Donald Trump stał się pierwszym w historii byłym prezydentem USA, który został formalnie zatrzymany i usłyszał zarzuty karne. Trump nie przyznał się do winy w sprawie postawionych mu 34 zarzutów związanych ze sprawą zapłaty za milczenie aktorce Stormy Daniels.
Bez względu na to, kim ktoś jest, nie możemy i nie będziemy normalizować poważnej działalności przestępczej – powiedział na konferencji prasowej prokurator okręgowy Alvin Bragg po postawieniu zarzutów byłemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi.
Trump spędził we wtorek około godziny w budynku, gdzie został formalnie zatrzymany, pobrano od niego odciski palców i ujawniono postawione przez wielką ławę przysięgłych zarzuty. Chwilę potem został zwolniony i udał się na Florydę, gdzie odniósł się do sprawy. Podczas zatrzymania były prezydent nie został zakuty w kajdanki ani nie zrobiono mu zdjęcia.
Uznając „bezprecedensowe zainteresowanie opinii publicznej i mediów” wywołane tym wystąpieniem, sędzia Merchan odrzucił prośby mediów, by wyjątkowo sfilmować przesłuchanie. Sprzeciwiła się temu obrona Trumpa, uważając, że taka retransmisja grozi podważeniem jego domniemania niewinności. Kilku fotoreporterów zostało upoważnionych do robienia zdjęć na sali sądowej tuż przed rozpoczęciem rozprawy, następnie dziennikarze zostali pozbawieni jakichkolwiek urządzeń elektronicznych, a sądowa sieć Wi-Fi ze względów bezpieczeństwa została odcięta na prośbę Secret Service.
Wiele zarzutów
Donald Trump usłyszał 34 zarzuty dot. przestępstwa fałszowania dokumentów biznesowych – każdy z nich dotyczy czeków, które wypisał swojemu ówczesnemu prawnikowi Michaelowi Cohenowi za fikcyjne usługi prawne. Według śledczych w rzeczywistości czeki miały na celu zwrot 130 tys. dolarów, które Cohen zapłacił podczas kampanii wyborczej 2016 r. aktorce porno Stormy Daniels. Miała to być zapłata za jej milczenie w sprawie jej rzekomego intymnego spotkania z Trumpem.
Oprócz Stormy Daniels pieniądze za milczenie otrzymali także Karen McDougal, modelka nazwana Playmate of the Year 1998 przez Playboya (150 000 dolarów) i Dino Sajudin, były portier Trump Tower w Nowym Jorku (30 000 dolarów). Te dwie ostatnie transakcje zostały dokonane za pośrednictwem National Enquirer, tabloidu „przyjaznego” Trumpowi, w celu zakupu wyłącznych praw do historii, na które chcieli zwrócić uwagę opinii publicznej – romans z Trumpem McDougal, historia nieślubnego dziecka Trumpa z konsjerżką zasłyszana przez Sajduina (Sama kobieta anonimowo zaprzeczyła, jakoby miała dziecko z Trumpem). „Rewelacji” tych magazyn nie miał zamiaru publikować, ale pogrzebać, aby nie wyszły do opinii publicznej w trakcie wyborów.
Ten układ naruszał prawo wyborcze
Choć samo fałszowanie dokumentów biznesowych nie jest zwykle traktowane jako przestępstwo, lecz wykroczenie, to – jak wyjaśniał szef manhattańskiej prokuratury Alvin Bragg – stanowi ono przestępstwo, jeśli celem jest ukrycie innego przestępstwa. W tym przypadku chodzi o złamanie prawa wyborczego Nowego Jorku. Prokuratura twierdzi, że płatność dla Daniels była elementem szerszego układu Trumpa i wydawcy tabloidu „National Inquirer”, polegającego na „wyłapywaniu” i tłamszeniu negatywnych historii na temat Trumpa podczas kampanii.
„Ten układ naruszał prawo wyborcze Nowego Jorku, które mówi, że przestępstwem jest zmowa w celu promocji kandydata za pomocą nielegalnych środków” – powiedział Bragg podczas konferencji prasowej.
Już w 2018 r. w tej samej sprawie – oraz za oszustwa podatkowe – skazany przez sąd federalny na trzy lata więzienia został Cohen, który dokonał płatności na zlecenie Trumpa. Prokuratura federalna nie zdecydowała się jednak wnieść zarzutów przeciwko samemu Trumpowi. Podobnie początkowo zrobił sam Bragg oraz jego poprzednik Cyrus Vance, ale zdaniem Bragga na zmianę decyzji miało mieć wpływ pojawienie się nowych dowodów.
Według portalu Yahoo News choć nowojorskie prawo przewiduje karę do 4 lat więzienia za przestępstwa, o które oskarżony został Trump, to w przypadku niekaranych wcześniej osób niemal nigdy nie dochodzi do zasądzenia kary więzienia.
