W niedzielnym referendum w Słowenii ponad 62 proc. głosujących opowiedziało się za wprowadzeniem prawa, które ma zapobiegać upolitycznianiu telewizji publicznej i innych organizacji medialnych – poinformował w poniedziałek portal Euronews. Obywatele poparli także dwa inne projekty rządu.
O referendum w sprawie proponowanej przez rząd ustawy zabiegała Słoweńska Partia Demokratyczna (SDS), kierowana przez byłego premiera Janeza Janszę. Szef opozycji desperacko próbuje utrzymać publicznego nadawcę pod swoją kontrolą i wzywając obywateli do głosowania – liczył na to, że obywatele nie poprą rządowego projektu, który godzi w jego interesy. Obywatele musieli zdecydować o poparciu lub odrzuceniu także dwóch innych ustaw, które zainicjowała SDS: o zwiększeniu liczby ministerstw w rządzie (za było 56,4 proc. wyborców) i w sprawie odroczenia o rok wejścia w życie nowego systemu opieki długoterminowej (poparte przez 62 proc. głosujących).
Od zawsze miał chrapkę na media
Ponieważ Jansza nie mógł trwale podporządkować sobie większości mediów w latach transformacji, stworzył je – na swój obraz i za pieniądze otoczenia Viktora Orbana. Aparat propagandowy największej słoweńskiej partii politycznej, na którą składają się dwa kanały telewizyjne, jeden tygodnik i prawie 50 portali o jednolitej treści, złamał w ostatnich latach wszelkie standardy przyzwoitości. Słoweńska przestrzeń publiczna została nieodwracalnie zatruta rasistowskimi nagłówkami i tekstami, fake newsami i otwartą nienawiścią do ludzi, którzy mu się nie podobają i całych grup społecznych. Brzmi znajomo?
Po przejęciu świata państwowej telewizji przez ludzi Janszy podczas jego ostatnich rządów nastąpiło „tymczasowe” zawieszenie niektórych programów, które nigdy nie wróciły na ekrany. Pojawiły się oczywiście nowe z nowymi prowadzącymi. Kolejnym etapem było powołanie autora hymnu jego partii na szefa portalu informacyjnego i zbudowanie swego rodzaju równoległego względem otaczającej nas rzeczywistości kanału przepływu propagandy. W wielkim finale redaktorem programu informacyjnego w RTV została jego wieloletnia współpracowniczka, która wcześniej pod pseudonimem pisała artykuły dla Nova24TV słoweńskiego prawicowego konglomeratu mediów informacyjnych założonego właśnie przez Janszę.
Zanim wprowadził tam „swoich ludzi” Jansza oskarżał telewizję publiczną RTV o stronniczość podobnie jak wszystkie media w Słowenii, które go nie chwalą. Twierdzi że te, które go nie lubią są lewicowe i komunistyczne. Wskutek czego przyjaciel Orbana i Kaczyńskiego zdecydował wówczas o zastąpieniu niektórych kierowników stacji członkami swojej rodziny i wymienionymi wyżej jemu „wiernymi”.
Sam Jansza wróg wszystkiego, co „komunistyczne” sam zaczynał swoją karierę dokładnie w systemie, jaki określa jako komunistyczny i który obecnie tak mocno krytykuje. Jako jeden z najdłużej działających graczy na scenie politycznej swojego kraju. Zaczynał jeszcze w czasach komunistycznej Jugosławii, kiedy to był prominentnym członkiem młodzieżówki Związku Komunistów Słowenii. Pracował też w sekretariacie ds. obrony w administracji rządowej Socjalistycznej Republiki Słowenii będącej częścią Jugosławii. I chociaż później związał się mimo wszystko z antykomunistyczną opozycją, to zanim podryfował w stronę liberalną, wciąż jednak do końca lat 80 publikował w będącym organem komunistycznej młodzieżówki dzienniku „Mladina”. Im dalej od idei lewicowych i demokratycznych wartości, tym bliższy byłemu premierowi Słowenii stawał się zamordyzm, nienawiść i chrześcijańskie w jego mniemaniu wartości.
Obywatele jasno dali do zrozumienia co sądzą o tubie propagandowej Janszy
Tymczasem zdaniem obecnego premiera Roberta Goloba głosujący wysłali w referendach jasną wiadomość do polityków, że nie zostali oni wybrani, aby blokować działanie państwa, lecz aby pracować na rzecz obywateli. „Obywatele jasno wyrazili, co sądzą o pomysłodawcach referendów” – powiedział.
Związki zawodowe pracowników RTV Slovenija, które prowadziły kampanię na rzecz nowego prawa medialnego, przyjęły z zadowoleniem wyniki głosowania i uznały, że jest to „potwierdzenie, że społeczeństwo chce profesjonalnych, niezależnych i wartościowych mediów bez politycznego dyktatu”.
Szef rady programowej stacji Peter Gregorczicz, który opowiadał się przeciwko nowemu prawu medialnemu, zapowiedział, że to jeszcze nie koniec i zapowiedział, że jak tylko nowe prawo ukaże się w dzienniku ustaw, zaskarży je do Sądu Konstytucyjnego. Poseł Zvone Czernacz z SDS, cytowany przez portal Nova24TV stwierdził z kolei, że „w tych referendach nie było zwycięzców, ponieważ ludzie nie zyskali w ich rezultacie absolutnie nic”.
Analityk Andraż Zorko z ośrodka badań Valicon uznał wyniki referendów za ważne zwycięstwo koalicji rządzącej. Obywatele dali jej mandat do kontynuowania pracy, podczas gdy opozycyjna SDS doświadczyła czwartej pod rząd porażki na poziomie państwowym od zeszłego lata – skomentował Zorko.
Ustawa przeciw upolitycznianiu mediów ma wejść w życie na początku 2023 roku.
JAM/PAP