2 grudnia 2024

loader

Związkowcy nad Sekwaną nie wywieszają białej flagi

fot. CGT Confédération Générale du Travail / Facebook

Według ministerstwa spraw wewnętrznych około 963 tys. ludzi maszerowało w sobotę we Francji przeciwko reformie emerytalnej, podczas gdy centrala związkowa CGT mówi o „ponad 2,5 miliona demonstrantów”, poinformowała AFP.

W Paryżu ministerstwo spraw wewnętrznych odnotowało w sobotę 93 tys. demonstrantów, ale związkowcy przekonują, że było ich 500 tys.

Po trzech ogólnokrajowych strajkach trwających od początku roku, związki zawodowe planowały w sobotę przynajmniej dorównać do masowej frekwencji z 19 stycznia, kiedy to ponad milion ludzi protestowało w większości francuskich miast.

Protestujący domagają się wycofania proponowanego przez rząd podniesienia wieku emerytalnego z 62 do 64 lat. Prezydent Emmanuel Macron twierdzi, że reforma jest „niezbędna” dla zapewnienia rentowności systemu emerytalnego.

Według szacunków ministerstwa pracy podniesienie wieku emerytalnego o dwa lata i wydłużenie okresu wpłat przyniosłoby dodatkowe 17,7 mld euro rocznych składek emerytalnych, co pozwoliłoby systemowi wyjść na zero do 2027 r.

Związki twierdzą, że są na to inne sposoby, takie jak opodatkowanie najbogatszych lub zmuszenie pracodawców albo zamożnych emerytów do płacenia wyższych składek emerytalnych.

Sobotnie protesty miały pokojowy charakter. Pewne napięcia odnotowano na uboczu paryskiej demonstracji, poinformowała policja. Bandyci próbowali zaatakować oddział banku przy Bulwarze Woltera, następnie agencję ubezpieczeniową, a także restaurację typu fast food przy Placu Leona Bluma. Kolejna interwencja organów ścigania miała miejsce, gdy został przewrócony i podpalony samochód, ale ogień został szybko opanowany.

Kolejne manifestacje związkowcy zaplanowali na 16 lutego, gdy ustawa emerytalna będzie omawiana w parlamencie, oraz 7 marca, kiedy jej tekst trafi do Senatu. Związek Solidaires planuje przeprowadzić strajk odnawialny od środy 8 marca, opierając się na sektorach energetycznym i kolejowym. CGT-Chemnots już wzywa do wznowienia strajku od 7 marca. W komunikacie prasowym związki zawodowe RATP również wezwały do wznowienia strajku od tej daty. 

Macron kontra społeczeństwo

Francja ma coraz większe problemy z demografią i konkurencyjnością gospodarki. Prezydent Emmanuel Macron chce przeprowadzić zmiany w systemie emerytalnym teraz, póki nie ma jeszcze obowiązku drastycznych rozwiązań – uważa Łukasz Maślanka, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Po ogłoszeniu przez premier Elisabeth Borne w połowie stycznia założeń rządowej reformy systemu emerytalnego, we Francji na ulice regularnie wychodzą setki tysięcy ludzi.

„Francuskie społeczeństwo jest bardzo przywiązane do swojego systemu socjalnego, którego elementem jest system emerytalny” – mówi Maślanka. „Razem z 35-godzinnym dniem pracy jest on uważany we Francji za wielką zdobyć socjalną epoki Francois Mitterranda (socjalistycznego prezydenta w latach 1981-1995) – dodaje analityk.

Francuski system emerytalny jest całkowicie finansowany ze składek i nie ma w nim żadnego elementu kapitałowego. Dlatego w związku z pogarszającą się sytuacją demograficzną Francji, prezydent Macron chce przeprowadzić zmiany już teraz, kiedy nie ma jeszcze obowiązku zmian drastycznych – ocenia Maślanka.

Prócz demografii za reformą emerytalną zdaniem Marcrona przemawia również kwestia konkurencyjności francuskiej gospodarki. 

„Francja od ponad 20 lat zmaga się z chronicznym deficytem handlowym, który w związku z obecnym wzrostem cen energii osiągnął gigantyczną sumę 164 mld euro” – mówi analityk PISM. „Jednym z celów Macrona było i jest zwiększenie konkurencyjności francuskiej gospodarki, również poprzez odchudzenie systemu socjalnego, między innymi podwyższając wiek emerytalny” – dodaje.

Ponadto, jak zauważa Maślanka, deficyt budżetowy Francji rośnie skokowo; dług publiczny w chwili obecnej wynosi już 120 proc. PKB.

W toczącej się debacie parlamentarnej rząd próbuje przekonać do reformy posłów centroprawicowego ugrupowania Republikanie (LR), choć teoretycznie nie musi tego robić, ponieważ konstytucja daje mu prawo do ustanowienia nowego prawa dotyczącego kwestii socjalnych bez głosowania.