Adwokaci Trumpa w „obronie praworządności”
Adwokaci byłego prezydenta oskarżyli prokuraturę o stronniczość i łamanie praworządności.
„Ta sprawa, te ujawnione zarzuty pokazują nam, że praworządność umarła w tym kraju. (…) Zrozumcie, że nie ma żadnego scenariusza, w którym gdyby oskarżony nie nazywał się Donald J. Trump, bylibyśmy w tym miejscu” – powiedział obrońca Trumpa Joe Tacopina przed gmachem sądu stanowego na Manhattanie.
Według doniesień dziennikarzy CNN, którzy obserwowali krótki proces, sędzia Juan Merchan zdecydował się nie zastosować wobec Trumpa zakazu mówienia o sprawie, lecz przestrzegł obie strony przed podżeganiem i używaniem podburzającego języka.
Tuż przed zatrzymaniem syn b. prezydenta Donald Trump jr. opublikował na Twitterze zdjęcie córki sędziego, która miała pracować w kampanii wyborczej Joe Bidena. Wcześniej Trump twierdził, że sędzia go „nienawidzi”, nazywał prokuratora Bragga „zwierzęciem”, wzywał do protestów i sugerował, że postawienie mu zarzutów może skutkować „śmiercią i destrukcją”.
To nie wszystko
Trump został we wtorek pierwszym w historii USA byłym prezydentem z zarzutami karnymi. Jednak były prezydent jest celem co najmniej trzech śledztw, w których grożą mu poważniejsze zarzuty. Według doniesień mediów blisko postawienia mu zarzutów jest prokuratura stanowa Georgii za jego naciski w sprawie odwrócenia wyniku wyborów w 2020 r. Jednocześnie specjalny niezależny prokurator federalny Jack Smith prowadzi śledztwo w sprawie działań Trumpa związanych z atakiem na Kapitol, a także przetrzymywania przez niego setek niejawnych dokumentów.
Akt oskarżenia doprowadził do gwałtownego wzrostu poparcia dla Trumpa w republikańskich sondażach i gwałtownego wzrostu darowizn pieniężnych. Wielu komentatorów jest jednak sceptycznie nastawionych do tego, czy Trump może zwyciężyć w wyborach powszechnych.
Po powrocie z sądu przemówił do swoich zwolenników
Po postawieniu go w stan oskarżenia w sądzie były prezydent Donald Trump wrócił do swojego domu w Palm Beach na Florydzie, Mar-a-Lago.
Tam wygłosił uwagi na temat swojej kampanii prezydenckiej przed co najmniej 500 zaproszonymi prominentnymi zwolennikami ubranymi w czapki „Make America Great Again” i „Trump 2024”.
Wśród publiczności znaleźli się syn Trumpa Eric i jego żona Lara, kongresmen z Florydy Matt Gaetz oraz producent poduszek i szur od teorii spiskowych Mike Lindell.
Ubrany w niebieski garnitur, białą koszulę i czerwony krawat, stojąc za mównicą z napisem „Wyślij SMS o treści „Trump” na numer 88022” pośród szeregu flag USA, przedstawił się jako polityczny męczennik.
„Nigdy nie sądziłem, że coś takiego może się zdarzyć w Ameryce” – powiedział Trump. „Nigdy nie myślałem, że to może się wydarzyć. Jedyną zbrodnią, jaką popełniłem, jest nieustraszona obrona naszego narodu przed tymi, którzy chcą go zniszczyć”.
Były prezydent w trakcie swojego przemówienia zignorował prośbę sędziego, aby powstrzymać się od podżegającej retoryki, a nawet wymierzył swój atak w córkę sędziego w związku z jej powiązaniami politycznymi.
Popełnił również długi wywód potępiający śledztwo w sprawie niewłaściwego obchodzenia się z tajnymi materiałami w Mar-a-Lago. „Patrzą na mnie przez pryzmat ustawy o szpiegostwie z 1917 roku, gdzie karą jest śmierć” – ocenił.
Opisał specjalnego prokuratora, Jacka Smitha, jako „szaleńca” i skarżył się: „Nasz system sprawiedliwości stał się bezprawiem. Używają go teraz – aby wygrać wybory”.
Oprócz tego zasypywał swoich zwolenników historiami o oszukanych wyborach, wielkim spisku i laptopie Huntera Bidena, który miał jakoby demaskować rodzinę Bidenów jako przestępców (Brak dowodów na poparcie tego stwierdzenia).
Jednym słowem w Mar-a-Lago widzieliśmy klasycznego Trumpa bredzącego bzdury, którym przyklaskiwali fanatyczni członkowie jego kultu.
JM/PAP