Dochodzi do kolejnych napięć w obozie euroatlantyckim. Po nałożeniu wysokich ceł na tureckie towary przez USA, Ankara odpłaca pięknym za nadobne. Wszystko to na tle konfliktu dyplomatycznego.
Prezydent Turcji Recep Erdoğan wydał decyzję o znacznym podniesieniu poziomu taryf na część amerykańskich towarów. O 60 proc. wzrośnie cło na tytoń z USA, o 140 proc. – na alkohol i aż o 160 proc. na auta. Tureckie władze nie kryją, że jest to zamierzona odpowiedź na wcześniejsze działania USA. Wiceprezydent Fuat Oktay oznajmił wprost, że Ankara kieruje się „zasadą wzajemności” wobec Amerykanów. Jego zdaniem administracja USA dopuszcza się celowych ataków na turecką gospodarkę.
Oktay miał na myśli podniesienie ceł na import z Turcji do Stanów Zjednoczonych. Rozporządzenie w tej sprawie podpisał w ubiegłym tygodniu prezydent Donald Trump. Taryfy na turecką stal sięgają teraz 50 proc., a na aluminium – 20 proc. Cła i sankcje to środek najczęściej stosowany przez Trumpa wobec państw, z którymi pozostaje w konflikcie politycznym lub handlowym.