„Politycznie byłoby to jednak kosztowne, bo skutkowałoby dużym niezadowoleniem społecznym i sprawiałoby, że debata publiczna, zamiast toczyć się w parlamencie, toczy się na ulicach. W związku z tym Macron szuka porozumienia z Republikanami, którzy nawiasem mówiąc od dawna proponowali podwyższenie wieku emerytalnego” – ocenia analityk.

Strajki i demonstracje, które kierowane są przede wszystkim przez główne francuskie centrale związkowe, to kolejna odsłona sprzeciwu wobec reformy na ulicy. Jednocześnie wciąż trwa debata na ten temat w parlamencie.

„Strajki dotyczą w dużym stopniu sektora energetycznego, gdzie uzwiązkowienie jest bardzo silne, dlatego związki zawodowe mogą nawet doprowadzić do tymczasowego paraliżu funkcjonowania państwa” – podkreśla Maślanka. „Wydaje mi się, że rząd obawia się jednak jakiegoś protestu niekontrolowanego przez związki zawodowe, na podobieństwo żółtych kamizelek, choć na to się na razie nie zanosi” – dodaje. 

Według analityka prezydent Macron uważa, że uciążliwość tych protestów sprawi, iż większość społeczeństwa zwróci się przeciwko związkom, a nie przeciwko niemu. Jednak sondaż przeprowadzony 6 lutego dla RTL 6 lutego pokazuje, że 65 proc. ankietowanych sprzeciwia się reformom, a 72 proc. popiera protesty. Na razie społeczeństwo zdaje się zwracać przeciwko Macronowi. Poparcie prezydenta Francji według najnowszego sondażu Ifop-Fiducial wynosi jedynie 34 procent, co jest dla niego najniższym wynikiem od marca 2020 roku, gdy zaczęła się pandemia COVID-19.

Reformie sprzeciwia się lewa i prawa strona

Reformie sprzeciwia się zarówno lewica, wliczając w to ugrupowanie Jeana-Luca Melenchona, zyskujące na protestach, jak i skrajna prawica pod wodzą Marina Le Pen.

„Jeśli Republikanie poprą projekt reformy, wtedy Le Pen będzie mogła prezentować ich jako swego rodzaju przystawkę względem Macrona” – zauważa analityk PISM.

Po lewej stronie sceny politycznej pod adresem Macrona padają zarzuty między innymi o to, że toruje on drogę do prezydentury Le Pen w 2027 roku.

„Choć sama Le Pen zaznaczyła, że nie chce ponownie ubiegać się o prezydenturę, to pokusa startu w wyborach, kiedy nie będzie silnego konkurenta ze strony liberalnej, może okazać się większa – zwłaszcza że po zakończeniu drugiej kadencji Macron nie będzie mógł startować w wyścigu” – dodaje Maślanka.

„Jej elektorat to głównie osoby mieszkające poza wielkimi miastami, często takie, w których proponowana reforma emerytalna uderza najbardziej. Niezadowolenie społeczne może przełożyć się na lepsze notowania Le Pen, choć trudno wyobrazić sobie, że wyborcy lewicy zagłosują na nią w drugiej turze wyborów prezydenckich” – ocenia analityk.

Jeśli Macron nie dogada się ze społeczeństwem to poniesie klęskę

Wybierając układy z prawicowymi Republikanami rząd francuski odwraca się od najważniejszego rozmówcy – społeczeństwa, którego głosem są obecnie protestujące zjednoczone związki zawodowe.

Francuzi są świadomi, że stan zdrowia wielu osób zaczyna się pogarszać po 60 roku życia. Po całym cyklu zawodowym sprawiedliwe jest, aby ludzie cieszyli się czasem dla siebie i korzystali z życia, póki są jeszcze zdrowi i mogą uczestniczyć w życiu społecznym. To robią osoby starsze mające godne emerytury. Często angażują się w organizacje charytatywne lub inne stowarzyszenia, których działalność jest korzystna dla reszty społeczeństwa.

Fałszywy dylemat

Reforma rządu francuskiego stawia nas oczywiście przed fałszywym dylematem, gdyż istnieją inne sposoby sfinansowania nierentownego systemu emerytalnego, takie jak dodatkowe opodatkowanie najbogatszych i przywrócenie np. podatku majątkowego, który zlikwidował rząd Macrona. Ważne jest także zapewnienie odpowiednich umów osobom pracującym, które ich nie mają i tym samym nie dokładają się do systemu. Można również podnieść same płace, czyli tym samym również składki emerytalne. 

Także mitem jest, że trzeba ten wiek emerytalny koniecznie zwiększać, gdyż można zasilić fundusz solidarnie ze środków miliarderów i korporacji, które zresztą swoją działalnością przyczyniają się do tego, że nasze środowisko jest w coraz gorszym stanie. Co negatywnie wpływa na jakość życia społeczeństwa na tyle, że część osób w wieku 62 czy 64 lat już nie ma siły pracować.

JM/PAP

Redakcja

Poprzedni

Ach, co za duet!

Następny

Mołdawia. Dymisja rządu w trudnym czasie