckich w Brazylii śledzili m.in. przedstawiciele Organizacji Państw Amerykańskich.


JA/PAP

Redakcja

Poprzedni

Nowy rząd w Rydze w ciągu miesiąca

Następny

Jak na zakupy, to do sieci