9 listopada 2024

loader

Valls stanął w szranki prawyborcze

Premier Francji, Manuel Valls nie kazał długo czekać na ogłoszenie, że zamierza walczyć o prezydenturę w czasie wyborów wiosennych. Decyzję ogłosił w poniedziałek, a wczoraj złożył dymisję na ręce prezydenta Francois Hollande’a z “poczucia racji stanu” i, żeby “mieć wolną rękę” podczas kampanii prawyborczej w Partii Socjalistycznej (PS).

Prawybory odbędą się 22 i 29 stycznia (jeśli nikt nie zdobędzie od razu 50 proc. plus 1 głos). Nie wiadomo, czy Hollande od razu mianuje następnego premiera, czy Valls będzie przez chwilę pełnić obowiązki. Komentatorzy francuscy wciąż najwięcej szans dają ministrom obrony i spraw wewnętrznych – Jean Ives Le Drianowi i Bernard Cazeneuve’owi. Choć nowe nazwiska też się pojawiły.
Zgłaszając kandydaturę, 54-letni Valls wyrażał się niezwykle ciepło o osiągnięciach prezydenta Hollande’a, nazywając go mężem stanu. Wcześniej jego rezygnację z ubiegania się o prezydenturę określał jako “odważną, godną i mądrą”. Zapowiadał, że będzie kadydatem pojednania lewicy, którą zamierza zjednoczyć. Chce też bronić “modelu socjalnego” Francji, któremu przeciwstawiał liberalne zamiary kandydata centroppraciwy, Francois Fillona. Być może symptomatyczne – Valls zaatakował Fillona 2 razy z nazwiska, ale nie wspominał o przywódczyni Frontu Narodowego, Marine Le Pen, czy Emmanuelu Macronie, nie mówiąc już o najbardziej liczącym się – według sondaży – konkurencie socjalistycznym, Arnaud Montebourgu.
Bardzo wpływowa w PS burmistrzyni Lille, Martine Aubry, która w 2012 r. walczyła z Hollandem o nominację partyjną, dała dość jednoznacznie do zrozumienia, że na Vallsa głosować nie będzie. Vallsowi co prawda nie udało się jako premierowi rozprawić z 35-godzinnym, tygodniem pracy, ale nie ukrywał wręcz wrogiego stosunku do tego wynalazku Aubry z 2002 r., kiedy była ministrem pracy. Aubry zapewne poprze Montebourga, który chce bronić tej zdobyczy socjalistycznej.
Macron był do wiosny ministrem gospodarki w rządzie Vallsa, potem odszedł, zakładając ruch “En Marche”, a ostatnio ogłosił, że będzie kandydatem niezależnym. I sondaże dają mu nawet 12 proc. głosów. Była to decyzja racjonalna, jeśli 38-letni Macron myśli o prezydenckiej przyszłości. Gdyby konkurował z Vallsem, raczej powinien przegrać i wtedy skończyłoby się na prawyborach. Podobnie zapewne pomyślał inny socjalista, 65-letni Jean Luc Melanchon, który też wystartuje jako niezależny. Ale jemu sukcesów raczej wróżyć nie należy.

trybuna.info

Poprzedni

Zadyszka potentatów

Następny

Roszady u biegaczek