30 listopada 2024

loader

Z perspektywy Niemca

(200506) — WUHAN, May 6, 2020 (Xinhua) — Senior students walk into Wuhan No. 6 High School in Wuhan, central China’s Hubei Province, May 6, 2020. Senior students in 121 high and vocational schools returned to campus on Wednesday in Wuhan City. These schools have carried out cleaning and preventive disinfection before opening. Health tests are required for all faculty and staff of Grade Three classes in these schools and for students prior to their return. (Xinhua/Xiao Yijiu)

Codzienne doświadczenie jak z filmu o katastrofie epidemiologicznej.

Nagle poczułem, że biorę udział w scenach z filmu katastroficznego. Mimo że ziemia pod moimi stopami nie trzęsła się, z nieba nie spadał mi na głowę popiół wulkaniczny, ani granaty nie przelatywały mi koło uszu, ani zombie nie atakowało mnie. Chociaż niebezpieczeństwo jest niewidoczne, jednak jest wszechobecne – przeżyłem w Chinach pierwszą epidemię w swoim życiu, epidemię koronawirusa.
25 stycznia przypadły obchody Chińskiego Nowego Roku, według kalendarza księżycowego. Podczas rozmów z moimi rodzicami i przyjaciółmi mieszkającymi w Niemczech, składano mi życzenia, ale też pojawiły się wówczas w ich głosach obawy: „Mam nadzieję, że wirus w Pekinie nie dotyczy Ciebie. Czy nosisz maskę?” Odpowiedziałem, że tak. „Nie tylko noszę maseczkę, kiedy idę do supermarketu, ale także, gdy jest wokół mnie wielu ludzi. Przed wejściem do budynku, w którym pracuję, muszę również zmierzyć temperaturę” – uspokajałem ich.
Chociaż byłem wtedy przerażony, nie chciałem być bezradny, więc zacząłem interesować się tym wirusem i śledzić sytuację rozwoju epidemii w mieście Wuhan. Najlepszym sposobem aby się czegoś dowiedzieć, było przeprowadzenie bezpośrednich wywiadów z mieszkańcami Wuhanu. Oczywiście nie osobiście, lecz za pośrednictwem komunikatora, który jest powszechnie używany przez Chińczyków czyli przez WeChat.
Po przeprowadzeniu wywiadów napisałem 10-odcinkową serię „Głosy z Wuhanu”, ale także dogłębniej zrozumiałem mentalność Chińczyków. Mój niepokój również osłabł. Powód był prosty: sytuacja mieszkańców była znacznie bardziej niebezpieczna niż moja. Jedną z moich rozmówczyń była młoda pielęgniarka o nazwisku Li. Pracowała cały czas na pierwszej linii walki z koronawirusem i codziennie musiała zmagać się z ryzykiem śmierci i choroby. Powiedziała mi, że chociaż wielu jej kolegów faktycznie dostało zezwolenie na urlop, wciąż wracali do pracy. Tego rodzaju dobrowolne, bezwarunkowe działanie nie jest odosobnionym przypadkiem w Chinach, ale jest to kulturowy charakter Chińczyków. Ci, którzy myślą, że Chiny kontrolują epidemię za pomocą środków przymusu, są w błędzie. Jest to efekt współpracy całego kraju i narodu w walce z epidemią.
Podczas rozmowy Li z radością wspomniała, że jest bardzo szczęśliwa gdyż jest wielu dobrych i życzliwych ludzi. Powiedziała, że sąsiedzi przyszli do niej, gdy usłyszeli, że brakuje masek ochronnych w szpitalu, i dali jej swoje. Dwa razy znalazłam przy drzwiach swojego mieszkania dużą torbę, w której były maski, czekolady i sok – zaznaczyła. Do paczki dołączona była mała karteczka z napisem „Dbaj o siebie! Dawaj Wuhanie!” – powiedziała pielęgniarka ze wzruszeniem.
Oprócz informacji z pierwszej ręki uzyskanych bezpośrednio od mieszkańców Wuhanu poznałem wiele szczegółów za pośrednictwem różnych mediów, m.in. o tym, że dziesiątki tysięcy personelu medycznego pojechało do Wuhanu, żeby udzielić pomocy, Chiny bezpłatnie leczyły wszystkich pacjentów bez względu na wiek, stawiając ratowanie życia na pierwszym miejscu. Do tej pory Chiny poniosły duże obciążenia ekonomiczne.
Imponujące jest również to, że aby zapobiec dalszemu rozprzestrzenianiu się wirusa, Wuhan szybko zablokował całe miasto. Sukces w walce z epidemią wiąże się nie tylko z tym, że Chińczycy stosują się do rządowych środków antyepidemiologicznych, ale jednocześnie podejmą wiele działań dobrowolnie. Dowiedziałem się od rozmówcy z Wuhanu, że po zamknięciu transportu publicznego w mieście wielu mieszkańców spontanicznie przywoziło pielęgniarki i lekarzy do pracy. Ponadto personel medyczny mógł bezpłatnie nocować w hotelach w pobliżu szpitala, w którym pracował.
Z mojego doświadczenia wynika, że większość Chińczyków jest pomocna, są bardziej skłonni do działań w rozwiązywaniu problemów niż w dawaniu ustnych obietnic.
Są też bardziej spokojni i wierzą, że działania rządu w walce z epidemią przyniosą sukces. Może to być spowodowane tym, że rząd podjął natychmiastowe działania i informował o aktualnej sytuacji.
Podczas epidemii wielu mieszkańców Wuhanu wykonywało swoją pracę. 22-letnia Chinka o nazwisku Pan jest pracowniczką kolejową. Ze względów bezpieczeństwa nie mogła wrócić do dom, dlatego spała na kanapie w biurze. Wspomniała, że chociaż bała się, to nigdy nie straciła nadziei i zawsze chciała wnieść swój wkład dla społeczeństwa.
Do początku maja w Pekinie nie zanotowano żadnych nowych przypadków infekcji, dzięki tym odpowiedzialnym i zdyscyplinowanym Chińczykom oraz doskonałemu zarządzaniu kryzysowemu, który był prowadzony przez rząd chiński. Ze względu bezpieczeństwa wiele osób nosi maski podczas spacerów w parku. Również i ja mogę cieszyć się słonecznymi dniami odpoczywając na łonie natury.
W czasie kryzysu epidemiologicznego Chiny dokonały szybkiej zmiany roli z głównej ofiary koronawirusa na konsultanta i pomocnika w walce z epidemią. Podczas tego procesu wiele rzeczy stało się dla mnie bardziej zrozumiałych. Myślę, że powinniśmy zwracać większą uwagę na rzeczywiste działania niż na słowa. Ułatwi to także ludziom zrozumienie Chin. Dlaczego tak wielu Chińczyków żyje dzisiaj dobrze? Dlaczego Chiny tak szybko wyszły z kryzysu epidemii? Dlaczego tylu Chińczyków mieszkających za granicą chciało wrócić do Chin w czasie rozpowszechniania się koronawirusa na świecie? Myślę, że Chiny musiały zrobić coś dobrze.
Nawet teraz ten niewielki koronawirus wciąż budzi we mnie lęk, chociaż jego interpersonalna transmisja w Chinach została skutecznie powstrzymana. Kiedyś myślałem, że jestem na niewłaściwym miejscu, ale dziś od czasu do czasu myślę i cieszę się, że znalazłem się w odpowiednim miejscu aby doświadczyć przeżyć jak z filmu o katastrofie epidemiologicznej.

Tadeusz Jasiński

Poprzedni

Co na to Havel?

Następny

Łapówki eksportowe

Zostaw komentarz